sobota, 18 lipca 2015

five.

"możesz być moim wszystkim?- moja ostatnia myśl"


      Usiadłam na wybranym przeze mnie łóżku rozglądając się. Nie jest aż tak źle, jest w miarę okey.
     Po rozpakowaniu się i poukładaniu swoich rzeczy, mieliśmy się zadomowić i z wszystkim zapoznać, lub po podróży odpocząć.
-Może mogłybyśmy gdzieś wyjść?- odezwała się Penelope wciągając na siebie czarny top. Audrey prychnęła wylegując się na łóżku ze spuszczoną głową
-Myślisz że dyra puści cię gdziekolwiek? Pas- zaśmiała się wywracając oczami, westchnęłam. Ma rację, dyrektorka ma wszystko zaplanowane, zawsze chce być gdzieś pierwsza lub lepsza. Lecz możemy iść gdzieś w części budynku, to znaczy ja mogę. Wstałam poprawiając swój t-shirt
-Gdzie idziesz?- Penny odezwała się siadając na łóżku i podłączając do ładowania swój telefon. Uśmiechnęłam się lekko
-Idę sprawdzić co u Ja....chłopców- wzruszyłam ramionami. Natalie wyprostowała się i podeszła do mnie
-To ja idę z tobą, muszę porozmawiać z Dylan'em- mrugnęła do mnie. Wzdrygnęłam się, jeszcze nie zapomniałam przez co przeszłam. A jego imię będzie do końca życia wywoływać u mnie dreszcze, przełknęłam ślinę wychodząc z Nat. Pokój chłopaków nie był daleko, skręciliśmy zaraz korytarzem w lewo wchodząc do pokoju bez pukania
-Hej dziwki- Natalie wskoczyła na leżącego Justin'a wywołując u niego jęknięcie. Zachichotałam cicho rozglądając się po pokoju. Powiem tyle, czysta masakra. Po tym pokoju raczej przeszło jakieś tornado, ubrania leżały na każdej części podłogi mieszając się z walizkami i innymi rzeczami. Zmarszczyłam brwi widząc tylko Justin'a w pokoju
-Gdzie reszta? -zapytałam wychodząc na środek pokoju. Nat zeszła z chłopaka drapiąc się z tyłu głowy
-Poszli gdzieś, w sumie.... chuj mnie to- mruknął zakrywając się poduszką. Zmarszczyłam brwi krzyżując ręce na piersi. Dopiero co przyjechaliśmy, gdzie mogliby właściwie pójść? Brunetka oblizała usta
-Jay wszystko okey?- zapytała unosząc prawą brew, jęknął w odpowiedzi "tak" zamykając jej usta. Wzruszyła ramionami- No to spoko, ja lecę po telefon zaraz będę -mruknęła odchodząc. Brunet podniósł głowę na mnie zerkając, westchnęłam. Jego odpowiedź sprawiła że nie uwierzyłam w to że wszystko z nim okey, wydaje się dość zrezygnowany... tak jakby chory. Podeszłam do niego siadając na krawędzi łóżka
-Jesteś pewien że wszystko okey?- mruknęłam, oblizał powoli usta patrząc w sufit
-Nie czuję potrzeby ci o czymś mówić, Chanel.- szepnął. Wywróciłam oczy patrząc jak kropelka potu spływa po jego czole, jakby przed chwilą przebiegł cały maraton. Zagryzłam kant ust mierząc go wzrokiem, naprawdę taki się wydawał.
-Justin, może nie mamy zbyt dobrego kontaktu ale spójrz na siebie, wyglądasz jakbyś zaraz miał umrzeć- szepnęłam cicho bawiąc się palcami. Zaśmiał się melodyjnie podpierając na łokciach
-Kochanie, jedynie to wyglądam na chłopaka który dawno nie pieprzył dobrej laski, więc jeśli chcesz mi pomóc chodź bliżej i spraw abym czuł się dobrze- mrugnął do mnie. Uniosłam brwi podnosząc się
-Dupek- mruknęłam pod nosem wychodząc. Gdy chcesz człowiekowi pomóc w jakikolwiek możliwy sposób on zgrywa jakiegoś pieprzonego gnojka, uważającego się za jakiegoś Boga? Sorry, nie trawie takich dzieciaków.
