wtorek, 5 kwietnia 2016

PRZECZYTAJCIE!!!!

Przepraszam że nie wstawiłam od kilku miesięcy żadnego rozdziału ale zawieszam to opowiadanie..

    Zapraszam zatem na moje nowe fanfiction, które jest aktualizowane co pięć dni na wattpadzie

>>>> Stuck In Love <<<<<< także występuje w nim Justin ;)

niedziela, 18 października 2015

six 2/2

 'Powinieneś być tym który pomaga mi oddychać, a nie tym który zabiera mi oddech'


      Przeszłam obok niego obojętnie, tak właśnie, obojętnie. Jestem z siebie dumna, przynajmniej mogę być. Po tym wszystkim co się stało mogę przyznać że to jest ogromny wyczyn, wiem że się zatrzymał i za mną obejrzał ale to nie jest koło fortuny. Nie jestem kimś kogo można sobie owinąć wokół palca po jednym pocałunku, nie ważnym pocałunku. Skręcił korytarzem do stołówki oszukując wzrokiem Penelope, wypuściłam powietrze z ust widząc ją stojąca z resztą mojej przeklętej klasy, gdy już miałam do niej podejść zostałam pociągnięta za rękaw mojej bordowej bluzy, odwróciłam się gwałtownie widząc piorunujący uśmiech Jason'a
-Hej perełko- mrugnął wtulając mnie do siebie, zmarszczyłam brwi. Aha? Możliwe że u niego wszystko pięknie gra, jednorożce, kwiatki i tak dalej ale ja nadal nie pobierałam się po wszystkim co miało miejsce, nie wiem czy ktokolwiek by się pozbierał. Ostatnio zdaję sobie sprawę z tego że ja jako człowiek, przeżyłam więcej niż miałabym przeżyć heh? Odsunęłam się od chłopaka widząc jego zgraną gang mafię wchodzącą do stołówki, gang mafia. Dostałabym za to jakąś nagrodę? Natalie nie odrywała ode mnie wzroku, czułam jak wymyśla sobie w głowie miliony powodów dla których mogłaby mnie teraz tutaj na oczach wszystkich zabić a moją głowę powiesić sobie nad kominkiem, trochę melodramatycznie ale to Natalie Monroe, niegdyś uważana przeze mnie tylko za małą wredną szmatę próbującą zniszczyć mi życie ale teraz, wiem że jest małą szmato-morderczynią jeśli jest taka nazwa na Natalie. Przepraszam moje uczucia jakoś wyparowały prawie tak samo jak za wciśnięciem guziczka.
-Zjesz z nami?- usłyszałam głos Audrey przywołujący mnie na ziemię, pewnie, mała słodka Channel zje z bezmyślnym gangiem zagadka śniadanie, toż to było moje marzenie!
-Nie, zjem z Penelope- uśmiechnęłam się nie wzbudzając żadnych podejrzeń, mój wzrok powędrował do świdrujących po moim ciele karmelowych oczu, przełknęłam ślinę.
-Channel, przyjdź później do mojego pokoju. Porozmawiamy o tej całej... sytuacji- Jason zwrócił się do mnie chcąc rozluźnić atmosferę, kiwnęłam głową odwracając się i idąc do koleżanki. Amen
-Oh proszę proszę, panna 'nie zapowiedziany Jason w moim łóżku' zjawiła się na sniadaniu- zachichotała, wywróciłam oczami biorąc budyń i siadając przy bliskim stoliku- Czemu nie siądziemy z nimi? - spojrzałam na zgraną paczkę morderców przy oknie, a w głowie widziałam scenę ze zmierzchu gdy bella na stołówce gapiła się bezustannie na swojego wampirka Edwarda i jego wampirzą sforę. Cóż za przypadek DIN DIN DIN, prawie to samo
-Jakoś- wzruszyłam ramionami, Penelope wywróciła oczami zajadając swoją sałatkę
 -Dzisiaj idziemy zwiedzać- mruknęła odkładając widelcem części pomidora, uniósłam kąciki ust wyobrażając sobie wszystkie moje wymarzone zdjęcia na wieży miłości. -Tylko że nasza suka nie dała nam czasu na pochodzenie trochę po mieście, a naprawdę mam dość tych wszystkich tutaj smakowitych posiłków- syknęła, spojrzałam na Jason'a idącego do wyjścia z telefonem przy uchu. Wstałam
-Muszę iść do toalety- zwróciłam się do brunetki odchodząc szybko. Czułam palące moje ciało wzroki moich super kumpli, popchnęłam szklane drzwi wychodząc na korytarz, usłyszałam jego zachrypnięty głos za zakrętem
-Taa... załatwimy to- syknął- nie powinieneś wierzyć we wszystko co mówi Natalie ta, załatwimy to- mruknął, widziałam jak przeczesuje dłonią włosy. Zakończył rozmowę opierając całe ciało o ścianę, podeszłam powoli dotykając jego ramienia- Nie powinnaś za mną ciągle chodzić Channel, wiesz że to trochę wkurzające? -warknął patrząc w sufit, zaśmiałam się
-Tak podobno tak- weszłam między jego nogi ciągnąc za dwa końce jego biało czarnej koszuli w kratę
-To nie jest śmieszne rozumiesz?- oblizał usta obserwując całą moją twarz, zmarszczyłam brwi
-Coś się stało?-zapytałam, wypuścił gwałtownie powietrze próbując się uspokoić
-Chcesz wiedzieć co się dzieje?- patrzał na każdy centymetr mojej twarzy doszukując się odpowiedzi- Okay, chodź ze mną- złapał mnie za dłoń ciągnąc wzdłuż korytarza, chłopak zszedł po schodach do tak sądzę, piwnicy i pociągnął duże metalowe drzwi idąc ciągle prosto. Ah tak teraz to jest cześć w której błagam o życie? Bo właśnie zostaje ciagnięta przez morderce do piwnicy, to raczej nie jest okay. Skręciliśmy korytarzem w lewo wchodząc do małej komórki. Brunet zaświecił światło każąc mi usiąść, tak zrobiłam
-Więc zaczniemy od początku co? - usiadł na przeciwko mnie patrząc mi głęboko w oczy, pokiwałam głową- Trzy lata temu, ja i Justin mieszkaliśmy w rodzinie zastępczej, nie jako bracia z tej samej krwi czy coś. Trafiliśmy do tej samej rodziny od tak, nie znaliśmy się przedtem. Justin był tam pierwszy, traktowaliśmy siebie jak dobrych kumpli, chodziliśmy do szkoły, chodziliśmy na imprezy, zaliczailiśmy laski.... byliśmy dobrymi kumplami czy coś. Jakoś tak 12 lutego gdy wracaliśmy do domu zostaliśmy napadnięci, próbowaliśmy się bronić i wtedy to się stało, zabiliśmy ich. Nawet nie pamiętam jak to się stało, wiem tylko tyle że to wszystko było ustawione, jakoś pięć minut po zaistniałej sytuacji pojechało czarne bmw. Dowiedzieliśmy się że nas wybrali, z pośród setek innych osób nasza grupka została wybrana. Ja z Justin'em z Stratford, Natalie z Włoch, Taylor z Alaski, Audrey z ...
-Jason..- próbowałam przerwać jego samochwałe
-Alec Pervatti, tak się nazywa nasz szef. Za każde zlecenie zarabiamy dużo pieniędzy, nasz gang jest najlepszy w całej Ameryce, nie musimy się bać niczego rozumiesz? Zawsze jestesmy dyskretni ale ostatnio twój przypadek nas zdradził, powinniśmy cie za to zabić wiesz? Każdy świadek powinien umrzeć, ale ty to ty. Channel Pennington. Ty także dostałaś wybór wiesz? Wybrał cię sam Pervatti.
-Co?- moje serce zaczęło bić mocniej, podszedł do mnie klękając i złapał moje dłonie
-Jest rozwiązanie Channie, nie musimy cię zabijać- wytrzeszczyłam oczy
-Ty słyszałeś co ty teraz właśnie powiedziałeś?!- szepnęłam a łzy napłynęły mi do oczu. To nie Jason, nie w tym momencie. Wstałam podchodząc do drzwi
-Channel zrozum..
-Nie musze okay? Wiem tylko tyle, że dla ciebie najważniejsze jest .... to wszystko- wyrzuciłam ręce w powietrze dając upust emocjom -Nie musisz mnie zabijać? Czyli moje życie to twój wybór? -łza spłynęła po moim policzku, przeczesałam dłonią włosy
-Posłuchaj mnie, to nie miało tak zabrzmieć. Jesteś naprawdę dobrą przyjaciółką, nie chciałbym cię stracić a to że Alec wybrał cię do naszej ekipy daje ci nowy bilet na życie- podszedł do mnie scierając dłonią łzę z mojego policzka
-Ale Jason, mam wybrać pomiędzy zabiciem mnie a zabijaniem innych osób- szepnęłam, oblizał usta
-Pomożemy ci rozumiesz? Tylko daj sobie pomóc- mruknął- Alec przyjedzie dzisiaj o 17, musisz dokonać wyboru -otworzył drzwi pozwalając mi wyjść. Pokręciłam głową wychodząc. Co to ma wszystko znaczyć? Czy właśnie dali mi wybór zostać seryjnym mordercą? To jakiś dobry żart? Jeśli tak wyskoczcie mi teraz z kamerami, balonami i krzyczcie że mnie nabraliście
-Kurwa- szepnęłam potykając się o własne nogi i wyszłam z piwnicy. Wszyscy zdążyli zjeść śniadanie i udać się do swoich pokoi pewnie przygotowując się do wycieczki. Zarzuciłam włosy na plecy idąc korytarzem w stronę pokoi, weszłam po schodach widząc drzwi mojego pokoju, podeszłam chwytając klamkę i popychając drzwi.
-Channel- uśmiechnięta Audrey zwróciła się do mnie zakrywając ciałem jakiegoś chłopaka. Najwidoczniej byli tutaj sami a ja przeszkodziłam im w zabawie. Westchnęłam chcąc się ulotnić gdy moje oczy napotkały karmelowe Justin'a, uniosłam brwi zatrzymując się
-Co się dzieje?- zapytałam Audrey, nie to nie zazdrość. Brunetka wywróciła oczami robiąc krok w bok a ja mogłam zobaczyć siedzącego Justin'a bez koszulki, uchyliłam usta widząc sączącą się krew z jego lewego ramienia- Co tutaj się dzieje?!- warknąłam podchodząc bliżej nich. Justin wyszczerzył się głupio patrząc na Audrey
-No i z czego wyjesz? -zapytałam. Oblizał usta i delikatnie wzruszył ramionami krzywiąc się
