wtorek, 17 marca 2015

three.

"Myślę o tym, jak ludzie zako­chują się w tajem­ni­czy spo­sób
Może tylko przez dotyk dłoni
A ja zako­chuję się w tobie każ­dego dnia
I chcę tobie po prostu powiedzieć, że jestem "


        Wypiłam kolejnego szota krzywiąc się. Nie pytajcie, to wszystko wina Penelope. Jej mottem jest 'Najpierw pij potem się baw', nie mam pojęcia ile tego wypiłam ale pokój stał się bardziej kolorowy a życie realistyczne. Mogłam się super bawić i nie zwracać na nikogo uwagi. Mogę tańczyć, śpiewać i nikt nie może nic mi powiedzieć. Teraz to moja bajka, moja gra.
-Channel?- usłyszałam głośny zachrypnięty głos za sobą, odwróciłam się kalecznie prawie upadając i chwyciłam się osoby mówiącej do mnie. 
-Tak szeryfie? -zamruczałam oblizując niezgrabnie wargi, osoba zaśmiała się chwytając mnie w pasie i przyciągnęła do siebie.
-Dziewczyno, trochę bardzo zaszalałaś z tym towarem- zachichotał i wziął z mojej dłoni czerwony plastikowy kubeczek odstawiając go na barek, jęknęłam.
-Jasy mam wszystko pod kontrolą- uśmiechnęłam się chcąc sięgnąć po kubeczek ale mi zabronił. Podniósł mnie tak że oplotłam nogami jego biodra a on złapał mnie za tyłek bym nie upadła
-Oh czyżby? Chodź Channel, dziś już to dla ciebie za dużo- zaśmiał się idąc przed siebie, fuknęłam rozglądając się. Widziałam falę tańczących osób, tak jakbym dostała młotkiem w głowę czy miała mega migrenę. Nie rozumiałam już nic.
-Kiedy ja nie chcę- warknęłam próbując zejść, chłopak przecisnął się przez tłum wychodząc na korytarz i postawił mnie na ziemi, prawie upadłam. 
-Skarbie nie mogę znieść widoku jak jesteś narąbana w trzy dupy- zaśmiał się i chwycił mnie w pasie prowadząc, nogi zaczęły się plątać. Chwycił mnie w pasie unosząc i zeszliśmy ze schodów 
-Nie mam klucza- zachichotałam cwanie, Jason sięgnął do kieszeni wyciągając klucz i pomachał nim przede mną. Zmarszczyłam brwi
-Penelope chciała też cie się pozbyć alkoholiczko- zaśmiał się i podszedł do drzwi stawiając mnie na nogach, westchnęłam opierając się o ścianę i spojrzałam na dziewczynę przechodzącą obok nas, spojrzała na mnie
-Nie patrz się tak, bo ci oko w ciąże zajdzie- warknęłam, podskoczyła idąc szybkim krokiem. Jason wybuchł śmiechem i otworzył drzwi ciągnąc mnie do środka, zamknął za nami i pomógł mi usiąść na łóżku 
-Kicia ściągaj te mordercze buty- mruknął i kucnął ściągając mi je ze stóp, westchnęłam czując ulgę. Położyłam się na plecach i uniosłam ręce za głową 
-Chcę spać-wyszeptałam zamykając oczy, zachichotał i usiadł obok mnie sięgając po coś na biurko. Uchyliłam jedno oko by na niego spojrzeć - Co robisz szeryfie? - jęknęłam. Sięgnął do moich włosów ściągając gumkę, zmarszczyłam brwi
-Nie możesz tak iść spać- uśmiechnął się i trochę mnie uniósł a moje włosy rozpuściły się na moje ramiona i plecy, wywróciłam oczami. Jason sięgnął po waciki i płyn do demakijażu - Pokaż się - mruknął i nalał płynu na wacik mażąc po mojej twarzy
-Ew - jęknęłam zamykając oczy. Gdy skończył mazać odłożył brudne waciki na biurko i wstał podchodząc do szafy. Znów glebłam o łóżko.
-Która część twoja? - zapytał grzebiąc w jej środku, spojrzałam na niego w ciemnościach kładąc palec na ustach
-Która chcesz Mickey- spojrzał na mnie szczerząc się i wyciągnął coś ze środka zamykając szafę. Podszedł do mnie pokazując mi dużą bluzę "Brooklyn 94", pokiwałam głową i ściągnęłam mój top chwytając za bluzę by niezgrabnie przeciągnąć przez głowę, nie udało mi się więc prawie się zaczęłam w niej topić.
-Chodź tu- zaśmiał się ponownie pomagając mi ją ubrać i ściągnął ze mnie spodenki rzucając na podłogę-Wskakuj pod kołdrę- wczołgałam się pod nią aż dotknęłam ściany i spojrzałam na chłopaka, uśmiechnął się poprawiając moje okrycie
-A ty gdzie idziesz?- zapytałam.
-Idę pilnować imprezy skarbie, nie mogę pozwolić by tam coś się stało- uśmiechnął się. Uniosłam brwi i odkryłam miejsce obok mnie
-Ja cię tutaj bardziej potrzebuje, kto mnie będzie bronił przed potworami z szafy? - wydęłam wargę, zachichotał cicho nachylając się.
-Obiecuje że wrócę jak najszybciej- uśmiechnął się delikatnie a jego ciepły oddech otulił moją twarz. Wywróciłam oczami
-Okay, ale jak mnie zjedzą to nie będzie zbyt fajnie- powiedziałam niechlujnie plącząc słowa. Zachichotał oblizując usta
-Śpij spokojnie Channel- mrugnął i wstał podchodząc do drzwi, wyszedł. Westchnęłam dotykając czoła
-Kto nie ma ochoty spać? A ja- szepnęłam i wstałam z łóżka lądując na panelach - Kurwa tęczowa mać- warknęłam i się zaśmiałam. Wstałam wypychając tyłek do tyłu i chwyciłam się biurka - Ide sobie potańczyć mamo- powiedziałam do siebie i podeszłam chwiejnie do drzwi, pociągnęłam za klamkę wchodząc na korytarz
-Bingo- zachichotałam, spojrzałam na dziewczynę i chłopaka całujących się pod ścianą -Nie uduś jej mężczyzno -wychrypiałam i opierając się o ścianę podeszłam do schodów. Czy ja tylko mam wrażenie że odsuwają się ode mnie jak u Harrego Pottera? Weszłam na dwa schodki wieszając się na barierce
-Pomóc ci?- usłyszałam nade mną, uniosłam wzrok widząc chłopaka nachylającego się nade mną, wybuchnęłam śmiechem
-Wyglądasz jak Stefan Salvatore- śmiałam się wytykając go palcem, uśmiechnął się
-Nieźle się zabawiłaś dziewczyno- złapał mnie za ramiona pomagając mi wstać - Mogę wiedzieć jak imprezowiczka ma na imię? -spojrzałam na jego dołeczki
-Beyoncè Knowles, Stefanie- powiedziałam. Oblizał usta zagryzając kącik
-W porządku Beyoncè, mogłabyś mi zdradzić gdzie mam cię dostarczyć? -uśmiechnął się lekko.
-Poleconym na Madagaskar- wrzuciłam ręce w górę śmiejąc się, pokiwał rozbawiony głową i podniósł mnie jak pannę młoda niosąc na górę. -Lecę bo chce! Lecę bo życie jest złe!- zaśpiewałam machając nogami, spojrzał na mnie mierząc moje całe ciało wzrokiem. Spojrzałam na drzwi w które weszłyśmy to zdecydowanie nie był ani mój pokój ani impreza, roześmiałam się
-Jesteśmy na Madagaskarze? -zapytałam. Chłopak postawił mnie prowadząc do tyłu, opadłam na jedno łóżko marszcząc brwi
-Jesteśmy w moim królestwie- szepnął i ciągnąc za koniec koszulki ściągnął ją rzucając na podłogę, podparłam się na łokciach. Nagle cały alkohol odparował. Poczułam dziwne ukłucie w piersi.