-Chanel gdzie tak pędzisz?- usłyszałam za sobą, odwróciłam się gwałtownie widząc Jason'a. Uśmiechnięty podszedł do mnie przytulając mnie do siebie. Westchnęłam
-Jas, możesz mi powiedzieć gdzie byłeś?- uniosłam brwi mierząc go wzrokiem. Zaśmiał się oblizując usta
-Byłem u Clary z 2b- mrugnął. Rozchyliłam lekko usta, u kogo on był przepraszam bardzo? Clara, Clara, Clara... do chuja nie wiem o kogo mu chodzi. Zagryzłam dolną wargę zastanawiając się głębiej,
-Clara?- mruknęłam cicho marszcząc brwi, zaśmiał się kręcąc głową.
-Misiu, teraz aktualnie nie mam zbyt wiele czasu. Obiecuję że będę około dwudziestej drugiej u ciebie w pokoju okay?- mrugnął i pocałował mnie w czubek głowy. Pierdol się Jason Clooney. Odwrócił się na pięcie idąc w głąb korytarza. Fuknęłam wchodząc do mojego pokoju
-Kto to jest Clara?- zapytałam trzaskając drzwiami, dziewczyny spojrzały na mnie marszcząc brwi. Skrzyżowałam ręce na piersi, Audrey chichocząc odłożyła turkusowy lakier do paznokci patrząc na Natalie
-To laska Justin'a, Jason'a i Dylan'a -wzruszyła ramionami dmuchając w paznokcie. Uniosłam brwi
-Jak to laska? Jaka znowu laska huh?- podrapałam się po szyi patrząc na zdezorientowaną Penny.
-Laska do pieprzenia Channel, wymieniają się nią- powiedziała Natalie klikając coś w telefonie. Serce zabiło mi mocniej.
-Jason pieprzy jakąś dziwkę razem z tymi dwoma idiotami?- warknęłam czując jak krew się we mnie gotuje. Miałam ochotę ogolić tą lafiryndę na łyso i obciąć jej cholerne cycki
-Nie powinnaś być zazdrosna, to dla nich zwykła zabawka- Audrey spojrzała na mnie przelotnie wracając do swoich paznokci. Kurwa mać, jaka zazdrosna? Wymienia się ze swoimi kumplami idiotami dziewczyną. Pieprzą ją i nie wiadomo co jeszcze z nią robią a potem on mnie dotyka...ew.
-Jak ona wygląda?- mruknęłam cicho, Natalie westchnęła ściągając swoje trampki i wczołgując się pod kołdrę
-Potem ci ją pokażę, teraz mam ochotę się zdrzemnąć. Obudźcie mnie na kolacje- szepnęła ziewając. Pokiwałam głową siadając obok Penelope. Muszę pogadać z Jason'em, nie pozwolę na to żeby zaraził się jakimś HIV czy nie wiadomo czym jeszcze. Położyłam się na jej kolanach
-W dupie ją mam- szepnęłam kładąc rękę na czole i zamknęłam oczy.
        Obudziłam się na czas kolacji, nie podobało mi się to że musiałyśmy wyjść i iść do marnej stołówki czy tam restauracji w hotelu. Wstałam rozpuszczając włosy
-Chanel, wracając do naszej rozmowy, nie radzę ci się wtrącać w sprawy hmm.. 'seksualne' chłopców, to naprawdę delikatny temat. Oni twierdzą że mogą pieprzyć każdą laskę, bez żadnych konsekwencji- Natalie wzruszyła ramionami. Serce zaczęło bić mi mocniej na wspomnienie Taylor'a nade mną.
-Bez obaw, ona sobie poradzi- mrugnęła Penny, wywróciłam oczami i przebrałam koszulkę na kremową bluzę.
-Chodźmy już lepiej- westchnęłam wiążąc włosy w wysokiego koka. Wyszliśmy z pokoju idąc za ludźmi z akademika.