-Wdał się w koleżeńską bujkę z Taylor'em, a Taylor jak zwykle posunął się o krok dalej i użył noża- dziewczyna wzruszyła ramionami, wywróciłam oczami - Odkaziłam to ale krew ciągle leci- wzruszyła ramionami.
-Musisz to zatamować Audrey, nie ma tutaj żadnej apteczki prawda? - mruknęłam podchodząc do łóżka Penelope i sięgnęłam po czarną apaszkę, zaraz obwiązywałam ramię Juatin'owi
-Okay, to ja idę pogadać z Taylor'em- mruknęła i wyszła. Westchnęłam kończąc i podałam chłopakowi koszulkę. Odeszłam od Justin'a siadając na moim łóżku i sięgnęłam po telefon odłączając go z ładowarki.
-Masz zamiar nie gadać ze mną do końca swojego życia? -mruknął pod nosem ubierając się, zagryzłam dolną wargę włączając telefon -Skarbie kiedyś w końcu się odezwiesz- uśmiechnął się, prychnęłam
-Umm nie, za jakieś siedem godzin będę martwa więc, nie- wzruszyłam ramionami. Spojrzałam jak próbuje przetrawić informacje, w końcu spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem i wstał podchodząc do mojego łóżka, usiadł
-Ty chyba...
-Tak Justin, nie zamierzam być taka jak wy, wolę umrzeć niż krzywdzić innych- chłopak wyrwał mi telefon z dłoni próbując bym zwróciła na niego kompletną uwagę
-Zgłupiałaś? -szepnął. Pokręciłam głową podpierając się na łokciach- Jesteś gotowa umrzeć? -jego karmelowe oczy zmieniły kolor, teraz były jak czekolada. -Wiesz że tak się nie stanie, nie dopuszczę do tego rozumiesz co nie? -zaśmiał się nerwowo. Zmarszczyłam brwi
-Co ty możesz zrobić? Wybrałam- usiadłam krzyżując nogi.
-Myślisz że jestem taki głupi jak ten kretyn Jason? Że pozwoliłbym ci być taką osobą jak ja? Albo że pozwoliłbym ci umrzeć? -warknął. Rozchyliłam usta
-Jak ty to zamierzasz zrobić huh? -szepnęłam niepewnie, oblizał usta patrząc na mnie
-Zobaczysz, nie pozwolę zniszczyć ci życia tak? Powiedziałem ci coś wczoraj, jeśli pamiętasz. - wzruszył ramionami. Dotknęłam jego dłoni delikatnie muskając palcem jego skóry. Uśmiechnęłam się delikatnie
-Justin..- odwrócił wzrok marszcząc brwi -Możesz mi to jakoś wytłumaczyć? - zaśmiał się nerwowo, spuścił wzrok. Wszystko we mnie wirowało nie mam pojęcia co to miało oznaczać, czułam przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Justin spojrzał na mnie
-Mogę- szepnął i przysunął się gwałtownie stykając nasze usta razem. Uniosłam brwi oddając szybko pocałunek, chłopak chwycił mnie jedna dłonią moją talię powoli mnie kładąc, jego usta delikatnie się poruszały powoli rozszerzając moje aby jego język mógł osobiście spotkać się z moim, dotknęłam dłońmi jego szyi wplątując powoli palce w jego włosy. Czułam jak fajerwerki wystrzelają wokół nas, czułam wszystko co chciałam czuć. Chłopak spojrzał mi w oczy -To jest najprostsze wytłumaczenie Channel- mruknął zachrypniętym głosem, moje serce biło zbyt szybko, miałam wrażenie jakby miało zaraz wyskoczyć z mojej piersi -Nie pozwolę zniszczyć ci życia- warknął, wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Zostawił mnie tutaj samą zszokowaną. Podniosłam się lekko, moja klatka piersiową unosiła się i upadała. Justin Bieber. Nigdy bym się nie spodziewała że tak będę się czuła w obecności Justin'a, kiedyś uważałam go za obrzydliwego lowelasa ruchającego wszystko co popadnie a teraz? Dotknęłam opuszkiem palca ust będąc dalej w szoku, to był drugi raz kiedy mnie pocałował i to mi się podoba, sprawia że chce więcej i więcej. Wstałam patrząc na drzwi przez które wyszedł, on się o mnie martwi, nie pozwoli by stało mi się cokolwiek złego, nie pomyślałabym że znajdę w nim takie uczucie. Kurwa Kurwa Kurwa... Spojrzałam na zegarek, 10:45. Ściągnęłam swoją bokserkę podchodząc do szafy i wyciągnęłam szarą bluzę wciągając ja na siebie, poprawiłam swoje spodnie i ubrałam botki. Związałam włosy w wysokiego koka i biorąc torebkę z telefonem wyszłam. Mam nadzieję że wszyscy będą na mnie czekać, zeszłam ze schodów słysząc rozmowy. Wyszukałam wzrokiem Penelope podchodząc do niej
-Długa droga do tej łazienki co Channel?- usłyszałam. Westchnęłam patrząc na nią błagalnie
-Musiałam pomyśleć- mruknęłam, dziewczyna złapała mnie za ramię idąc za grupą osób
-Dobra nie wnikam, nasza wiedźma dała nam dwie godziny czasu na mieście więc jestem mega szczęśliwa. Mam nadzieje że będą tutaj jakieś fajne ciuchy- zaśmiała się. Próbowałam odszukać wzrokiem Justin'a, choć bynajmniej całą ekipę lecz raczej nikt nie miał ochoty nigdzie wychodzić. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni odblokowując go, tak miałam nadzieję że ktokolwiek z nich do mnie napisał. Nadzieja matką głupich.
      Po dwóch okrągłych godzinach chodzenia po wszystkich sklepach z Penelope i kolejnych dwóch godzinach zwiedzania miasta, mam dość życia. Cokolwiek się stanie, nigdy nie zabierajcie mnie do tego miasta. W cztery godziny moje marzenia obróciły się przeciwko mnie. Usiadłam na łóżku walając na podłodze zakupy
-Channel jesteś jakaś rozgarnięta- Penelope mruknęła wypakując swoje rzeczy, uśmiechnęłam się
-Wydaje ci się tylko, po prostu boli mnie głowa- Wstałam wchodząc do łazienki. Musze wziąść gorący prysznic, sięgnęłam po telefon i czyste rzeczy wchodząc do łazienki i się zamykając. Włączyłam Adele-Rolling in the Deep, ściągnęłam brudne ubrania i weszłam pod prysznic nucąc słowa piosenki. Odkryciłam czerwony kurek mierzwiąc swoje włosy, zaraz polałam swoje ciało kokosowym żelem pod prysznic. Powoli go wcierając kiwałam się do piosenki mojej ulubionej artystki zaraz po Beyonce, może ten cały taniec pod prysznicem wydaje się jakiś seksisty ale zawsze tak tak robię. Zaśmiałam się, może też się wydawać że myje się przed śmiercią? Zabawne. Spłukałam swoje ciało i wyszłam z pod prysznica otulając swoje ciało ręcznikiem, pozwoliłam mokrym włosom opaść swobodnie na plecy. Chwyciłam cień do powiek malując się delikatnie, może to niesłuszne albo niezdrowe ale to pomaga w jakimś sensie pozostać sobą. Zrobiłam eyeliner'em kreski i zaraz maznęłam oczy tuszem. Związałam mokre włosy w wysokiego koka i ubrałam czarną bieliznę, wsunęłam na tyłek czarne spodnie z wysokim stanem, zapięłam guzik i ubrałam szarą luźną bluzę. Wyszłam z łazienki widząc moje współlokatorki, uśmiechnęłam się siadając na łóżku i ubrałam stopki. Zagryzłam dolną wargę czując się dobrze?
-Jak się czujesz?- Natalie zapytała krzyżując ręce na piersi, zachichotałam zsuwając gumkę z włosów
-Wspaniałe- ubrałam białe converse i niechlujnie związałam sznurówki. - Czuje się wspaniale- weszłam do łazienki biorąc swój telefon i Włożyłam go do tylnej kieszeni -Czy ktoś z was wie gdzie jest Justin? - mruknęłam wychylając się zza framugi, Natalie spojrzała na Audrey unosząc brwi
-Nasz Justin? Od kiedy ty o niego pytasz? -zapytała najwyraźniej naburmuszona, zaśmiałam się
-Odkąd moja osoba ma tu jakiś powód istnienia, więc gdzie jest Justin Bieber? -zapytałam opierając dłoń na moim biodrze, Audrey wyszczerzyła się patrząc na mnie z góry na dół
-Oh Pennington nie tym tonem- Nat syknęła czując się urażona, oblizałam usta
-Więc jakim tonem mogłabym się do ciebie zwracać, Monroe?- uniósłam brew patrząc jak jej twarz robi się czerwona ze złości. -Gdyby ktoś pytał, będę u Justin'a- odwróciłam się gwałtownie wychodząc z pokoju, jestem z siebie cholernie dumna. Postawiłam się nikomu innemu jak Natalie. Jedną szmatę mniej, skręciłam korytarzem wchodząc szybko do pokoju chłopaków. Najwidoczniej była jakaś cisza obiadowa czy coś bo każdy siedział u siebie w pokoju, spojrzeli równo na moją osobę. Dostałam niezłego kopa pewności siebie albo to adrenalina? Sama nie wiem.
-Chłopcy możecie się na chwilę ulotnić? - mruknęłam opierając się o framugę drzwi, Jason zmarszczył brwi. Nie spodziewał się mnie w takim stanie. -No już, mam zamiar z kimś porozmawiać a nie oglądać waszych szlacheckich twarzy- wywróciłam oczami, zaśmiali się
-Dobra na chwilę tylko- odezwał się Justin do chłopaków, uniosłam kącik ust widząc że także chce ze mną rozmawiać. Chłopcy wstali patrząc na mnie niepewnie i wyszli, poczekałam aż porządnie zamknął drzwi i usiadłam na krześle przed Justin'em, spojrzałam w jego oczy
-Przemyślałam wszystko- mruknęłam patrząc na jego reakcję
-Ale tu nie ma nic do przemyślenia, będzie tak jak ja powiem- mruknął zakrywając się kołdrą, chwyciłam jej koniec
-Zamierzam być taka jak wy- mruknęłam, może w głębi duszy nie uśmiechało mi się to ale myśl że mogę być na codzień z nim codziennie podobała mi się, czuje się dobrze w jego towarzystwie
-Co ty powiedziałaś? -warknął i usiadł patrząc na mnie ze złością