-C..co t..ty robisz?-szepnęłam cichutko drżąc. Uśmiechnął się nachylając, rozchyliłam usta i cofnęłam się
-Awwh nie udawaj takiej cnotki "Beyoncè"- cmoknął siadając na mnie. Moje ciało stało się sparaliżowane, nie mogłam się ruszyć przepełnił mnie strach.. Czułam się jak w swoim najgorszym koszmarze. Poczułam łzy jak cisną mi się do oczu, chłopak dotknął mojego brzucha podwijając moja długą koszulkę
-Proszę nie- szepnęłam kręcąc głową, zagryzł dolną wargę a łza spłynęła po moim policzku zatrzymując się na końcu szczęki. Pisnęłam przymykając oczy gdy złapał moje nadgarstki unosząc je nad moją głowę i przytrzymał je mocno ściskając.
-Nie bój się, będzie fajnie. Polubisz to - nachylił się nad moim brzuchem składając na nim pocałunki, załkałam próbując się wyrwać. Poczułam jak fala zimnego potu olewa mnie od głowy aż po same stopy. Chłopak ściągnął z siebie spodnie uśmiechając się od ucha do ucha, kolejne łzy spłynęły po moich policzkach.
-Obiecuje że to pokochasz-szepnął i złożył pocałunek na moich mokrych od łez ustach. Załkałam cicho otwierając oczy i rozglądnęłam się po pokoju szukając czegoś co uratowałoby mnie przed tym psycholem, jego dłoń powędrowała na moją pierś, poczułam gęsią skórkę.
-Przestań - zaczęłam się wyrywać. Wzmocnił uścisk zaraz mnie całując, pisnęłam w jego ohydne usta. Zaśmiał się, nie opłacało mi się wzywać pomocy, kto by mnie usłyszał? Pijany dzieciak wracający z imprezy co nie odróżnia niebieskiego od zielonego? To nic nie da, mój napastnik jest silny, zbyt silny bym mogła dać sobie z nim radę. Odsunął usta od moich i jedną dłonią podciągnął moja koszulkę nad piersi odsłaniając granatowy stanik. Pociągnęłam nosem odwracając wzrok, obraz powoli mi się zamazywał
-Cichutko- mruknął i przewiązał czymś moje ręce, uniosłam wzrok. Krawat, czarno niebieski krawat. Zobaczyłam jak sięga do spodni po kwadratowe opakowanie, nie miałam ochoty juz żyć. Wiedziałam co zaraz nastąpi, wiedziałam lecz nadal się bałam. Cholernie mocno się bałam, spojrzałam na jego twarz mrugając parę razy by wysilić mózg, znam tego chłopaka. Znam osobę która chciała mnie zgwałcić
-Taylor błagam- szepnęłam, uśmiechnął się otwierając opakowanie i rozciągnął kondoma. Był nagi, moje serce prawie wyskoczyło z piersi, tak bardzo chciałam do domu. Nie do pokoju, do piekła. Do mojego domu w Kalifornii, do cioci i Toby'ego. Wybuchnęłam głośnym płaczem gdy zaczął ściągać moje majtki. Nie dochodziło do mnie że to wszystko dzieje się naprawdę, miałam cholerną nadzieję że to sen.... prawdziwy koszmar. Miałam nadzieję że zaraz się obudzę u boku mojego pieska, tak jak zawsze. Nie chciałam tego, nie chciałam stracić dziewictwa w ten sposób. Rozsunął moje uda wchodząc pomiędzy i chwycił to, czego nie chciałam nigdy zobaczyć. Zaczęłam krzyczeć, przeraźliwie płakać wyrywając się na wszystkie strony. Zaśmiał się. Poczułam mocny ucisk w mojej intymnej stronie, zagryzłam dolną wargę. Chcę do domu, naprawdę. Taylor przesunął dłonią po moim brzuchu aż do piersi wkładając go głębiej, poczułam mocne ukłucie które spowodowało że przegryzłam dolną wargę aż do krwi. Jęknęłam z bólu.
-Tak skarbie, jęcz głośniej - szepnął przymykając powieki, dlaczego to mu sprawia przyjemność? Łzy ciągle lały się z moich oczu, to najgorsza chwila w moim życiu. -Oh tak- wyjęczał ruszając się szybko w przód i w tył, odchylił głowę do tyłu. Zapiszczałam głośno gdy jego ruchy stawały się coraz bardziej gwałtowne, spojrzał na mnie nachylając się i zlizał z moich ust krew. Zaczęłam drgać z bólu, brakło mi łez.
-Proszę- wychlipiałam pociągając nosem, uniósł kącik ust
-Jesteś kurwa niesamowita - wydyszał drapiąc moje udo, odwróciłam głowę. Proszę, proszę żeby był to tylko sen. Oddałabym wszystko by obudzić się teraz w swoim łóżku, poczułam jego oddech przy uchu
-Jęcz- szepnął i podpierając się obok mojej głowy uniósł moje udo przyspieszając bardziej, ugryzłam się w język zamykając gwałtownie oczy. To nie prawda, to nie może być prawda. -Mówiłem żebyś jęczała kochanie - mruknął uśmiechnięty, zadrżałam. Wyszedł ze mnie, spojrzałam na niego załzawionymi oczyma. -Na dzisiaj koniec kochanie- mruknął wstając i podszedł do mnie odwiązując mi ręce, podniosłam się gwałtownie ubierając bieliznę. Wstałam szybko patrząc na niego, mrugnął do mnie uśmiechnięty ubierając bokserki, podbiegłam do drzwi próbując je otworzyć, były zamknięte.
-Oh juz mnie opuszczasz skarbie? -podszedł do mnie przywierając mnie do ściany i Ścisnął moje policzki -Musimy jeszcze sobie coś wyjaśnić ślicznotko, po pierwsze nie masz nikomu o tym mówić bo cię zabije zrozumiałaś? -syknął mi w twarz pokiwałam głową - Po drugie, wyjaw swoje imię i nazwisko żebym mógł mieć cie na oku, już - warknął odsuwając się ode mnie, poczułam jak łza znów cieknie mi z oka
-Ch... Channel Pennington - szepnęłam, uśmiechnął się i przybliżył muskając moje usta i odkluczył drzwi
-Do zobaczenia jutro, Channel- uśmiechnął się popychając drzwi, wybiegłam plącząc się o własne nogi i wpadłam na ścianę czując silny ból w podbrzuszu. Zajęczałam dotykając obolałego miejsca i zeszłam powoli ze schodów, rozglądnęłam się dookoła i szybkim krokiem podeszłam do drzwi mojego pokoju wchodząc do środka, nadal nikogo nie było. Przeczesałam dłonią włosy i otworzyłam drzwi łazienki, weszłam zapalając światło i zrzuciłam z siebie ubrania. To nie stało się na prawdę, to przez alkohol. Wytwór mojej wyobraźni prawda? Nalałam gorącej wody do wanny zaraz do niej wchodząc, uniosłam wzrok w sufit.
-Przepraszam- załkałam cichutko zalewając się łzami, zaczęłam drapać swoje ręce. Czułam się brudna, brudna psychicznie. Sięgnęłam po namydloną myjkę i zaczęłam wcierać ją w ciało. Nie docierało to do mnie, nie mogłam uwierzyć w to że zostałam zgwałcona.

       Uniosłam głowę znad kołdry zauważając Penelope chodzącą po pokoju. Dotknęłam podbrzusza ściskając w dłoni materiał koszuli.