-Mam nadzieje że będzie coś na tyle dobrego bym mogła to przełknąć- Audrey westchnęła wychodząc pierwsza z korytarza na schody, zeszliśmy powoli łącząc się z innymi w dużym pomieszczeniu zwanym jadalnią. Stoły były ładnie przygotowane i nawet dobrze pachniało. Usiadłyśmy w dużym stoliku obok siebie kompletnie nie wiedząc co dalej zrobić
-Kochane, po jedzenie sami chodzimy- ruda pani Jonson uśmiechnęła się do nas wskazując na bufet na końcu pokoju. Wytrzeszczyłam oczy, no nie kurwa
-No to super- westchnęłam wstając i udałam się za grupą ludzi. Przecisnęłam się przez tłum biorąc jeden talerz
-Hej królewno- usłyszałam pomruk nad uchem, zaśmiałam się wywracając oczami i nabrałam makaronu na talerz
-Witaj Justin....znowu- zachichotałam. Chłopak wysunął talerz bym też mu nałożyła, uśmiechnęłam się zapełniając jego talerz makaronem
-Zjesz z nami?- mruknął mi nad uchem biorąc ode mnie łyżkę i lejąc po makaronie sosem z klopsami. Wzruszyłam ramionami robiąc to samo co Jus.
-To ty usiądź z nami Justy- uśmiechnęłam się i zabierając widelec ruszyłam razem z nim, uniósł rozbawiony brwi
-Justy?- zarechotał i się skrzywił- Trochę pedalsko, Channel- uszczypnął moje biodro szukając wzrokiem wolnego stolika. Uśmiechnęłam się do siebie, najprawdopodobniej temu chłopakowi coś się stało lub coś wziął, nie pamiętam kiedy ostatnio był dla mnie tak miły.
-To jak? Usiądziesz przy nas?- uniosłam brew podchodząc do dziewczyn, odstawiłam talerz na stole odwracając się w kierunku chłopaka. Westchnął wywracając oczami
-Okay- uśmiechnął się lekko mierząc wzrokiem Penelope. Skrzywiłam się na wspomnienie Justin'a uprawiającego sex z Penny w mojej wannie, mam nadzieję że to kiedyś zniknie z mojej głowy. Usiadłam obok Justin'a zerkając na niewzruszoną Natalie
-Myślałam że będziesz chciała siedzieć z Jason'em- mruknęła smarując tosta nutellą- A tu taka niespodzianka- ugryzła pieczywo kładąc nóż na stolik. Spuściłam wzrok dłubiąc widelcem w makaronie, możliwe że zaprosiłam tutaj Justin'a z powodu Jason'a, nie jestem pewna ale zazdrość zaczyna bardziej pulsować w moim żołądku niż wcześniej, oh tak, w końcu się przyznałam to zazdrość.
-Nelly ma Jay'a na codzień, choć raz potrzebuje odmiany huh?- odezwał się chłopak, rozszerzyłam oczy rozbawiona.
-Nelly?-zachichotałam, co jak co, ale skąd on wziął tak szlachetne zdrobnienie dla mojego imienia? Nie spotkałam się jeszcze z tak przesłodzonym lub dziwnym zdrobnieniem, plus czy można zdrobnić zdrobnienie? Chanel już jest zdrobnione, zdrobniłam je w wieku dziewięciu lat. No proszę, ale czy ktoś chciałby mieć na imię Chanelia? Dajcie sobie spokój, nie mam pojęcia co życiu zrobiłam ale oddałabym wszystko by na przykład nazywać się Natalie czy Audrey. Justin roześmiał się z wyrazu mojej twarzy
-Przepraszam ale gdy ty zdrobniłaś moje imię, ono też nie było za fajne- mrugnął do mnie kręcąc głową. Wzruszyłam ramionami, Nelly to imię dla psa! Czyż nie?
-Nie mam pojęcia jak to ci mogło przyjść do głowy, ale nie podoba mi się to zdrobnienie- mruknęłam wymachując widelcem. Brunet uniósł dłonie w geście obronnym nadal chichocząc
-Mam nadzieję że się do niego przyzwyczaisz mała- szepnął z delikatnym uśmiechem. Penelope kaszlnęła popijając wodę. Uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Justin, kiedy już tutaj siedzisz chciałabym ci powiedzieć że spotkanie jest za pół godziny, Taylor stwierdził że tak będzie lepiej- Audrey mruknęła patrząc w ekran telefonu. Jus pochylił się poprawiając coś w kieszeni i pokiwał głową, westchnęłam. Znów to samo, znowu zostawiają mnie samą i znikają na cały dzień. Ten 'sekret' powoli zaczyna działać mi na nerwy. Mam wrażenie że mają jakieś problemy? Raz nawet pomyślałam że są uzależnieni od hazardu, ale chyba nie wyglądają na takich? Taka Natalie chyba nawet nie wie co to gra komputerowa a siedziałaby gdzieś tam pogrywając w pokera? Uśmiechnęłam się na wyobrażenie Natalie z kartami w dłoniach, to byłoby nawet straszliwie zabawne. Oh Chanel skup się! Tak, dzisiaj się dowiem co oni od samego początku ukrywają, dowiem się za wszelką cenę dlaczego znikają na całe dnie i po co.