-To jest mój wybór Justin tak? Więc wybieram każdą minutę z tobą- wzruszyłam ramionami, uniósł brwi. Nie wiedział co odpowiedzieć, zagryzł dolną wargę
-Jest na to inne rozwiązanie- mruknął, pokręciłam głową i zeszłam z krzesła wpełzając na niego, usiadłam na nim okrakiem chwytając się jego czarnej koszulki
-Może to głupie? Nie znamy się praktycznie a chcesz dla mnie jak najlepiej nie mam pojęcia czym to jest spowodowane ale to mnie pociąga, ty mnie pociągasz. -mruknęłam, zaśmiał się
-Kiedyś się dowiesz jak to uczucie się nazywa, ale dzisiaj martwimy się o twoją przyszłość- spojrzałam w jego piękne karmelowe oczy, westchnęłam
-Nie chcę martwić się o moją przyszłość, wiem jak ona będzie wyglądać, jest połączona z ciemnością - mruknęłam, chłopak dotknął opuszkiem palca mojego policzka
-Moja tak samo- szepnął. Przełknęłam ślinę nadal patrząc w jego oczy
-Wiesz że mamy jeszcze godzinę - mruknęłam, chłopak uniósł kącik ust błądząc dłońmi po mojej talii. Przybliżyłam twarz do jego pozwalając sercu szybciej bić, delikatnie dotknęłam ustami jego ust zatapiając się w słodkim pocałunku, odszukałam dłońmi końca jego koszulki wsuwając od nią dłonie, dotykałam każdego cala jego klatki. Jęknęłam przez pocałunek pchając chłopaka do tyłu aż opadł na łóżko, napotkałam jego dłoń kierując ją na mój tyłek, zaraz ścisł jeden pośladek a mój język zaczął walczyć o dominację z jego.
-Wiesz że nie możemy tego teraz zrobić- szepnął przez pocałunek, zaśmiałam się
-Wiem, ale to nie znaczy że nie możemy robić tego- mruknęłam zjeżdżając na jego szyję, zaczęłam lizać, ssać i przygryzać jej mały punkt. Zarechotał wesoło łapiąc moją talię
-Tutaj mam łaskotki młoda damo- wydyszał przez śmiech, zachichotałam siadając na nim
-Justin Bieber ma łaskotki? - zagryzłam dolną wargę, uniósł brwi
-A może przekonajmy się czy panna ładna je posiada?- mruknął i przewrócił mnie tak, że teraz on siedział na mnie
-Nie Justin, błagam cię - pokręciłam głową widząc jak pociąga moją bluzę, uśmiechnął się przyglądając usta do mojego brzucha i zaczął składać na nim mokre pocałunki, zamruczałam wplątując palce w jego włosy. Wybuchnęłam śmiechem gdy wypuścił powietrze mając usta w jednym miejscu na moim brzuchu
-Tak, jednak masz łaskotki- położył się na mnie i spojrzał mi w oczy. - Hej- szepnął uśmiechnięty
-Hej- zachichotałam mierzwiąc jego włosy, jest cudowny. Zmarszczyłam brwi -W sumie nie rozumiem tego wszystkiego- mruknęłam pociągając się na łokciach i spojrzałam mu w oczy- Odkąd to wszystko się dzieje, przecież się nie lubimy- zaśmiał się siadając na mnie
-Nie skarbie, to ty żyłaś w przekonaniu że się nie lubimy a ja cały czas byłem zamroczony przez Jason'a- wzruszył ramionami krzywiąc się- Był najważniejszy- zagryzł dolną wargę, uniosłam brwi. Położyłam się odwracając od niego wzrok, nie pamiętam by Jason zawsze był najważniejszy, to fakt faworyzowałam tylko jego ale inni też się liczyli. Justin zawsze był Justin'em, był nadęty i wredny, czasem samolubny i obrzydliwy a teraz jest kochany? Teraz Jason kojarzy mi się z naprawdę niezłym dupkiem.
-Bo nie sądziłam że jest... taki- powiedziałam przypominając sobie chłopaka w piwnicy, mówiący o mojej śmierci. Justin prychnął
-Zobaczyłaś w końcu jego prawdziwą twarz- Zachichotał. Ale to naprawdę nie w porządku
-Nie wiem co się stało z nami Justin, nie wiem gdzie stoimy. Raz się nienawidzimy a teraz skaczemy po sobie w łóżku i całujemy każdy centymetr naszego ciała. To chyba nie jest normalne....czyż nie?- zapytałam, chłopak wypuścił gwałtownie powietrze. Wzruszył ramionami
-Wiesz co ci mogę powiedzieć? Że kiedy jesteś przy mnie, wariuje- szepnął, uśmiechnęłam się delikatnie przybliżając go do siebie za koszulkę, złożyłam pocałunek na jego ustach
-Podoba mi się to- jęknęłam, przygryzł moją dolną wargę zaraz łącząc nas w pocałunku. Poczułam jego dłonie na mojej talii, nagle pisnęłam gdy Justin zaczął mnie gilgotać
-Nie fair!- Wybuchnęłam śmiechem próbując zrzucić jego dłonie -Justin błagam!- złapałam jego ręce i spojrzałam w jego uśmiechniętą twarz, był szczęśliwy. Nie widziałam go nigdy w takim stanie. Usiadłam przeżywając nogi przez jego biodra, wtuliłam się w jego klatkę piersiową
-Boje się- szepnęłam, oparł podbródek o moje ramię wypuszczając powietrze
-Wiem, ale to minie bardzo szybko. Nawet nie zobaczysz jego twarzy, to będzie szczyt jeśli zjawi się tutaj osobiście- mruknął, spojrzałam na niego
-Jak to?- zapytałam, zaśmiał się
-To jego urok, nigdy nie widziałem jego twarzy- wzruszył ramionami. Wiec nie powinnam się tak bać, podskoczyłam gdy ktoś wszedł do pokoju
-Dobra to trwa za długo, nie będziemy stać na korytarzu- Jason spojrzał na nas praktycznie wtulonych w siebie, uniósł brwi. Odsunęłam się od chłopaka
-Co tam- powiedziałam patrząc to na Jason'a to na Taylora. Tay zaśmiał się i usiadł na swoim łóżku, Jas zrobił zaraz to samo
-Leci- mruknął- Więc co zamierzasz zrobić z tym wszystkim?- spojrzałam na Justin'a, uśmiechnęłam się
-Będę taka jak wy- mruknęłam, Taylor wybuchł śmiechem patrząc na mnie
-Ty? Daj spokój nie przeżyjesz tygodnia będąc taka jak my- mruknął chichocząc. Justin prychnął
-Zobaczymy skarbie- cmoknął w jego stronę, Taylor rzucił w Justin'a poduszką śmiejąc się.
-To cieszę się że zostaniesz z nami Channel- powiedział Jason. Westchnęłam, też się cieszę. Jus oblizał usta opierając się o ścianę, czułam się strasznie niepewnie Jason obserwował to mnie to chłopaka obok mnie. Podskoczyłam gdy dziewczyny weszły do pomieszczenia, Audrey prawie się wywróciła zostając popychana przez Natalie
-Kretynko!- warknąła, zaśmiałam się. Nat skrzyżowała ręce na piersi opierając się o framugę i spojrzała wściekle na Justin'a
-Przyjechał- mruknęła Audrey patrząc na wszystkich po kolei, czułam jak mięśnie Justin'a się spięły. Wyskoczyłam jak poparzona z łóżka, więc ruszamy po nowe życie. Jason podszedł do mnie wzdychając
-Gotowa?- zapytał, pokiwałam głową. Jus wstał sięgając po swoją czarną bluzę z OBEY i wciągnął ją na siebie zaraz ubierając buty.
-Więc idziemy- usłyszałam głos Natalie, wyszliśmy z pokoju. Korytarz był pusty co usprawiedliwia przerwa obiadowa. Po cichu zeszliśmy schodami w dół i wyszliśmy z budynku, pogoda chyba współgrała z moim humorem, bo chmury były szare a wiatr wiał z każdej strony. Spojrzałam na kamienną twarz Justin'a, tak też mi się nie uśmiecha kolego. Szliśmy szybko za Natalie która prowadziła nas do jakiegoś parku, a może lasu? Skąd do cholery wziął się tutaj las. Gdy budynek hotelu kompletnie znikł mi z zasięgu wzroku moje serce zaczęło bić mocniej, teraz dociera do mnie co zaraz ma się wydarzyć. Przeszliśmy jeszcze kawałek mijając tylko drzewa, nie było tutaj ani jednej żywej duszy. Jason szedł tuż za mną, czułam się trochę bezpiecznie. Zauważyłam duży czarny samochód a przed nim dwóch facetów, przełknęłam ślinę
-To on?- zapytałam cicho, Taylor odwrócił się do mnie upewniając czy naprawdę zadałam pytanie. Pokręcił głową
-To szansa jedna na milion że zjawi się osobiście więc nie licz na to- powiedział, wyciągnęłam powietrze gdy się zatrzymaliśmy. Wysocy mężczyźni wyglądali całkiem podobnie jak z tego filmu, faceci w czerni. Justin wyszedł na środek witając się z nimi, zmarszczyłam brwi.
-Jesteśmy tu na zlecenie Alec'a, macie dokonać wyboru w sprawie Channel Pennington- powiedział jeden, Jus zakaszlał
-Dokonaliśmy wyboru, chcemy żeby dziewczyna była częścią ekipy- powiedział poważnym tonem, nigdy nie słyszałam aby Justin mówił takim tonem. Jeden, łysy mężczyzna spojrzał na mnie uśmiechając się
-Więc macie 48 godzin na przetestowanie dziewczyny, jeśli się tak nie stanie będziecie ostatnimi osobami którzy ją zobaczą- mruknął. Justin kiwnął głową, następnie siwy mężczyzna kazał mu się przybliżyć, tyle co widziałam że szepcze mu coś na ucho. Nie mam pojęcia czy mogłabym opisać moje uczucia w tej chwili, wszystko z mojego środka chciało wydostać się na wierzch. Po około pięciu minutach faceci w czerni (tak ich nazwałam po moim super skojarzeniu) odjechali. Brązowooki spojrzał na nas po kolei
-Zamierzasz nam powiedzieć czy będziemy grać w kalambury czy inną grę? -Natalie syknęła patrząc na chłopaka.
-Jedziemy do Los Angeles- mruknął. Uniosłam brwi, co ten dzieciak wygaduje?
-Los Angeles?!- zapytali wszyscy równocześnie
-Po chuja do los angeles Justin?- Taylor zapytał próbując poskładać wszystko w głowie
-Powiedział że mamy sprawdzić Channel, wysłał nas do Los Angeles. Mamy samolot za trzy godziny, powiedział że jeśli nie wyjdzie będę osobą która ją zabije- mruknął. Oh więc zabawa się jeszcze nie skończyła.