-Witam panią pijaną- uśmiechnęła się. Skinęłam wychodząc z łóżka i powoli podeszłam do szafy, zachichotała -Widzę że kac morderca niezłe trzyma- stuknęła mnie ramieniem i weszła do łazienki. Tak, kac. Zagryzłam usta mocno, wspomnienia z ostatniej nocy wróciły jak bumerang powodując mnie o zawrót głowy. Wyciągnęłam z szafy jasno jeansowe rurki i bluzę z numerem 76. Ubrałam się i spięłam włosy, nie miałam ochoty na nic. Gdy dziewczyna wyszła z łazienki poszłam sie załatwić i umyć zęby. Wszystko dookoła mnie masakrycznie wirowało
-Masz pierwszy francuski, mamy obok siebie. Wychodzisz? Pójdziemy coś zjeść - zapukała do drzwi, wyszłam patrząc jej w oczy.
-Tak - szepnęłam kiwając głową, zmarszczyła brwi poprawiając torbę na ramieniu
-Channel może byś chciała jakaś tabletkę? -zapytała, pokręciłam głową sięgając po torbę i razem z dziewczyną wyszłam. Zadzwoniłam wczoraj do cioci prosząc by mnie stąd zabrała, była rozkojarzona i wściekła. Nawet w niej nie mam wsparcia, moja samoocena spadła niewyobrażalnie nisko powodując że w mojej głowie zaczęły krążyć źle myśli. Poprawiłam torbę schodząc z dziewczyną szybko po schodach, chciałam komuś się wyżalić, chciałam wyrzucić to z siebie lecz w głowie krążyła mi groźba Taylor'a. Nawet nie wiecie jak się czuje, po tym wszystkim musze iść do szkoły. Muszę iść do piekła w które się sama wpakowałam, z którego nie ma wyjścia. Brunetka popchnęła pomarańczowe drzwi wchodząc na stołówkę, nasze miejsce było wolne. Szybkim krokiem udałam się do niego siadając na krzesełku i zakryłam twarz włosami.
-Co ty taka.... Oh zamówię ci coś lekkiego- dziewczyna mruknęła kładąc torbę na krzesełku -Zaraz wracam Channel- uśmiechnęła się delikatnie odchodząc, łzy napłynęły mi do oczu. Czuję się brudna, nadal. Czuję się jak gówno, dlaczego zawsze spotyka to mnie? Co zrobiłam światu że ludzie zawsze robią to mi?
-Hej alkoholiczko- usłyszałam. Podskoczyłam na krzesełku, spojrzałam na osobę siedzącą przede mną -Spokojnie, to tylko ja- zaśmiał się oblizując usta. -Wszystko w porządku? - starłam łzę spływającą po moim policzku odwracając wzrok
-Tak Jason, coś ... c..coś wpadło mi do oka- szepnęłam. Uniósł brwi patrząc na mnie poważnie. Wywróciłam oczami - Mowie chyba że wszystko okey - warknęłam, spojrzałam w lewo na elitę idącą w moją stronę. Serce zaczęło mi mocniej bić
-No spoko Channie, chciałbym żebyś poznała moich kumpli- uśmiechnął się lekko robiąc miejsce dla swoich kolegów, spuściłam wzrok. Dlaczego? Dlaczego akurat dzisiaj.
-Nie czuję się najlepiej - szepnęłam sama do siebie, Jason usiadł obok mnie szczerząc się
-Przepraszam że wczoraj nie wróciłem, nawaliłem się w trzy dupy- zachichotał i dotknął mojego uda, podskoczyłam zarzucając jego dłoń. Zmarszczył brwi
-Channel- szepnął, pokręciłam głową pozwalając aby łza spłynęła znowu. Moja psychika siadła
-Jas, może przedstawisz nam koleżankę? -usłyszałam kogoś naprzeciw mnie. Uniosłam wzrok widząc chłopaka z oliwkową cerą i karmelowymi oczami, włosy miał postawione we wszystkie strony, jego usta były koloru malinowego w kształcie serca. Przeszedł mnie dreszcz
-To Channel Pennington, moja cudowna koleżanka -Jason uśmiechnął się niepewnie chcąc dotknąć mojej dłoni ale w ostatnim momencie się powstrzymał -Channel, to Justin Bieber mój najlepszy kumpel- wskazał na chłopaka przede mną. Uśmiechnęłam się delikatnie -A to Taylor - wskazał na chłopaka po mojej lewej, wytrzeszczyłam oczy chwytając mocno kolana Jason'a
-Witaj Channel- Taylor uśmiechnął się ukazując dołeczki. Najprawdopodobniej zrobiłam się blada, moje serce przyspieszyło tępa powodując że miałam wrażenie że słyszy to Jas. Penelope podeszła do naszego stolika przyciągając uwagę wszystkich. Nie mogłam tutaj siedzieć, łzy wypłynęły mi z oczu, wstałam biorąc torbę i odeszłam od nich
-Channel!- usłyszałam krzyk Penelope. Pociągnęłam nosem wychodząc ze stołówki. Gdyby tylko wiedziała ... Poczułam dłonie na talii odwracające mnie, odskoczyłam gwałtownie.
-Channel co się dzieje? - Jason oblizał usta patrząc mi w oczy. Pokręciłam głową -Widzę. Unikasz mnie, nie pozwalasz się mi dotknąć .... płaczesz. Chodzi o mnie? -zapytał smutno, zagryzłam wnętrze policzka. Nie Jason nie chodzi o ciebie, naprawdę. Ja po prostu... Oh gdybym mogła ci powiedzieć. Gdybym mogła coś z tym zrobić. Straciłam pieprzone dziewictwo zostając zgwałcona, to boli
-Nie Jas - szepnęłam odwracając wzrok, rozejrzał się dookoła
-Proszę powiedz mi o co chodzi- poprosił słabo, wybuchnęłam płaczem zakrywając usta. Chcę zniknąć Jason, tak bardzo chce zniknąć. Zostałam zraniona, zraniona psychicznie i fizycznie, to boli.
-Przepraszam- załkałam cichutko kręcąc głową - Nie mogę, przepraszam - przymknęłam oczy dając upust emocją. Jason przyciągnął mnie do siebie zataczając ręce wokół mojej szyi, rozpłakałam się mocniej czując jego dotyk ale postarałam się go lekko przytulić
-Shh nie płacz mała, już dobrze- szepnął. Zaśmiałam się nerwowo
-Nie Jason- pokręciłam głową. Spojrzał na mnie z kamienną twarzą
-Powiedz mi o co chodzi- szepnął, poczułam ukłucie w sercu.
-Nie mogę, naprawdę- oblizałam załzawione usta. Ze stołówki wyszła Penelope z chłopakami powodując u mnie przypływ emocji, Taylor spojrzał na mnie szczerząc się od ucha do ucha. Naprawdę nie wiedziałam o co mu chodzi i dlaczego mi to zrobił, czym zawiniłam by spotkało mnie takie coś?
-Channel wszystko okay?- Penelope spojrzała na mnie ze współczuciem, pokiwałam głową
-Ona sobie dziś odpuści zajęcia w szkole, zajmę się nią -mruknął delikatnie Jason, spojrzałam na niego nie czując się pewnie
-Jason ona nie potrzebuje waszej pomocy, ja też mogę z nią zostać- powiedziała urażona, spuściłam wzrok. Nie było mi dobrze z tym że mi współczuli chociaż nie wiedzieli o co chodzi, czułam się dziwnie.
-Naprawdę mogę z nią zostać- fuknął Jason dotykając dłonią moich pleców, uniosłam delikatnie kącik ust
-Zostane z Jason'em- szepnęłam, dziewczyna się oburzyła unosząc brwi
-Oh nie, nie pozwolę żebyś została sam na sam z jakimkolwiek chłopakiem - mruknęła kręcąc palcem, wyprostowałam się jak struna. To naprawdę nie było w porządku. Wzruszyłam ramionami pozwalając się odprowadzić do pokoju Jason'owi
-Penny poradzę sobie - szepnęłam, dziewczyna podbiegła do mnie zostawiając chłopaków z tyłu, pociągnęłam nosem. Jeżeli tak mają wyglądać moje dni tutaj, dziękuję ale nie chce widzieć tego psychola, czuje ból w moim sercu.