      Odsunęłam od siebie talerz obserwując zachowanie przyjaciół, nie było nic podejrzanego, zachowywali się jak zawsze. Wstaliśmy od stołu czekając aż cała sala skończy posiłek. Spojrzałam na Taylor'a zbliżającego się do naszego stolika, nie bałam się. Nie bałam się jego samego, bałam się wspomnień.
-Siema- kiwnął do nas głową unosząc kącik ust, spojrzał kolejno zatrzymując wzrok na mojej osobie. Westchnęłam
-Spotykamy się za pięć w holu- usłyszałam za mną głos Jason'a, podskoczyłam gwałtownie się odwracając. Nawet na mnie nie spojrzał, był zaangażowany w to co miał przekazać reszcie. Ale dziś, dowiem się co tak ważnego robi cała grupa.
     Oparłam się o drzwi łazienki nasłuchując czy aby na pewno wszyscy wyszli, gdy już się o tym przekonałam nacisnęłam na klamkę zbierając szybko trampki z podłogi i niezgrabnie wciągnęłam je na stopy. Sięgnęłam po telefon wkładając go do tylnej kieszeni rurek i wyszłam rozglądając się, zobaczyłam Nat znikającą za zakrętem na hol. W pośpiechu ale jednak cicho dobiegłam do ścianki za którą przed chwilą zniknęła brunetka i wychyliłam się delikatnie widząc całą bandę, uśmiechnęłam się. Taylor kiwnął coś do Justin'a i wszyscy wyszli z budynku nawet nie zwracając uwagi na recepcjonistkę, spojrzałam za siebie i z powrotem na wychodzących znajomych. Gdy już opuścili budynek odczekałam parę minut zaraz podchodząc do szklanych drzwi, popchnęłam je wychodząc na zewnątrz. Padało.
-Kurwa- szepnęłam naciągając kaptur na głowę. Justin i reszta zniknęli w jakiejś ciemnej uliczce niedaleko apteki. Zaczęłam biec w ich kierunku pozwalając na to aby moje białe trampki wpadały co chwila do kolejnej kałuży, prawie wywracając się na zakręcie weszłam do tej samej uliczki, było tutaj ciemno a odór śmieci wdarł się do moich. Skrzywiłam się. Usłyszałam kroki, kroki dobiegające za mną, wystraszona schowałam się za wysoki śmietnik zaraz zatykając nos. Kilka osób przeszło szybko przede mną, wypuściłam powietrze wychodząc zza śmietnika i kontynuowałam moje szpiegostwo. Skręciłam w jakąś uliczkę i padłam robiąc głośne 'plusk' w kałużę.
-Kurwa- syknęłam delikatnie się podnosząc- Nigdy więcej- szepnęłam próbując otrzepać się z brudu.
-Pamiętasz ile dni dawaliśmy ci na spłatę długu?!- usłyszałam krzyk. Podniosłam się jak poparzona a serce podskoczyło mi do gardła. Czy to był głos Justin'a?
   

      Delikatnie i cichutko wychyliłam się zza murku obserwując sytuację, grupka moich znajomych stała przed niskim blondynem. Justin, którego słyszałam najpierw, stał na samym przodzie dyskutując z wystraszonym chłopakiem.