czwartek, 15 października 2015

six 1/2






        Usłyszałam dzwonek mojego telefonu błagający abym wstała z zimnej podłogi w końcu go odebrała, pociągnęłam nosem drżąc ze strachu. Może byłam zbyt wielką ofermą by wstać i go odebrać, może po prostu się bałam. Przeczesałam dłonią włosy patrząc na moje bose stopy kontrastujące z bladym drewnem paneli, to nie był dobry pomysł wybrać się do tej szkoły, spotkało mnie tutaj zbyt wiele złych rzeczy o których łatwo i szybko nie zapomnę. Naciągnęłam na kolana ciepłą bluzę Jason'a wchłaniając nosem każdy dostępny na niej zapach, jestem kompletną kretynką, jestem kretynką ufając ludziom którzy są dla mnie zupełnie obcy. Ufałam seryjnym mordercom, kto wie czy byłabym następna, kto wie czy każdy z nich jest tak samo zły i niebezpieczny. Mam w głowie tyle myśli i pytań które chciałabym właśnie im powiedzieć czy zapytać, o czym myślał Justin całując mnie w tej uliczce. Czy chciał odwrócić moją uwagę, czy może odepchnąć złe myśli kłębiące się w mojej głowie. Pierdolona ironia, tak właśnie powinnam nazwać sytuację w której się znajduję. Wstałam rozglądając się po pokoju który dzieliłam z dziewczynami, nie mogę tutaj spać. Nie chcę narazić się na coś złego, podeszłam do swojego łóżka dotykając delikatnej białej pościeli na której zaraz usiadłam. Chcę do domu, pomyślałam zanim położyłam się na łóżku zapadając w głęboki sen.