-Nie ufam mu- mruknęła patrząc na mnie. Dziewczyno, wierz mi że Jason to chłopak przy którym czuje się dobrze.
-Będzie dobrze, ruszaj na lekcje. Jak coś będzie nie tak napiszę ci okay- uśmiechnęłam się lekko patrząc w jej niebieskie oczy. Westchnęła
-W porządku, ale masz mi dawać znać czy żyjesz - szturchnęła mnie ramieniem. Pokiwałam głową i otworzyłam drzwi pokoju stojąc w wejściu
-Obiecuje- mruknęłam i poczesałam aż Jason dojdzie wchodząc do środka. Zamknął za nami drzwi
-Jesteś głodna? Nic nie zjadłaś- usłyszałam za sobą, rzuciłam torbę na łóżko Penny i sięgnęłam po laptopa siadając na swoim łóżku
-Nie, naprawdę jest okay- spojrzałam na niego i poklepałam miejsce obok siebie, ściągnął buty zostając w szarych skarpetkach i usiadł obok mnie.
-Chciałabyś pogadać?- mruknął nad moim uchem, pokręciłam głową. Naprawdę miałabym ci powiedzieć że zeszłej nocy zostałam zgwałcona przez twojego kumpla? Nie chciałabym żeby Jason się ode mnie odwrócił, mógłby mi nie uwierzyć i uznać że zwariowałam. Naprawdę tego nie chciałam a tym bardziej że serio mi się podobał, nie mogłam nikomu tego powiedzieć. Moje życie stało się z dnia na dzień inne, nie chciałam takiej zmiany. Nie chciałam nigdy zostać skrzywdzoną w taki sposób, koszmar z horrorów przydarzył się mi.
-To zbędne Jasy, naprawdę nie mam na to ochoty- pokręciłam głową.
-Co ci się stało w nadgarstki Channel?- chwycił mój prawy nadgarstek uważnie na niego patrząc, moje serce zaczęło bić mocniej. Nie zauważyłam tego siniaka, mocne fioletowo zielone ślady widniały dookoła moich nadgarstków. Rozchyliłam usta -Trzęsiesz się Channel, co się do cholery stało?- podniósł się by spojrzeć mi w oczy. Spuściłam wzrok -Czy to Natalie?
-Nie - pokręciłam głową. Dlaczego myślał że to Natalie, tak wczoraj miałam z nią styczność i to nie było przyjemne spotkanie. Lecz gdyby zrobiłby mi to Natalie, prawdopodobnie nie dopuściłabym do tego i się wyrwała. Dziewczyna nie ma tak ogromnej siły co nie.
-Channel to nie jest śmieszne- warknął. Zagryzłam dolną wargę, oczywiście że to nie jest śmieszne. Widzisz żebym się śmiała? Wyrwałam mu dłonie wstając, podeszłam do okna.
-Nic się nie stało .... to Penelope- szepnęłam cichutko. Podszedł do mnie odwracając moją osobę do niego
-Oh proszę cię, nie wmówisz mi że to Penelope- jego oczy pociemniały, złapał mnie za przedramie przyciągając bliżej
-Jason przestań- westchnęłam odwracając wzrok
-Nie dopóki mi nie powiesz co się z tobą dzieje- rozchylił usta, wywróciłam oczami
-Co to zmieni Jason? Nic, co się stało się nie odstanie. -warknęłam z jadem popychając go, prychnął znów mnie łapiąc
-Kurwa mać, Channel. Zależy mi na tobie i nie że jestem ciekawy, kurwa boje się o ciebie rozumiesz to? - syknął. Wypuściłam powietrze zalewając się łzami.
-Nie mów tak- pokręciłam głową.
-Jak? Chciałbym wiedzieć co się kryje za tą maską uśmiechniętej dziewczyny. Chciałbym cie poznać Channie, czuje... że jesteś dla mnie ważna. Zrobię wszystko byś poczuła się lepiej ale musisz mi powiedzieć co się stało ...- otarł koniuszkiem palca moją łzę patrząc głęboko mi w oczy
-Nie mogę - spuściłam głowę
-Nie chcesz, po prostu nie chcesz - uniósł mój podbródek bym na niego spojrzała. Pociągnęłam nosem
-Przepraszam - szepnęłam i wyminęłam go siadając na łóżku
-Cholera Channel, co mam zrobić żebyś mi powiedziała co się stało - kucnął naprzeciw mnie, spojrzałam na niego przez załzawione oczy, dotknął mojego nadgarstka - A może pytanie najlepiej by brzmiało, kto ci to zrobił? - mruknął cicho. Załkałam mocno i wydęłam wargę
-Jas...
-Powiedz mi kurwa- warknął unosząc głos, zakryłam usta dłonią przymykając oczy. On mnie ma, już mnie ma. To koniec, czuje że zaraz... z
- Channel zrób to dla mnie, proszę- szepnął. Poczułam ucisk w klatce piersiowej
-On- szepnęłam, zmarszczył brwi. Jego twarz pobladła
-Jaki on? -szepnął cicho. Odsunęłam dłoń od ust
-Tay..Taylor - spojrzałam poważnie w jego oczy.
-C...co ci zrobił? - jego głos się załamał, dotknął mojego uda. Podskoczyłam odsuwając jego dłoń, jego wzrok był smutny, przestraszony. Chyba zrozumiał, już wiedział. Chłopak wstał gwałtownie ciągnąc za końcowi włosów i podszedł do okna podpierając się dłońmi o parapet -Kiedy?- mruknął jakby do siebie.
-Wczoraj ...- powiedziałam pół szeptem. Podszedł do mnie znów kucając
-Jak? Przecież zostawiłem cie tutaj, o Boże .... to moja wina - zakrył twarz dłońmi, odsunęłam dłonie z jego twarzy kojąco masując je kciukiem
-To nie twoja wina, ja wyszłam .... chciałam iść potańczyć i ..... - łza spłynęła po moim policzku
-Zapłaci za to Channie, dopilnuje tego- warknął. Pokręciłam głową
-Nie, proszę .. nie mów mu proszę - dotknęłam dłonią jego policzka
-On musi zapłacić za to co ci zrobił dziewczyno, nie rozumiesz? - warknął jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Nie musi, proszę - wychlipiałam cicho błagając
-Zrobię to tak czy inaczej Channel, nie pozwolę żeby cię od tak krzywdził. ... chodź do mnie- usiadł obok mnie tuląc się. Położyłam głowę na jego ramieniu wzdychajac, czułam się lepiej gdy mu o tym powiedziałam. Cześć smutku spłynęła jakby ją zabrał
-Nie bój się- szepnął i położył dłoń na moim udzie, zadrżałam
-Shh.. to minie. Nie bój się mnie Channie- mruknął i delikatnie zaczął masować moje udo
-Nie boje się ciebie Jason, tylko czuje że przyjście do tej szkoły powoli mnie zabija- wyjaśniłam patrząc na niego, oblizał usta
-Twoje przyjście do tej szkoły sprawiło że moje życie stało się lepsze- uśmiechnął się delikatnie. Jason, chłopak który sprawia że moje serce bije mocniej. Uśmiechnęłam się słodko kompletnie o wszystkim zapominając.
-Dziękuję -starłam wierzchem dłoni łzy z policzka uśmiechając się.  



wtorek, 3 marca 2015

two.

"Kochanie, nie obchodzi mnie to czy masz Ją w swoim sercu,
Dbam tylko o to by obudzić się w twoich ramionach.
Ostatni raz,
Potrzebuję być tą która weźmie Cię do domu."