-Mówiłem ci żebyś dał mi parę godzin więcej, ewentualnie dzień- mruknął na tyle głośno bym mogła usłyszeć, Justin zarechotał nerwowo łapiąc chłopaka za kołnierz i walnął nim o mur, podskoczyłam nie wierząc własnym oczom. Wiedziałam że Justin jest bipolarny ale nie spodziewałam się że jest zdolny do zrobienia komuś krzywdy
-Słuchaj mnie tutaj kurwa Ryan, daliśmy ci tydzień. W równiutki tydzień miałeś spłacić swój cholerny dług, no i gdzie jest forsa? Kurwa gdzie?! -krzyknął waląc nim jeszcze raz o ścianę. Przełknęłam głośno ślinę
-Przepraszam Bizzle, naprawdę przepraszam! Dajcie mi czas, do jutra oddam naprawdę wszystko- pokręcił nerwowo głową. Justin zarechotał wesoło. Bizzle? Co to niby jest? Co się tutaj właściwie dzieje. Może oni mnie tylko wkręcają, może zaraz odwrócą się w moim kierunku krzycząc "Ha dziwko! Nabrałaś się". Chwyciłam się za głowę
-Koniec czasu Ry, twój czas dobiegł końca. A wiesz co to oznacza -uśmiechnął się promiennie odsuwając się od chłopaka i kiwnął coś dłonią. Oh tak, teraz wyskoczą mi przed twarzą nabijając się ze mnie do białego rana. Niespodziewanie nic takiego się nie stało, zamiast tego Jason wyszedł z grupki z uśmiechem na  całej twarzy, ale nie to sprawiło że świat wokół mnie zawirował, Jas trzymał w dłoni nic innego jak spluwę.
-Błagam- szepnął Ryan a Justin powalił go jednym kopniakiem na kolana. Brunet z pistoletem podszedł do tak zwanego Ryana przykładając mu lufę do czoła
-No to hej- Jason warknął szczerząc się jak mysz do sera, po czym padł strzał a ciało Ryan'a upadło z hukiem na ziemię. Przyłożyłam gwałtownie dłonie do ust odsuwając się w tył i zalewając łzami. Co się tam właściwie stało, to tylko moja głupia wyobraźnia, powiedzcie mi że to tylko moja głupia wyobraźnia. Nagle moje plecy dotknęły czegoś stabilnego, choć łatwo to ująć że wpadłam na kogoś a nie na coś. Podskoczyłam gwałtownie zaciskając bardziej dłonie na ustach by nie wydać żadnego dźwięku. Tajemnicza osoba odwróciła mnie gwałtownie do siebie zaraz wciskając w kolejną uliczkę, będę następna?
-Co ty tutaj do chuja robisz Chanel?!- usłyszałam znajome warknięcie, wytężyłam wzrok widząc słabe rysy twarzy Justin'a. Odsłoniłam dłonie z twarzy pozwalając aby kolejne łzy spłynęły po moich policzkach. Pociągnęłam nosem -Hej hej hej, nie rób tego tutaj- pokręcił głową a wyraz jego twarzy zmienił się, starł moje łzy poluźniając swój dotyk na moim ramieniu.
-Zo...Zostaw mnie- szepnęłam próbując mu się wyrwać, lecz chłopak przybliżył się bardziej.
-Wiem co teraz sobie myślisz, ale nie bój się, nie mnie- mruknął czule próbując mnie uspokoić. Jak mam się nie bać? Oni zabili człowieka, zabili go na moich oczach. Moi znajomi którym całkowicie ufałam popełnili coś czego nie można żadnemu człowiekowi wybaczyć. Pociągnęłam ponownie nosem odwracając wzrok od twarzy mordercy. Tak, od dzisiaj nic nie będzie takie samo. Zadawałam się z mordercami, spędzałam z nimi każdą wolną chwilę, śmiałam się z nimi, rozmawiałam o wszystkim a co gorsza mieszkam z nimi.
-Widziałam- szepnęłam mu prosto w twarz. Jego oczy przybrały ciemniejszy odcień, zdjął ze mnie mokry kaptur dotykając dłonią mokrego policzka
-Nie bój się mnie- odszepnął zatapiając swoje usta w moich. Wciągnęłam gwałtownie powietrze nosem próbując go odepchnąć. Jego wargi delikatnie poruszały się na moich zaraz powodując motylki w moim podbrzuszu, pisnęłam cicho nie chcąc tego uczucia. Odsunęłam się powoli do ściany i wymierzyłam cel kolanem
-Kurwa!- usłyszałam krzyk chłopaka kulącego się na ziemi, korzystając z okazji wybiegłam. Zaczęłam biec najszybciej jak umiałam w kierunku hotelu. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, najprawdopodobniej za niedługo się w nim znajdę.



***
Hej misie to kolejna nudna notka pod rozdziałem której nikt nie czyta, a ja nie wiem co w niej napisać ;) 
Więc przepraszam za moją długą nieobecność. 

+

nie mam pojęcia co się stało ze zwiastunem, postaram się jak najszybciej o nowy.
kocham was i do nn xx