       Podniosłam się jak oparzona gdy ktoś dotknął mojego ramienia, spojrzałam gwałtownie na Justin'a siedzącego obok mnie na łóżku. Obok niego stała Natalie krzyżując

ręce na piersi i mierząc mnie wzrokiem, w wejściu stał Taylor uśmiechając się od ucha do ucha. Przełknęłam ślinę

-Hej Channel- Justin uśmiechnął się do mnie swoim zniewalającym uśmiechem powodując że wszystkie kłębiące się we mnie myśli zniknęły -Chciałbym z tobą porozmawiać okay? - oblizał usta machając dłonią do swojego towarzystwa aby opuścili pokój, zrobili to. Włożyłam kosmyk włosów za ucho obserwując swoje stopy- Jak już mówiłem, nie bój się okay? Nie bój się mnie kochanie, nie powinnaś się mnie bać- uśmiechnął się do mnie, przybliżył się sprawiając że poczułam jego perfumy, zmiękłam.

-Nie boję się ciebie- szepnęłam niepewnie, Jus uniósł wzrok obserwując wyraz mojej twarzy. -Gdzie Jason? -zapytałam niechcąc już dłużej siedzieć w jednym pomieszczeniu z Bieber'em. Zachichotał

-Ja powinienem ci w zupełności wystarczyć- wzruszył ramionami, zagryzł dolną wargę -Nie chcę żeby to co miało miejsce, wpłynęło na nasze relacje- powiedział opierając się o ścianę i biorąc moje stopy na swoje uda- No bo przecież to nic tak? To co zobaczyłaś to nic takiego - mrugnął do mnie. Oh tak, pewnie. Zabójstwo kogoś to nic takiego

-Pewnie, Justy to nic....wielkiego- oblizałam usta patrząc w jego oczy. Wyszczerzył się pokazując mi wszystkie ząbki

-Moja dziewczyna- mruknął zadowolony i przejechał dłonią po mojej łydce, wstrzymałam oddech -Mam nadzieje że nadal będziesz w stosunku do mnie taka, nie powinnaś się mnie bać. Jesteś dla nas bardzo ważną osobą, nie mamy powodu żeby cię skrzywdzić a jeśliby, nie dopuszczę do tego rozumiesz? Przy mnie nic ci nie grozi skarbie, od dzisiaj będę na ciebie zwracał poszczególną uwagę. Będziesz moim oczkiem w głowie - wyszeptał ostatnie słowo patrząc wprost w moje oczy. Co on sobie ubzdurał znowu? Chce udawać jakiegoś mojego przyjaciela czy coś? Oh nie Jus, już jednego mam.

-W porządku- mruknęłam, chłopak spojrzał na ekran telefonu zaraz znów spoglądając na mnie.

-Powinnaś się przygotować do snu, jeśli nie czujesz się zbyt dobrze w towarzystwie dziewczyn zostanę przy tobie- uniósł brew obserwując moją reakcję, chętnie chciałabym usłyszeć te słowa z ust Jason'a, ale jak widać zamiast niego mam Justin'a. Zastanowiłam się chwilę, jeśli pozwoliłabym mu tutaj zostać nie mam pojęcia jakby się to mogło skończyć. A bycie w jednym pokoju z dziewczynami też może skończyć się źle.
-To jak?- zapytał. Naciągnęłam rękawy bluzy ciężko wzdychając.
-Nie wiem czy to będzie dla mnie dobre, chciałabym choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. A teraz chciałabym zobaczyć Jason'a -wzruszyłam ramionami, chłopak wywrócił oczami mlaskając
-Jason, Jason, Jason... ale jak tam chcesz, twój wymarzony chłopaczek zaraz się zjawi- warknął i zerwał się z miejsca idąc w kierunku drzwi, podskoczyłam słysząc trzaśnięcie. Moje myśli i zmartwienia wirowały w mojej głowie, na pierwszym miejscu migotała mi twarz Justin'a. Już nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje, moje serce było całe roztargnione, szukało wyjścia ewakuacyjnego. Chciało się wydostać i uciec.
-Channel?- usłyszałam chrapliwy głos, podskoczyłam pociągając kołdrę do swojego ciała, zaraz zobaczyłam wysokiego brunetka stojącego w framudze drzwi. Jego włosy były postawione na żelu, uwielbiałam gdy to robił. Miał na sobie czerwoną koszulę w kratę i czarny podkoszulek a jego spodnie były nisko opadnięte w kroku
-Jason- szepnęłam cicho pozwalając oczom nacieszyć się widokiem, uśmiechnął się podchodząc do mojego łóżka- Ja..ja..-mruknęłam nie wiedząc co powiedzieć, kiwnął głową a jego brązowe oczy skierowały się na nasze złączone dłonie
-Musimy porozmawiać- powiedział poważnie. Przełknęłam ślinę próbując wyłapać z nim kontakt wzrokowy
-Rozmawiałam już z Justin'em, naprawdę nie mam ochoty drążyć tego tematu- wzruszyłam ramionami. Westchnął ciężko siadając na łóżku i złapał kołdrę przykrywając nas. Zmarszczyłam brwi
-W takim razie, porozmawiamy o tym jutro a dzisiaj, udawajmy że nic nie miało miejsca okay?- oblizał usta. Kiwnęłam głową i położyłam się na jego klatce piersiowej, tylko że ja przed oczami miałam ciągle tą samą sytuację. Brunet złapał moją dłoń krzyżując nasze palce razem
-Dobranoc Channel
-Dobranoc Jason- mruknęłam próbując wymusić sen. Mogłam się tylko domyślić, że nie zawsze mogę dostać to czego zapragnę. W mojej głowie pojawił się obraz Justin'a, myśl że może dażyć mnie jakimkolwiek uczuciem doprowadza mnie do szaleństwa.... ale mi się to podoba, choć nie powinno. Będę musiała to sprawdzić, nie mam pojęcia jak ale to sprawdzę.




sobota, 18 lipca 2015

five.

"możesz być moim wszystkim?- moja ostatnia myśl"