          Naciągnęłam rękawy granatowego swetra na nadgarstki. Czułam się fatalnie, nie powinnam się tak czuć a zwłaszcza dzisiaj. Zerknęłam ukradkiem na Penelope wkładającą książki do torby, jej aura była tak jasna, że mogłam jedynie o takiej pomarzyć. Pierwszy dzień szkoły będzie dla mnie koszmarny, a worki pod oczami widoczne z daleka. Jak mówiłam nie mogłam zasnąć, denerwowałam się tym dniem. Poprawiłam swój wysoki kok i uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-Wyglądasz koszmarnie- powiedziała opierając dłoń na biodrze. Pokiwałam głową -Przepraszam że to powiedziałam- zaśmiała się nerwowo, rozumiałam dlaczego to powiedziała, tak samo jak i ja boi się iść tak po prostu do obcych ludzi, choć zdawałoby się że ta dziewczyna niczym się nie przejmuje. 
-Naprawdę nie musisz się tym martwić, wiem .... wyglądam jak gówno - wywróciłam oczami uśmiechając się. Dziewczyna sięgnęła do swojej kosmetyczki wyciągając fluid. 
-Proszę - wysunęła go w moją stronę. Zmarszczyłam brwi, muszę się wam do czegoś przyznać, nie mam pojęcia jak się tego używa. Nigdy się nie malowałam, nie potrzebowałam tego. Nie miałam do kogo się stroić czy malować, jak już mówiłam nie miałam nikogo. Chwyciłam fluid patrząc na opakowanie.
-Penny ?- mruknęłam, spojrzała na mnie unosząc idealnie wydepilowaną brew. - Bo ja nie wiem co mam z tym zrobić - wzruszyłam  ramionami. Rozchyliła usta delikatnie mierząc mnie wzrokiem. 
-Naprawdę ? - prychnęła z uśmiechem. Pokiwałam głową, tak dziewczyno ja naprawdę jestem debilem. Uśmiechnęła się każąc mi usiąść. Usiadłam powoli na swoim łóżku, Penelope wzięła swoją całą kosmetyczkę i kucnęła przede mną. - No to zrobimy cię dziewczyno na bóstwo- szepnęła i wyciągnęła pędzel, wylała sobie trochę fluidu na wierzch dłoni i zamoczyła delikatnie pędzelek. Zaczęła mazać po mojej twarzy, uśmiechnęłam się - Masz słodkie dołeczki - zachichotała.
-Dziwnie się czuję jak mnie malujesz - mruknęłam. Wzruszyła ramionami kończąc mazać po mojej twarzy i wyciągnęła puder. - Będę wyglądać jak kraken- zaśmiałam się. Nałożyła na moje policzki odrobinę pudru 
-Zrobię ci kreski eyeliner'em okay ?- mruknęła, pokiwałam głową. Ufam ci dziewczyno, nie zepsuj tego. Niebieskooka oblizała swoje malinowe usta i przysunęła pędzelek do mojej powieki, zamknęłam oczy czując go na powiece. - Już, będziesz wyglądała ślicznie - otworzyłam delikatnie oczy, dziewczyna przysunęła lusterko przed moją twarz 
-Oh - uśmiechnęłam się. Nie pomyślałabym że makijaż może zrobić coś takiego. Wsunęła w moją dłoń tusz do rzęs.
-Pomaluj sobie i idziemy - wstała sprzątając rzeczy. Maznęłam szybko rzęsy tuszem i podałam jej go. Czy dzięki makijażowi dziewczyny czują się pewniej? Możliwe że ja czułam się teraz inaczej. Wstałam przerzucając torbę przez ramię.
-Co teraz masz ? - zapytałam patrząc na mój plan lekcji, zastanowiła się uważnie czytając.
-Mam chemię z panią Henderson a ty ? - uśmiechnęła się zginając plan i włożyła go do kieszeni swoich szortów
-Angielski rozszerzony z panem Hick'iem - westchnęłam. Złapała mnie pod ramię i ruszyłyśmy do drzwi. Szkoda że nie mamy razem, nikogo tutaj nie znam i byłoby mi raźniej gdyby Penny była przy mnie. Wyszłyśmy na korytarz zostając mijane przez różne dziewczyny spieszące na lekcje, kliknęłyśmy w guzik z windy czekając. Parę osób wymieniało ze mną spojrzenia uśmiechając się, może byli tak samo przejęci jak ja ? Choć to nie możliwe bo prawie sikałam ze strachu. Winda rozsunęła się pozwalając nam wejść
-Cała się trzęsiesz - Penny szepnęła chichocząc, uniosłam kącik ust. Tak to prawda, byłam jak chichuachua. Drzwi windy zamknęły się a dziewczyna kliknęła ostatnie piętro, mam nadzieję że będą tam jacyś porządni ludzie. Lekcje powinny być osobne do każdej z klas, nie powinno się mieszać pierwszaków z klasami wyżej, czuję się wtedy gorzej. - Chodź - pociągnęła mnie wychodząc z windy na ogromny korytarz w którym znajdowało się dziesięć razy więcej osób, niż na korytarzu przed naszym pokojem. Moje serce przyspieszyło. 
-Whoah- szepnęłam przełykając ślinę, niebieskie oczy dziewczyny mignęły.
-Teraz ty szukaj sali 718A, po lekcji spotkamy się tutaj i pójdziemy do stołówki na śniadanie- wyjaśniła, pokiwałam głową. Brunetka pomachała mi idąc przed siebie, spojrzałam na plan, 718A. Ruszyłam powoli w głąb korytarza mijając ludzi, jedni szukali sali a drudzy gadali ze swoim kolegą czy koleżanką. 
      Doszłam do sali z angielskiego akurat równo z dzwonkiem. Weszłam do klasy idąc powoli do wolnego miejsca przy oknie i usiadłam. Ludzie wchodzili do sali śmiejąc się i gadając, możecie mi powiedzieć dlaczego ja nie mogę być taka towarzyska? W klasie ławki powoli się zapełniały powodując u mnie zawrót głowy. Poczułam pukanie w ramię. Odwróciłam widząc szczupłą wysoką brunetkę o ciemnych kasztanowych oczach. Patrzała na mnie z irytacją 
-To moja ławka - warknęła, zagryzłam dolną wargę. Jak to twoja ławka ? Przecież byłam tutaj pierwsza, to pierwszy dzień szkoły? -No już, spierdalaj - pomachała dłonią, uniosłam brwi
-Przecież byłam tutaj pierwsza ? - mruknęłam cicho. Dziewczyna uniosła prawą brew krzyżując ręce na piersiach, zaśmiała się 
-Jeśli zaraz kurwa nie zejdziesz z mojego miejsca policzymy się inaczej - spojrzała na swoje różowe tipsy. Jaki ona ma problem ?
-Możesz usiąść chyba gdzieś indziej ? - zapytałam, naprawdę nie chciałam się z nikim kłócić w pierwszy dzień szkoły. Czułam się obca i samotna, bałam się. 
-Nie nie mogę, powiem jeszcze raz, albo schodzisz z mojego miejsca albo pogadamy inaczej - warknęła opierając dłonie na stoliku, głowy osób w klasie zwróciły się w moim kierunku. Moje serce zaczęło bić mocniej, nie wiem kim jest ta dziewczyna lecz warto chyba ustąpić niż mieć wrogów od pierwszego dnia szkoły ? Wstałam powoli biorąc swoje rzeczy i ruszyłam do innej ławki, uśmiechnęła się cwanie i popchnęła mnie przechodząc, upadłam.
