czwartek, 15 października 2015

six 1/2






        Usłyszałam dzwonek mojego telefonu błagający abym wstała z zimnej podłogi w końcu go odebrała, pociągnęłam nosem drżąc ze strachu. Może byłam zbyt wielką ofermą by wstać i go odebrać, może po prostu się bałam. Przeczesałam dłonią włosy patrząc na moje bose stopy kontrastujące z bladym drewnem paneli, to nie był dobry pomysł wybrać się do tej szkoły, spotkało mnie tutaj zbyt wiele złych rzeczy o których łatwo i szybko nie zapomnę. Naciągnęłam na kolana ciepłą bluzę Jason'a wchłaniając nosem każdy dostępny na niej zapach, jestem kompletną kretynką, jestem kretynką ufając ludziom którzy są dla mnie zupełnie obcy. Ufałam seryjnym mordercom, kto wie czy byłabym następna, kto wie czy każdy z nich jest tak samo zły i niebezpieczny. Mam w głowie tyle myśli i pytań które chciałabym właśnie im powiedzieć czy zapytać, o czym myślał Justin całując mnie w tej uliczce. Czy chciał odwrócić moją uwagę, czy może odepchnąć złe myśli kłębiące się w mojej głowie. Pierdolona ironia, tak właśnie powinnam nazwać sytuację w której się znajduję. Wstałam rozglądając się po pokoju który dzieliłam z dziewczynami, nie mogę tutaj spać. Nie chcę narazić się na coś złego, podeszłam do swojego łóżka dotykając delikatnej białej pościeli na której zaraz usiadłam. Chcę do domu, pomyślałam zanim położyłam się na łóżku zapadając w głęboki sen.

       Podniosłam się jak oparzona gdy ktoś dotknął mojego ramienia, spojrzałam gwałtownie na Justin'a siedzącego obok mnie na łóżku. Obok niego stała Natalie krzyżując

ręce na piersi i mierząc mnie wzrokiem, w wejściu stał Taylor uśmiechając się od ucha do ucha. Przełknęłam ślinę

-Hej Channel- Justin uśmiechnął się do mnie swoim zniewalającym uśmiechem powodując że wszystkie kłębiące się we mnie myśli zniknęły -Chciałbym z tobą porozmawiać okay? - oblizał usta machając dłonią do swojego towarzystwa aby opuścili pokój, zrobili to. Włożyłam kosmyk włosów za ucho obserwując swoje stopy- Jak już mówiłem, nie bój się okay? Nie bój się mnie kochanie, nie powinnaś się mnie bać- uśmiechnął się do mnie, przybliżył się sprawiając że poczułam jego perfumy, zmiękłam.

-Nie boję się ciebie- szepnęłam niepewnie, Jus uniósł wzrok obserwując wyraz mojej twarzy. -Gdzie Jason? -zapytałam niechcąc już dłużej siedzieć w jednym pomieszczeniu z Bieber'em. Zachichotał

-Ja powinienem ci w zupełności wystarczyć- wzruszył ramionami, zagryzł dolną wargę -Nie chcę żeby to co miało miejsce, wpłynęło na nasze relacje- powiedział opierając się o ścianę i biorąc moje stopy na swoje uda- No bo przecież to nic tak? To co zobaczyłaś to nic takiego - mrugnął do mnie. Oh tak, pewnie. Zabójstwo kogoś to nic takiego

-Pewnie, Justy to nic....wielkiego- oblizałam usta patrząc w jego oczy. Wyszczerzył się pokazując mi wszystkie ząbki

-Moja dziewczyna- mruknął zadowolony i przejechał dłonią po mojej łydce, wstrzymałam oddech -Mam nadzieje że nadal będziesz w stosunku do mnie taka, nie powinnaś się mnie bać. Jesteś dla nas bardzo ważną osobą, nie mamy powodu żeby cię skrzywdzić a jeśliby, nie dopuszczę do tego rozumiesz? Przy mnie nic ci nie grozi skarbie, od dzisiaj będę na ciebie zwracał poszczególną uwagę. Będziesz moim oczkiem w głowie - wyszeptał ostatnie słowo patrząc wprost w moje oczy. Co on sobie ubzdurał znowu? Chce udawać jakiegoś mojego przyjaciela czy coś? Oh nie Jus, już jednego mam.

-W porządku- mruknęłam, chłopak spojrzał na ekran telefonu zaraz znów spoglądając na mnie.

-Powinnaś się przygotować do snu, jeśli nie czujesz się zbyt dobrze w towarzystwie dziewczyn zostanę przy tobie- uniósł brew obserwując moją reakcję, chętnie chciałabym usłyszeć te słowa z ust Jason'a, ale jak widać zamiast niego mam Justin'a. Zastanowiłam się chwilę, jeśli pozwoliłabym mu tutaj zostać nie mam pojęcia jakby się to mogło skończyć. A bycie w jednym pokoju z dziewczynami też może skończyć się źle.
-To jak?- zapytał. Naciągnęłam rękawy bluzy ciężko wzdychając.
-Nie wiem czy to będzie dla mnie dobre, chciałabym choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. A teraz chciałabym zobaczyć Jason'a -wzruszyłam ramionami, chłopak wywrócił oczami mlaskając
-Jason, Jason, Jason... ale jak tam chcesz, twój wymarzony chłopaczek zaraz się zjawi- warknął i zerwał się z miejsca idąc w kierunku drzwi, podskoczyłam słysząc trzaśnięcie. Moje myśli i zmartwienia wirowały w mojej głowie, na pierwszym miejscu migotała mi twarz Justin'a. Już nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje, moje serce było całe roztargnione, szukało wyjścia ewakuacyjnego. Chciało się wydostać i uciec.
-Channel?- usłyszałam chrapliwy głos, podskoczyłam pociągając kołdrę do swojego ciała, zaraz zobaczyłam wysokiego brunetka stojącego w framudze drzwi. Jego włosy były postawione na żelu, uwielbiałam gdy to robił. Miał na sobie czerwoną koszulę w kratę i czarny podkoszulek a jego spodnie były nisko opadnięte w kroku
-Jason- szepnęłam cicho pozwalając oczom nacieszyć się widokiem, uśmiechnął się podchodząc do mojego łóżka- Ja..ja..-mruknęłam nie wiedząc co powiedzieć, kiwnął głową a jego brązowe oczy skierowały się na nasze złączone dłonie
-Musimy porozmawiać- powiedział poważnie. Przełknęłam ślinę próbując wyłapać z nim kontakt wzrokowy
-Rozmawiałam już z Justin'em, naprawdę nie mam ochoty drążyć tego tematu- wzruszyłam ramionami. Westchnął ciężko siadając na łóżku i złapał kołdrę przykrywając nas. Zmarszczyłam brwi
-W takim razie, porozmawiamy o tym jutro a dzisiaj, udawajmy że nic nie miało miejsca okay?- oblizał usta. Kiwnęłam głową i położyłam się na jego klatce piersiowej, tylko że ja przed oczami miałam ciągle tą samą sytuację. Brunet złapał moją dłoń krzyżując nasze palce razem
-Dobranoc Channel
-Dobranoc Jason- mruknęłam próbując wymusić sen. Mogłam się tylko domyślić, że nie zawsze mogę dostać to czego zapragnę. W mojej głowie pojawił się obraz Justin'a, myśl że może dażyć mnie jakimkolwiek uczuciem doprowadza mnie do szaleństwa.... ale mi się to podoba, choć nie powinno. Będę musiała to sprawdzić, nie mam pojęcia jak ale to sprawdzę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

kocham cię xx