      Usiadłam na wybranym przeze mnie łóżku rozglądając się. Nie jest aż tak źle, jest w miarę okey.
     Po rozpakowaniu się i poukładaniu swoich rzeczy, mieliśmy się zadomowić i z wszystkim zapoznać, lub po podróży odpocząć.
-Może mogłybyśmy gdzieś wyjść?- odezwała się Penelope wciągając na siebie czarny top. Audrey prychnęła wylegując się na łóżku ze spuszczoną głową
-Myślisz że dyra puści cię gdziekolwiek? Pas- zaśmiała się wywracając oczami, westchnęłam. Ma rację, dyrektorka ma wszystko zaplanowane, zawsze chce być gdzieś pierwsza lub lepsza. Lecz możemy iść gdzieś w części budynku, to znaczy ja mogę. Wstałam poprawiając swój t-shirt
-Gdzie idziesz?- Penny odezwała się siadając na łóżku i podłączając do ładowania swój telefon. Uśmiechnęłam się lekko
-Idę sprawdzić co u Ja....chłopców- wzruszyłam ramionami. Natalie wyprostowała się i podeszła do mnie
-To ja idę z tobą, muszę porozmawiać z Dylan'em- mrugnęła do mnie. Wzdrygnęłam się, jeszcze nie zapomniałam przez co przeszłam. A jego imię będzie do końca życia wywoływać u mnie dreszcze, przełknęłam ślinę wychodząc z Nat. Pokój chłopaków nie był daleko, skręciliśmy zaraz korytarzem w lewo wchodząc do pokoju bez pukania
-Hej dziwki- Natalie wskoczyła na leżącego Justin'a wywołując u niego jęknięcie. Zachichotałam cicho rozglądając się po pokoju. Powiem tyle, czysta masakra. Po tym pokoju raczej przeszło jakieś tornado, ubrania leżały na każdej części podłogi mieszając się z walizkami i innymi rzeczami. Zmarszczyłam brwi widząc tylko Justin'a w pokoju
-Gdzie reszta? -zapytałam wychodząc na środek pokoju. Nat zeszła z chłopaka drapiąc się z tyłu głowy
-Poszli gdzieś, w sumie.... chuj mnie to- mruknął zakrywając się poduszką. Zmarszczyłam brwi krzyżując ręce na piersi. Dopiero co przyjechaliśmy, gdzie mogliby właściwie pójść? Brunetka oblizała usta
-Jay wszystko okey?- zapytała unosząc prawą brew, jęknął w odpowiedzi "tak" zamykając jej usta. Wzruszyła ramionami- No to spoko, ja lecę po telefon zaraz będę -mruknęła odchodząc. Brunet podniósł głowę na mnie zerkając, westchnęłam. Jego odpowiedź sprawiła że nie uwierzyłam w to że wszystko z nim okey, wydaje się dość zrezygnowany... tak jakby chory. Podeszłam do niego siadając na krawędzi łóżka
-Jesteś pewien że wszystko okey?- mruknęłam, oblizał powoli usta patrząc w sufit
-Nie czuję potrzeby ci o czymś mówić, Chanel.- szepnął. Wywróciłam oczy patrząc jak kropelka potu spływa po jego czole, jakby przed chwilą przebiegł cały maraton. Zagryzłam kant ust mierząc go wzrokiem, naprawdę taki się wydawał.
-Justin, może nie mamy zbyt dobrego kontaktu ale spójrz na siebie, wyglądasz jakbyś zaraz miał umrzeć- szepnęłam cicho bawiąc się palcami. Zaśmiał się melodyjnie podpierając na łokciach
-Kochanie, jedynie to wyglądam na chłopaka który dawno nie pieprzył dobrej laski, więc jeśli chcesz mi pomóc chodź bliżej i spraw abym czuł się dobrze- mrugnął do mnie. Uniosłam brwi podnosząc się
-Dupek- mruknęłam pod nosem wychodząc. Gdy chcesz człowiekowi pomóc w jakikolwiek możliwy sposób on zgrywa jakiegoś pieprzonego gnojka, uważającego się za jakiegoś Boga? Sorry, nie trawie takich dzieciaków.
-Chanel gdzie tak pędzisz?- usłyszałam za sobą, odwróciłam się gwałtownie widząc Jason'a. Uśmiechnięty podszedł do mnie przytulając mnie do siebie. Westchnęłam
-Jas, możesz mi powiedzieć gdzie byłeś?- uniosłam brwi mierząc go wzrokiem. Zaśmiał się oblizując usta
-Byłem u Clary z 2b- mrugnął. Rozchyliłam lekko usta, u kogo on był przepraszam bardzo? Clara, Clara, Clara... do chuja nie wiem o kogo mu chodzi. Zagryzłam dolną wargę zastanawiając się głębiej,
-Clara?- mruknęłam cicho marszcząc brwi, zaśmiał się kręcąc głową.
-Misiu, teraz aktualnie nie mam zbyt wiele czasu. Obiecuję że będę około dwudziestej drugiej u ciebie w pokoju okay?- mrugnął i pocałował mnie w czubek głowy. Pierdol się Jason Clooney. Odwrócił się na pięcie idąc w głąb korytarza. Fuknęłam wchodząc do mojego pokoju
-Kto to jest Clara?- zapytałam trzaskając drzwiami, dziewczyny spojrzały na mnie marszcząc brwi. Skrzyżowałam ręce na piersi, Audrey chichocząc odłożyła turkusowy lakier do paznokci patrząc na Natalie
-To laska Justin'a, Jason'a i Dylan'a -wzruszyła ramionami dmuchając w paznokcie. Uniosłam brwi
-Jak to laska? Jaka znowu laska huh?- podrapałam się po szyi patrząc na zdezorientowaną Penny.
-Laska do pieprzenia Channel, wymieniają się nią- powiedziała Natalie klikając coś w telefonie. Serce zabiło mi mocniej.
-Jason pieprzy jakąś dziwkę razem z tymi dwoma idiotami?- warknęłam czując jak krew się we mnie gotuje. Miałam ochotę ogolić tą lafiryndę na łyso i obciąć jej cholerne cycki
-Nie powinnaś być zazdrosna, to dla nich zwykła zabawka- Audrey spojrzała na mnie przelotnie wracając do swoich paznokci. Kurwa mać, jaka zazdrosna? Wymienia się ze swoimi kumplami idiotami dziewczyną. Pieprzą ją i nie wiadomo co jeszcze z nią robią a potem on mnie dotyka...ew.
-Jak ona wygląda?- mruknęłam cicho, Natalie westchnęła ściągając swoje trampki i wczołgując się pod kołdrę
-Potem ci ją pokażę, teraz mam ochotę się zdrzemnąć. Obudźcie mnie na kolacje- szepnęła ziewając. Pokiwałam głową siadając obok Penelope. Muszę pogadać z Jason'em, nie pozwolę na to żeby zaraził się jakimś HIV czy nie wiadomo czym jeszcze. Położyłam się na jej kolanach
-W dupie ją mam- szepnęłam kładąc rękę na czole i zamknęłam oczy.
        Obudziłam się na czas kolacji, nie podobało mi się to że musiałyśmy wyjść i iść do marnej stołówki czy tam restauracji w hotelu. Wstałam rozpuszczając włosy
-Chanel, wracając do naszej rozmowy, nie radzę ci się wtrącać w sprawy hmm.. 'seksualne' chłopców, to naprawdę delikatny temat. Oni twierdzą że mogą pieprzyć każdą laskę, bez żadnych konsekwencji- Natalie wzruszyła ramionami. Serce zaczęło bić mi mocniej na wspomnienie Taylor'a nade mną.
-Bez obaw, ona sobie poradzi- mrugnęła Penny, wywróciłam oczami i przebrałam koszulkę na kremową bluzę.
-Chodźmy już lepiej- westchnęłam wiążąc włosy w wysokiego koka. Wyszliśmy z pokoju idąc za ludźmi z akademika.
-Mam nadzieje że będzie coś na tyle dobrego bym mogła to przełknąć- Audrey westchnęła wychodząc pierwsza z korytarza na schody, zeszliśmy powoli łącząc się z innymi w dużym pomieszczeniu zwanym jadalnią. Stoły były ładnie przygotowane i nawet dobrze pachniało. Usiadłyśmy w dużym stoliku obok siebie kompletnie nie wiedząc co dalej zrobić
-Kochane, po jedzenie sami chodzimy- ruda pani Jonson uśmiechnęła się do nas wskazując na bufet na końcu pokoju. Wytrzeszczyłam oczy, no nie kurwa
-No to super- westchnęłam wstając i udałam się za grupą ludzi. Przecisnęłam się przez tłum biorąc jeden talerz
-Hej królewno- usłyszałam pomruk nad uchem, zaśmiałam się wywracając oczami i nabrałam makaronu na talerz
-Witaj Justin....znowu- zachichotałam. Chłopak wysunął talerz bym też mu nałożyła, uśmiechnęłam się zapełniając jego talerz makaronem
-Zjesz z nami?- mruknął mi nad uchem biorąc ode mnie łyżkę i lejąc po makaronie sosem z klopsami. Wzruszyłam ramionami robiąc to samo co Jus.
-To ty usiądź z nami Justy- uśmiechnęłam się i zabierając widelec ruszyłam razem z nim, uniósł rozbawiony brwi
-Justy?- zarechotał i się skrzywił- Trochę pedalsko, Channel- uszczypnął moje biodro szukając wzrokiem wolnego stolika. Uśmiechnęłam się do siebie, najprawdopodobniej temu chłopakowi coś się stało lub coś wziął, nie pamiętam kiedy ostatnio był dla mnie tak miły.
-To jak? Usiądziesz przy nas?- uniosłam brew podchodząc do dziewczyn, odstawiłam talerz na stole odwracając się w kierunku chłopaka. Westchnął wywracając oczami
-Okay- uśmiechnął się lekko mierząc wzrokiem Penelope. Skrzywiłam się na wspomnienie Justin'a uprawiającego sex z Penny w mojej wannie, mam nadzieję że to kiedyś zniknie z mojej głowy. Usiadłam obok Justin'a zerkając na niewzruszoną Natalie
-Myślałam że będziesz chciała siedzieć z Jason'em- mruknęła smarując tosta nutellą- A tu taka niespodzianka- ugryzła pieczywo kładąc nóż na stolik. Spuściłam wzrok dłubiąc widelcem w makaronie, możliwe że zaprosiłam tutaj Justin'a z powodu Jason'a, nie jestem pewna ale zazdrość zaczyna bardziej pulsować w moim żołądku niż wcześniej, oh tak, w końcu się przyznałam to zazdrość.
-Nelly ma Jay'a na codzień, choć raz potrzebuje odmiany huh?- odezwał się chłopak, rozszerzyłam oczy rozbawiona.
-Nelly?-zachichotałam, co jak co, ale skąd on wziął tak szlachetne zdrobnienie dla mojego imienia? Nie spotkałam się jeszcze z tak przesłodzonym lub dziwnym zdrobnieniem, plus czy można zdrobnić zdrobnienie? Chanel już jest zdrobnione, zdrobniłam je w wieku dziewięciu lat. No proszę, ale czy ktoś chciałby mieć na imię Chanelia? Dajcie sobie spokój, nie mam pojęcia co życiu zrobiłam ale oddałabym wszystko by na przykład nazywać się Natalie czy Audrey. Justin roześmiał się z wyrazu mojej twarzy
-Przepraszam ale gdy ty zdrobniłaś moje imię, ono też nie było za fajne- mrugnął do mnie kręcąc głową. Wzruszyłam ramionami, Nelly to imię dla psa! Czyż nie?
-Nie mam pojęcia jak to ci mogło przyjść do głowy, ale nie podoba mi się to zdrobnienie- mruknęłam wymachując widelcem. Brunet uniósł dłonie w geście obronnym nadal chichocząc
-Mam nadzieję że się do niego przyzwyczaisz mała- szepnął z delikatnym uśmiechem. Penelope kaszlnęła popijając wodę. Uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Justin, kiedy już tutaj siedzisz chciałabym ci powiedzieć że spotkanie jest za pół godziny, Taylor stwierdził że tak będzie lepiej- Audrey mruknęła patrząc w ekran telefonu. Jus pochylił się poprawiając coś w kieszeni i pokiwał głową, westchnęłam. Znów to samo, znowu zostawiają mnie samą i znikają na cały dzień. Ten 'sekret' powoli zaczyna działać mi na nerwy. Mam wrażenie że mają jakieś problemy? Raz nawet pomyślałam że są uzależnieni od hazardu, ale chyba nie wyglądają na takich? Taka Natalie chyba nawet nie wie co to gra komputerowa a siedziałaby gdzieś tam pogrywając w pokera? Uśmiechnęłam się na wyobrażenie Natalie z kartami w dłoniach, to byłoby nawet straszliwie zabawne. Oh Chanel skup się! Tak, dzisiaj się dowiem co oni od samego początku ukrywają, dowiem się za wszelką cenę dlaczego znikają na całe dnie i po co.
      Odsunęłam od siebie talerz obserwując zachowanie przyjaciół, nie było nic podejrzanego, zachowywali się jak zawsze. Wstaliśmy od stołu czekając aż cała sala skończy posiłek. Spojrzałam na Taylor'a zbliżającego się do naszego stolika, nie bałam się. Nie bałam się jego samego, bałam się wspomnień.
-Siema- kiwnął do nas głową unosząc kącik ust, spojrzał kolejno zatrzymując wzrok na mojej osobie. Westchnęłam
-Spotykamy się za pięć w holu- usłyszałam za mną głos Jason'a, podskoczyłam gwałtownie się odwracając. Nawet na mnie nie spojrzał, był zaangażowany w to co miał przekazać reszcie. Ale dziś, dowiem się co tak ważnego robi cała grupa.
     Oparłam się o drzwi łazienki nasłuchując czy aby na pewno wszyscy wyszli, gdy już się o tym przekonałam nacisnęłam na klamkę zbierając szybko trampki z podłogi i niezgrabnie wciągnęłam je na stopy. Sięgnęłam po telefon wkładając go do tylnej kieszeni rurek i wyszłam rozglądając się, zobaczyłam Nat znikającą za zakrętem na hol. W pośpiechu ale jednak cicho dobiegłam do ścianki za którą przed chwilą zniknęła brunetka i wychyliłam się delikatnie widząc całą bandę, uśmiechnęłam się. Taylor kiwnął coś do Justin'a i wszyscy wyszli z budynku nawet nie zwracając uwagi na recepcjonistkę, spojrzałam za siebie i z powrotem na wychodzących znajomych. Gdy już opuścili budynek odczekałam parę minut zaraz podchodząc do szklanych drzwi, popchnęłam je wychodząc na zewnątrz. Padało.
-Kurwa- szepnęłam naciągając kaptur na głowę. Justin i reszta zniknęli w jakiejś ciemnej uliczce niedaleko apteki. Zaczęłam biec w ich kierunku pozwalając na to aby moje białe trampki wpadały co chwila do kolejnej kałuży, prawie wywracając się na zakręcie weszłam do tej samej uliczki, było tutaj ciemno a odór śmieci wdarł się do moich. Skrzywiłam się. Usłyszałam kroki, kroki dobiegające za mną, wystraszona schowałam się za wysoki śmietnik zaraz zatykając nos. Kilka osób przeszło szybko przede mną, wypuściłam powietrze wychodząc zza śmietnika i kontynuowałam moje szpiegostwo. Skręciłam w jakąś uliczkę i padłam robiąc głośne 'plusk' w kałużę.
-Kurwa- syknęłam delikatnie się podnosząc- Nigdy więcej- szepnęłam próbując otrzepać się z brudu.
-Pamiętasz ile dni dawaliśmy ci na spłatę długu?!- usłyszałam krzyk. Podniosłam się jak poparzona a serce podskoczyło mi do gardła. Czy to był głos Justin'a?
   