-Oh to moja wina ? Przepraszam ! - pisnęła z uśmiechem, westchnęłam mając łzy w oczach, podniosłam się zbierając swoje rzeczy. Nic jej nie zrobiłam, więc dlaczego jest dla mnie taką suką ? Przecież to tylko ławka, nie ostatnia torebka Prady. Spojrzałam na roześmiane osoby w klasie, czy jakby wam się zdarzyło takie coś, śmialibyście się ? Wstałam siadając do wolnej ławki i wyciągnęłam książkę, nie mogę w to uwierzyć, co ja zrobiłam światu że zostaje tak traktowana ? Uniosłam głowę widząc bruneta nade mną, rozchyliłam w szoku usta. Czy teraz znów będę pomiatana dla miejsca w ławce
-To twoja ławka ? -zapytałam cicho, uśmiechnął się ukazując dołeczki i poprawił swój plecak na ramieniu
-Nie- pokręcił głową - Ale mógłbym się przysiąść ? - zapytał, przełknęłam ślinę kiwając głową. Chłopak usiadł wyciągając książkę do angielskiego- Jestem Jason - wysunął dłoń w moim kierunku, uśmiechnęłam się lekko
-Channel - uścisnęłam jego dłoń i spojrzałam na nauczyciela wchodzącego do sali. Nie mam pojęcia o co może chodzić 'Jason'owi', ale nie chcę wnikać w to wszystko
-Nie przejmuj się nią - mruknął opierając się o oparcie krzesła, spojrzałam na niego - Natalie jest strasznie przewrażliwioną suką, ona tak ma - wyjaśnił. Pokiwałam głową bawiąc się okładką książki
-W porządku - mruknęłam cicho. Nie czuję się komfortowo siedząc z nim w jednej ławce, a tym bardziej gdy co chwilę osoby w klasie odwracały głowy by na mnie spojrzeć. Mężczyzna usiadł przy biurku mierząc nas po kolei wzrokiem
-Jestem Teodor Hicks, wasz nauczyciel z języka angielskiego. Co poniektórzy mnie już znają, więc mam nadzieję że opowiedzieli same dobre rzeczy na mój temat - zaśmiał się - Ale już koniec, witam w nowym roku szkolnym i cieszę się że mam was w klasie lecz musimy przejść do nauki co ? - uśmiechnął się i wstał zapisując na tablicy temat, otworzyłam zeszyt niezgrabnie pisząc temat z powodu trzęsących się dłoni
-Wszystko okay ?- Jason zapytał cicho, pokiwałam głową. Nie powiem mu przecież że wybucham od środka, to nawet nie pięć minut lekcji a ja już modlę się o dzwonek na przerwę. 


        Gdy zadzwonił dzwonek, jako pierwsza spakowałam się i wyszłam. Nie chciałam przebywać w tej klasie ani chwili dłużej. Już czuję się obgadywana i wytykana palcami na każdym kroku, nie zasłużyłam na takie traktowanie. Skręciłam korytarzem w prawo wychodząc w miejsce spotkania z Penelope, nie było jej jeszcze. Westchnęłam krzyżując ręce na swoich piersiach, ludzie mijali mnie non stop chichocząc. Nie chciałam być tutaj ani minuty dłużej, naprawdę. Zauważyłam uśmiechniętą dziewczynę idącą w moją stronę, pomachała mi
-Hej, jak na angielskim ? - uśmiechnęła się i razem ze mną weszła do windy klikając "-1". Wzruszyłam ramionami, nie mam ochoty o tym rozmawiać, czułam się zdruzgotana i ośmieszona. 
-Dobrze a u ciebie na chemii ? - zapytałam cicho. Klasnęła w dłonie
-Jestem w grupie z super mega przystojnym kolesiem, ma na imię Taylor i to chodzący Bóg seksu rozumiesz ? - pisnęła. Uśmiechnęłam się lekko, jeśli ona ma Boga seksu w klasie, to jak mogę nazwać Jason'a ? Jest strasznie miły i przystojny, aż trudno mi było na niego nie patrzeć. 
-Co się dzieje ? - zapytała patrząc na mnie dziwnie, wzruszyłam ramionami
-Musisz mi go pokazać - zachichotałam, pokiwała gwałtownie głową i wyszłyśmy z windy wchodząc na stołówkę. Miejsca były już praktycznie zajęte, więc wybrałyśmy ostatni stolik.
-Usiądź a ja ci przyniosę oki? Na co masz ochotę ? - uśmiechnęła się kładąc torbę na niebieskie krzesełko, usiadłam zastanawiając się
-Zjadłabym naleśniki- pokiwałam głową. Uśmiechnęła się słodko znikając w tłumie. Wyciągnęłam telefon wgapiając się w pusty ekran, tak bardzo ciekawy. Gdybym wiedziała że tak będzie wyglądał mój pierwszy dzień, nie przyszłabym w ogóle na tą lekcję.
-Ciekawy masz ten ekran- usłyszałam śmiech nade mną, uniosłam wzrok a gęsia skórka oblała moje ciało. -Siedzisz sama? - zapytał. No tak, siedzę sama a ta druga torba też moja. Pokręciłam głową, Jason sięgnął po torbę Penelope i położył ją na drugim krześle siadając naprzeciw mnie, jego oczy błysnęły wgapiając się we mnie
-Jaką masz później lekcję Channel? - mruknął uśmiechając się lekko, moje policzki się zarumieniły. O mamo, naprawdę teraz?
-Myślę że matematykę- mruknęłam zastanawiając się - A ty?
-Myślę że biologie - zachichotał rozglądając się, nie było mu głupio siedząc tu ze mną gdy wszyscy się gapią? W co on gra? - Co robisz dziś po lekcjach? - zapytał patrzą na mnie, zagryzłam dolną wargę. Prawdopodobnie zadanie domowe lub będę się uczyć, no bo przecież co mam robić?
-Umm.. nic - wzruszyłam ramionami rozglądając się za Penelope, chłopak oblizał usta
-Może spędziłabyś dziś ze mną po południe? - zapytał, spojrzałam na niego szybko. Czy on tak jakby zaprosił mnie na randkę?
-Jasne, czemu nie- uśmiechnęłam się
-O której kończysz lekcje? - westchnęłam i wyciągnęłam plan lekcji patrząc na "wtorek", przeniosłam wzrok na Jason'a
-14:30 - mruknęłam odkładając kartkę.
-W takim razie, będę po ciebie o 15:00, bądź gotowa- wstał i mrugnął do mnie odchodząc. Uśmiechnęłam się do siebie, miło. Penny podeszła do mnie koślawo uśmiechając się od ucha do ucha, położyła powoli tackę z naleśnikami z nutellą i sok pomarańczowy.
-To opowiadaj kim jest te super mega ciacho dwa lata starsze od twojej osoby? - położyła swoją tackę z tostami i wodą i usiadła na miejscu w którym siedział Jason. Zarumieniłam się zagryzając wargę
-To Jason, siedzimy razem na angielskim- wzruszyłam ramionami odwracając wzrok. Jason siedział nie daleko nas, spojrzał na mnie uśmiechając się.
-Za niedługo będziesz siedzieć gdzieś indziej- zaśmiała się. Zmarszczyłam brwi patrząc na nią
-Co masz na myśli? - Penelope odkręciła wodę patrząc na stolik Jason'a
-Podobasz mu się Channel- zachichotała, zagryzłam wnętrze policzka. "Podobasz mu się Channel", serio? Nie mam zielonego pojęcia co myślą chłopaki, żaden nigdy ze mną nie gadał, aż do teraz. Jason siedział obok Natalie, poznanej przeze mnie już wrednej suki. Była tam także jakaś brunetka i dwóch innych chłopaków, Penelope zamrugała patrząc mi w oczy
-Skąd to niby wiesz ? - wywróciłam oczami zabierając się za jedzenie, wzruszyła ramionami.
-Gdybyś mu się nie podobała, nie gadałby z tobą- zaśmiała się jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Nawet jeśli mu się podobam to co? Nigdy nie miałam chłopaka, nie mam pojęcia jak to jest? Nie wiem jak to jest doznać uczucia zakochania się? Co prawda, podobał mi się i to wiem, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Włożyłam kawałek naleśnika do ust przeżuwając.
-O mój Boże - szepnęła patrząc na stolik Jason'a - Spójrz to Taylor! Ten obok tej ciemnej brunetki! - pisnęła, spojrzałam na ciemnego bruneta z lekkimi dołeczkami, hmmm nie tylko ja mam bzika na punkcie trzecioklasisty? Czy właśnie to przyznałam? O Boże.
-Fajny- mruknęłam, wytrzeszczyła na mnie oczy
-Fajny? Tylko to? Dziewczyno to skrzyżowanie Boga seksu z słodkim aniołem, to tak jakbyś jadła te pieprzone naleśniki i popijała tęczą - mówiła szybko - Jezu, on jest idealny! - rozmarzyła się opierając głowę o dłoń a łokieć na stoliku, wywróciłam oczami. Aż tak mi nie odbija.
-Dlaczego do niego nie podejdziesz? - zapytałam i napiłam się soku, spojrzała na mnie jakby doznała olśnienia.
-Wiesz co? Masz rację, pójdę do niego - wstała a jej długie włosy opadły na ramiona, spojrzała na stolik
-Tylko nie zapominaj że jesteś pierwszoklasistką a on siedzi tam z trzecioklasistkami- wskazałam palcem na chłopaka, zagryzła dolną wargę. Nie chciałam być nie miła ale to prawda. Ten cały Taylor siedział tam z dwoma trzecioklasistkami które mogłyby być modelkami Victoria's Secret. Nie mówię że Penelope nie jest śliczna. Ona jest wspaniała, najprawdopodobniej ładniejsza od tych pustych lalek.
-Oh jestem optymistką- mrugnęła i odeszła, zachichotałam. Jasne, tylko jak te laleczki cię zjadą nie będę twoim wsparciem, już lądowałam na podłodze. Spojrzałam na naleśnika, moja samoocena możliwe że spadła o -50%, widzieliście figurę Penny? Odsunęłam od siebie tackę, nie jestem aż taka głodna.
     Penelope odeszła od stolika uśmiechnięta od ucha do ucha, jej aura promieniowała na całą stołówkę. Podeszła do mnie oblizując usta i usiadła.
-Więc?- mruknęłam skołowana. Nieprawdopodobne że ta dziewczyna tak dogadywała się z ludźmi, zazdroszczę jej tak bardzo.
-Idziemy na imprezę Channel - klasnęła w dłonie, zmarszczyłam brwi.
-Whoah gratulacje - uśmiechnęłam się, wywróciła oczami
-My idziemy na imprezę, ty i ja - wytrzeszczyłam oczy. Ja na imprezę? Czy ona zwariowała? Ja nawet tańczyć nie umiem. To tak jakby na domówkę przyszła zakonnica, nie ma nic pomiędzy.
-Oh co to to nie, nigdzie się nie wybieram- prychnęłam. Penelope złapała mnie za dłoń
-Uwierz mi dziewczyno że pójdziesz, idzie też tam Jason - uśmiechnęła się słodko. Nie obchodzi mnie kompletnie czy idzie na nią Jason czy nie Jason. Nie potrafię się dobrze bawić, gdybym miała do wyboru domówka a kościół, wybrałabym kościół. Przepraszam ale nigdy nie byłam na żadnej imprezie i nie zamierzam być.
-Nie obchodzi mnie to Penns, ja nie mam ochoty iść na żadną imprezę - wywróciłam oczami i wstałam -A teraz przepraszam mam matematykę - zarzuciłam torbę na ramię i odeszłam. Możliwe że źle się zachowałam, ale naprawdę nie chcę iść na żadną imprezę.
      Weszłam do klasy siadając (tym razem) w środkowym rzędzie, jeśli znów mam lekcje z jakąś napuszoną trzecioklasistką wolę się jak najszybciej ulotnić. Otworzyłam książkę do matematyki wgapiając się w spis treści, nie potrzebowałam więcej niezręcznych sytuacji.
-Mam jednak z tobą uciekinierko - usłyszałam Penelope nade mną, uniosłam wzrok. Tak, czyli godzina o tym jak będzie fajnie na imprezie na którą nie mam ochoty iść
-Siadaj małpo- mruknęłam cicho wracając do ciekawego spisu treści. Dziewczyna zastukała swoimi  miętowymi paznokciami o blat stolika.
-Jeśli ze mną nie pójdziesz na tą imprezę, przepadnie ci Jason a to super ciacho- mruknęła z cwanym uśmiechem. Prychnęłam
-Nie przepadnie, jak już mówiłaś - zrobiłam nawias w powietrzu - Podobam mu się, a tak poza tym nie wiem czy on mi także więc...
-Jak to nie wiesz? Dziewczyno to szansa na to żebyś miała chłopaka, oh i to jeszcze jakiego- zafalowała brwiami. Prychnęłam
-Ale ja może nie chcę mieć chłopaka?- warknęłam pod nosem zakrywając się włosami.
-A może ty nigdy nie miałaś chłopaka i się boisz? - zapytała. Zagryzłam dolną wargę uciszając się, tak nigdy nie miałam, nie musisz się śmiać. Może i jestem tą zakonnicą bez rodziców która nic w życiu nie robiła tylko siedziała w domu.
'Więc stwórz nową siebie i daj się ponieść'
Odezwała się moja podświadomość. Oblizałam usta patrząc na Penelope.
-Okay, pójdę z tobą na tą cholerną imprezę- fuknęłam. Pisnęła rzucając mi się na szyję.


    Po skończonych lekcjach i odrobieniu pracy domowej, wróciliśmy do pokoju. Miałam z jakieś pięć minut do spotkania z Jason'em. Na domówkę z Penelope mieliśmy iść około godziny dwudziestej pierwszej, spojrzałam na ekran telefonu jednocześnie czesząc związanego wysoko koka. Nie wystroiłam się zbytnio, nie potrzebowałam się do nikogo stroić. (click channel's outfit) Spojrzałam na Penelope siedzącą na parapecie i palącą papierosa, naprawdę nie rozumiałam jak tak śliczna i miła dziewczyna może mieć takie problemy? Westchnęłam podchodząc do niej
-Penns,  myślisz że mogę tak iść? -zapytałam cicho odkładając telefon. Zerknęła na mnie uśmiechając się
-Pewnie, ale dałaś słowo że na tą imprezę mogę ją ciebie ubrać tak? - uniosła prawą brew wyrzucając papierosa za okno. Tak dałam jej słowo że to ona mnie Uubierze na tą domówkę
-Jasne- wzruszyłam ramionami i spryskałam się wodą toaletową. Usłyszałam pukanie do drzwi, uśmiechnięta zerwałam się z łóżka i pobiegłam do drzwi, spojrzałam na dziewczynę zamykającą okno. Dotknęłam klamki robiąc lekki wdech i wydech i otworzyłam drzwi. Jason uśmiechnął się ukazując rządek równych zębów
-To gdzie idziemy?- zapytałam i machając do Penny wyszłam zamykając drzwi, chłopak zastanowił się mierząc wzrokiem osoby przechodzące obok nas, każdy patrzał się najpierw na Jason'a a później na mnie. Nie było zbytnio komfortowo.
-Hej Channel, także cię miło widzieć - uśmiechnął się, zachichotałam oblizując usta.
-Hej Jason- uśmiechnęłam się słodko podchodząc do windy, chłopak kliknął w guzik rechocząc cicho
-Zaraz zobaczysz - mrugnął do mnie.Możliwe że nie będzie tak strasznie, jest miłym chłopakiem i nie czuję się źle w jego towarzystwie.
-Nienawidzę niespodzianek Jasy- mruknęłam krzyżując ręce na piersi, spojrzał na mnie gwałtownie szczerząc się
-Jak mnie nazwałaś? - mruknął chichocząc, zmarszczyłam brwi. Jak go nazwałam? Jasy? To chyba nie przestępstwo, lekkie zdrobnienie mu nie zaszkodzi co?