      Delikatnie i cichutko wychyliłam się zza murku obserwując sytuację, grupka moich znajomych stała przed niskim blondynem. Justin, którego słyszałam najpierw, stał na samym przodzie dyskutując z wystraszonym chłopakiem.
-Mówiłem ci żebyś dał mi parę godzin więcej, ewentualnie dzień- mruknął na tyle głośno bym mogła usłyszeć, Justin zarechotał nerwowo łapiąc chłopaka za kołnierz i walnął nim o mur, podskoczyłam nie wierząc własnym oczom. Wiedziałam że Justin jest bipolarny ale nie spodziewałam się że jest zdolny do zrobienia komuś krzywdy
-Słuchaj mnie tutaj kurwa Ryan, daliśmy ci tydzień. W równiutki tydzień miałeś spłacić swój cholerny dług, no i gdzie jest forsa? Kurwa gdzie?! -krzyknął waląc nim jeszcze raz o ścianę. Przełknęłam głośno ślinę
-Przepraszam Bizzle, naprawdę przepraszam! Dajcie mi czas, do jutra oddam naprawdę wszystko- pokręcił nerwowo głową. Justin zarechotał wesoło. Bizzle? Co to niby jest? Co się tutaj właściwie dzieje. Może oni mnie tylko wkręcają, może zaraz odwrócą się w moim kierunku krzycząc "Ha dziwko! Nabrałaś się". Chwyciłam się za głowę
-Koniec czasu Ry, twój czas dobiegł końca. A wiesz co to oznacza -uśmiechnął się promiennie odsuwając się od chłopaka i kiwnął coś dłonią. Oh tak, teraz wyskoczą mi przed twarzą nabijając się ze mnie do białego rana. Niespodziewanie nic takiego się nie stało, zamiast tego Jason wyszedł z grupki z uśmiechem na  całej twarzy, ale nie to sprawiło że świat wokół mnie zawirował, Jas trzymał w dłoni nic innego jak spluwę.
-Błagam- szepnął Ryan a Justin powalił go jednym kopniakiem na kolana. Brunet z pistoletem podszedł do tak zwanego Ryana przykładając mu lufę do czoła
-No to hej- Jason warknął szczerząc się jak mysz do sera, po czym padł strzał a ciało Ryan'a upadło z hukiem na ziemię. Przyłożyłam gwałtownie dłonie do ust odsuwając się w tył i zalewając łzami. Co się tam właściwie stało, to tylko moja głupia wyobraźnia, powiedzcie mi że to tylko moja głupia wyobraźnia. Nagle moje plecy dotknęły czegoś stabilnego, choć łatwo to ująć że wpadłam na kogoś a nie na coś. Podskoczyłam gwałtownie zaciskając bardziej dłonie na ustach by nie wydać żadnego dźwięku. Tajemnicza osoba odwróciła mnie gwałtownie do siebie zaraz wciskając w kolejną uliczkę, będę następna?
-Co ty tutaj do chuja robisz Chanel?!- usłyszałam znajome warknięcie, wytężyłam wzrok widząc słabe rysy twarzy Justin'a. Odsłoniłam dłonie z twarzy pozwalając aby kolejne łzy spłynęły po moich policzkach. Pociągnęłam nosem -Hej hej hej, nie rób tego tutaj- pokręcił głową a wyraz jego twarzy zmienił się, starł moje łzy poluźniając swój dotyk na moim ramieniu.
-Zo...Zostaw mnie- szepnęłam próbując mu się wyrwać, lecz chłopak przybliżył się bardziej.
-Wiem co teraz sobie myślisz, ale nie bój się, nie mnie- mruknął czule próbując mnie uspokoić. Jak mam się nie bać? Oni zabili człowieka, zabili go na moich oczach. Moi znajomi którym całkowicie ufałam popełnili coś czego nie można żadnemu człowiekowi wybaczyć. Pociągnęłam ponownie nosem odwracając wzrok od twarzy mordercy. Tak, od dzisiaj nic nie będzie takie samo. Zadawałam się z mordercami, spędzałam z nimi każdą wolną chwilę, śmiałam się z nimi, rozmawiałam o wszystkim a co gorsza mieszkam z nimi.
-Widziałam- szepnęłam mu prosto w twarz. Jego oczy przybrały ciemniejszy odcień, zdjął ze mnie mokry kaptur dotykając dłonią mokrego policzka
-Nie bój się mnie- odszepnął zatapiając swoje usta w moich. Wciągnęłam gwałtownie powietrze nosem próbując go odepchnąć. Jego wargi delikatnie poruszały się na moich zaraz powodując motylki w moim podbrzuszu, pisnęłam cicho nie chcąc tego uczucia. Odsunęłam się powoli do ściany i wymierzyłam cel kolanem
-Kurwa!- usłyszałam krzyk chłopaka kulącego się na ziemi, korzystając z okazji wybiegłam. Zaczęłam biec najszybciej jak umiałam w kierunku hotelu. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, najprawdopodobniej za niedługo się w nim znajdę.