-Umm ja ...- wzruszyłam ramionami skołowana
-Oh podoba mi się- dotknął opuszkiem palca mój czubek nosa, oh ironio! Wywróciłam oczami i weszłam do windy, ruszył za mną i wcisnął ostatnie piętro. Zmarszczyłam brwi
-Gdzie ty masz zamiar mnie wywieźć?- zapytałam, zachichotał patrząc w ekran telefonu
-Zobaczysz kwiatuszku- uśmiechnął się, poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Oh serio? Teraz? Spuściłam wzrok patrząc na moje stopy - Awwh, sądzę że słodko się rumienisz- dodał. Dzięki nigga, ja sądzę że teraz wyglądam jak pomidor.Nie pamiętam żebym się kiedykolwiek rumieniła, a to jeszcze przez chłopaka hola.
-Może opowiedz coś o sobie? - powiedział opierając się o ściankę windy, spojrzałam automatycznie na niego. Co ja mam mu opowiadać? Moje życie jest nudne, nie ma żadnych super momentów jak w filmach, żadnego love story czy drama time. Jestem nudniejsza od starych babć a to wyczyn chyba?
-Umm.. Mam na imię Channel- uśmiechnęłam się nieśmiało, znów ukazał szereg zębów patrząc na mnie- Pennington, Channel Pennington. Mieszkam w Kalifornii z ciocią i wujkiem, niestety moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy byłam mała...
-Oh przykro mi- powiedział smutno, uniosłam kącik ust - Moi ... także zginęli w wypadku, ich samolot spadł do oceanu spokojnego, miałem niecałe trzynaście lat - mruknął wzruszając ramionami, rozchyliłam lekko usta a moją twarz ogarnęło współczucie
-Umm.. przykro mi Jasy- szepnęłam dotykając jego ramienia, uśmiechnął się lekko
-Opowiadaj dalej- zachęcił i wyszliśmy z windy.
-Oh..mam super psa Toby'ego, jest moim najlepszym przyjacielem .... nie wiem co dalej- zaśmiałam się nerwowo
-Bądź szczera, to wszystko - uśmiechnął się pocieszająco. Westchnęłam
-Prawda jest taka że byłam daremna. - szepnęłam, Jason chwycił mnie za dłoń prowadząc przed siebie - Nie miałam nikogo, prawdopodobnie przez to że jestem sierotą. Czułam się jak gówno, ludzie naokoło wytykali mnie palcami a ja stałam i tylko się przyglądałam, uwierz mi moje życie było ciężkie..... i to wszystko znów się zaczyna, myślałam że tutaj będzie inaczej...
-Hej, to nie twoja wina. A Natalie to egoistka, nie słuchaj jej. Jesteś naprawdę fajną dziewczyną- mruknął do siebie, uśmiechnęłam się lekko. Jason otworzył metalowe drzwi które prowadziły na żelazne schody na górę.
-Gdzie ty mnie prowadzisz- zachichotałam. Dotknął moich pleców popychając mnie w stronę schodów
-Przysięgam że cię nie zabiję - mrugnął. Westchnęłam i weszłam po schodach dochodząc do kolejnych metalowych drzwi, otworzyłam je popychając a zimne powietrze uderzyło moje ciało. Byliśmy na dachu.
-Wow - szepnęłam patrząc z ogromnego dachu akademika na ogromny zachód słońca który się chował w oceanie przed nami, rozchyliłam usta
-Podoba ci się? To jedyne miejsce gdzie nikt nie zagląda oprócz mnie- szepnął za mną, oblizałam usta rozglądając się
-Czyli to twoja kryjówka?- zapytałam odwracając się do niego, przy nim wyglądałam jak dziesięcioletnie dziecko, dlatego że byłam mega niska. Zastanowił się wkładając dłonie do kieszeni swoich szarych rurek
-Można tak powiedzieć- uśmiechnął się i złapał mnie za nadgarstek prowadząc przed siebie, wytrzeszczyłam oczy
-O nie! Proszę, mam lęk wysokości! - pisnęłam gdy podeszliśmy do krawędzi dachu, złapał mnie mocno i usiadł
-No dawaj, trzymam cię - wzdrygnęłam się lekko siadając. Przysunął się do mnie lekko się garbiąc i spojrzał przed siebie.
-To przed czym uciekasz Jas?- zapytałam cicho patrząc na swoje białe paznokcie, westchnął cicho oblizując usta
-Przed rzeczywistością Channel- szepnął - Ludzie myślą że gdy masz wszystko jesteś szczęśliwy, a tak naprawdę to 'wszystko' zabija cię od środka- mruknął zachrypniętym głosem i spojrzał na mnie. Zmarszczyłam brwi
-Co masz na myśli?- złożył usta w cienką linię patrząc na zachód słońca
-To wszystko skarbie- rozłożył ręce pokazując wszystko przed nami. Westchnęłam krzyżując nogi -Czasami masz wrażenie że jesteś zbyt niepotrzebny żeby mieć 'wszystko' i wolałbyś nie mieć 'nic' - wzruszył ramionami, nie miałam pojęcia co chciał mi powiedzieć ale miał trochę racji, niby masz wszystko a czujesz się jak kupa gówna. -Idziesz dzisiaj na imprezę do Tay'a? - zapytał, uniosłam kącik ust kiwając głową- Będę na ciebie czekał misia- wyszczerzył się. Szlak, pomidor wraca.
-Okay- mruknęłam.
-Wiesz co? Cieszę się że wybrałaś akurat tą szkołę- zachichotał, zmarszczyłam brwi
-Dlaczego?
-Bo cholernie mi się podobasz- szepnął, o kurwa. W moim brzuchu poczułam dziwne ukłucie i ciepło, czy pora wzywać lekarza? Chwila.. co on powiedział? O kurwa. -Umiem z tobą porozmawiać, nie jesteś jak Natalie, Audrey czy nowe dziewczyny z pierwszych klas. Cieszę się że cię poznałem Channel- uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiech mrugając szybko
-Też się cieszę że cię poznałam Jason.


-Rusz swój zgrabny tyłek dziewczyno, mamy pięć minut spóźnienia! - pisnęła Penelope skacząc w jednym obcasie, zaśmiałam się. Nie mam pojęcia gdzie się jej tak śpieszyło ale to było całkiem zabawne. (Penelope party outfit) (Channel's party outfit) Chwyciłam swój telefon i włożyłam go do tylnej kieszeni dochodząc niezgrabnie do dziewczyny, szczerze? Wolałabym zwykłe trampki niż cholerne szpilki Penelope. Dziewczyna przejechała usta błyszczykiem i cmoknęła otwierając drzwi
-Idziemy się zabawić!- pisnęła klaszcząc. Wywróciłam oczami. Nie miałam ochoty iść na żadną imprezę(jak już mówiłam), a tym bardziej w takim stroju. Prawdopodobnie tak właśnie ubierają się prostytutki do pracy a ja naprawdę nie zamierzałam być jedną z nich. Penny chwyciła mnie za nadgarstek ciągnąc na schody, windy są zamknięte z powodu zbliżającej się ciszy nocnej. Nie mam pojęcia dlaczego. Wdrapaliśmy się na piętro chłopców idąc za głośną muzyką, jestem ciekawa jakim cudem żaden nauczyciel jeszcze jej nie usłyszał a od razu mówię że nie mam ochoty mieć kary w pierwszym dniu szkoły. Brunetka nacisnęła na klamkę wchodząc do dużego pomieszczenia nazywanego 'pokojem', przysięgam że to jest o dziesięć razy większe od naszego pokoju. Nie mam pojęcia co to za ludzie, co to za pokój i co się tu dzieje, ale chcę do domu.






***
Hejka misie. Oto drugi rozdział. Mam nadzieję że jeszcze tutaj jesteście hahaha. W drugim rozdziale już coś zaczyna się dziać, aww i ten Jason sjandfjsnfj <3 Myślicie że Channel i Jason będą razem? Następny rozdział niebawem! xx
kocham was.
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA

+ zależy mi bardzo na jednym twoim rt pod tym tweetem https://twitter.com/SaniBieber1/status/572067377787092992
to dla ciebie nic a dla mnie wiele :)