***
Hej misie to kolejna nudna notka pod rozdziałem której nikt nie czyta, a ja nie wiem co w niej napisać ;) 
Więc przepraszam za moją długą nieobecność. 

+

nie mam pojęcia co się stało ze zwiastunem, postaram się jak najszybciej o nowy.
kocham was i do nn xx

wtorek, 26 maja 2015

four.

"will you remember when your inspirations goes away with your heart, and it's taking everything, what you have?"

miesiąc później...


    Spojrzałam na niedużą, białą, prawie całą zapisaną kartkę wiszącą na ścianie obok sekretariatu. Na jej środku były zapisane duże czarne drukowane litery składające się w dwa słowa, wycieczka do Paryża. Westchnęłam przygryzając wnętrze polika, w mojej prawej dłoni czarny mazak był ściskany już jakiś kwadrans, nie wiedząc czy zapisać moje imię czy też nie. Wybrałam się tutaj tylko i wyłącznie za namową Jason'a, obiecałam mu że wpiszę się na listę chętnych i wybiorę się z nim na wspaniałą i normalną wycieczkę jak każdy tutaj nastolatek. Co prawda, nie chciałam nigdzie wyjeżdżać. Wolałam zostać tutaj w akademiku lub wrócić na dwa tygodnie do domu. Uniosłam dłoń przyciskając mazak do papieru, zależało mi na Jason'ie i naprawdę zrobiłabym dla niego wszystko, zaczynając od wpisania się na tą gównianą listę, ale miałam obawy. Do Paryża wybierał się cały akademik, wraz z moim wrogiem Taylor'em. Zagryzłam dolną wargę wpisując niezgrabnie moje nazwisko, raz się żyje. Głupie powiedzonko. Pojadę, zrobię to dla Jason'a, może ten wyjazd nie będzie taki zły. Odwróciłam się gwałtownie pozwalając aby moje włosy rzuciły się na moje ramię. Podskoczyłam widząc za sobą Justin'a Bieber'a. Uśmiechnął się lekko wyrywając z mojej dłoni pisaka i pochylił się bazgrząc imię i nazwisko na kartce, włożył pisaka do tak zwanej "pochwy" i wyprostował się mierząc mnie wzrokiem
-Hej Pennington- mrugnął do mnie i oblizał usta idąc w swoją stronę. Westchnęłam wywracając oczyma, nigdy nie lubiłam gdy ktoś mówił do mnie po nazwisku, a tym bardziej pan szanowny Bieber. Przez ostatni miesiąc mogłam go bardzo dobrze poznać. To chłopak bardzo roztrzepany, jeśli mogłabym to tak ująć. Jego hobby to dziewczyny, znaczy umm pieprzenie dziewczyn w różnych dziwnych miejscach. Nie chciałam nikomu mówić ale po imprezie u Natalie, znalazłam go w wannie z Penelope. Tak, w mojej wannie z moją współlokatorką, inaczej teraźniejszą przyjaciółką. To było okropne doświadczenie nakryć ich tam nagich, ewh. Potrząsnęłam głową odwracając się na pięcie i idąc w stronę klasy 213B, czyli na chemię. Chodzę na nią z Audrey, przyjaciółką Nat. Um, pominęłam fakt iż już nie jestem torturowana przez dziewczynę, nie dawno zapadł między nami rozejm gdy dowiedziała się o Jason'ie.  Poprawiłam ramię torby i popchnęłam drzwi sali stając się głównym obiektem zainteresowań
-Panno Pennington co tak wcześnie?- mruknęła stara kobieta z sarkazmem zza biurka, wzruszyłam ramionami idąc w stronę ławki Audrey. Dziewczyna spojrzała na mnie spod grubych rzęs gryząc gumkę z ołówka, uśmiechnęłam się do nie siadając na krześle i wyciągnęłam książki
-Hej Channel- uśmiechnęła się opierając łokcie na stoliku
-Cześć Audrey- szepnęłam otwierając książkę na tej samej stronie co dziewczyna. Brunetka wyciągnęła z zeszytu kopertę i przesunęła po ławce dając ją mi. Na środku widniało ładnym pismem "Channel", zmarszczyłam brwi otwierając kopertę. W jej środku była mała różowa karteczka, wyciągnęłam ją i rozchyliłam tak, że z małej karteczki stała się duża. To była mapa, zmarszczyłam brwi
-Co to jest?- mruknęłam. Dziewczyna zachichotała cicho zakrywając usta dłonią
-Byłam w sekretariacie dziś rano i wzięłam także dla ciebie, to mapka gdzie możemy wychodzić i gdzie co się znajduje, rozumiesz? Dotyczy Paryża - mruknęła -Jesteście z nami w pokoju okay? Nie chcemy być z wieśniarami z naszej klasy, wolimy was- wzruszyła ramionami. Pokiwałam głową wkładając kartkę do książki, zapowiadają się ciekawe dwa tygodnie. Zdziwiłam się gdy zadzwonił dzwonek, myślałam że nie było mnie jakieś pięć minut, okazuje się że spędziłam całą godzinę na rozmyślaniu czy wpisać się na listę czy też nie. Wstałam pakując książki do torby i poczekałam na brunetkę z którą zaraz wyszłam z sali. 
-Widziałaś dziś Jason'a?- zapytałam rozglądając się wkoło, Audrey pokręciła głową podciągając swoje krótkie szorty
-Myślę że siedzi w swoim pokoju zadowalając się przy twoim zdjęciu- wzruszyła ramionami, spojrzałam na nią gwałtownie- Żartuję! - wybuchnęła śmiechem. Prychnęłam odwracając wzrok, uśmiech sam wkradł się na moją twarz gdy zza rogu wyszedł Jason z Justin'em. Podbiegłam do niego rzucając się mu na szyję, zaraz poczułam jego dłoń na moich plecach co spowodowało obudzenie się motyli w moim brzuchu. Lecz coś nie grało. Odsunęłam się patrząc na kamienną twarz chłopaków
-Co jest- mruknęła Audrey podchodząc do nas, Jason westchnął patrząc na Bieber'a i podał dziewczynie swój telefon, zmarszczyłam brwi. Oni zawsze zdawali się tajemniczy, groźni. Ich tajemnice mogłyby zabić każdego w tym akademiku, naprawdę. Jason ciągle mi powtarza że zadawanie się z nimi sprowadzi mnie na granice niebezpieczeństwa, że to gra, gra nie dla dziewczyny takiej jaką jestem. 
-Jas, co się dzieje? -zapytałam unosząc brwi i spojrzałam na niego, uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w czoło przybliżając do siebie. Nie, nie jesteśmy parą. Po prostu jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi 
-Nie powinnaś mieć przypadkiem teraz chemii? -zapytał odwracając ode mnie wzrok. Prychnęłam
-Miałam teraz idioto- wywróciłam oczami, chłopak przycisnął dłoń do mojego biodra przygryzając wargę
-Chłopaki chodźmy do Nat- szepnęła dziewczyna, Justin pokiwał głową gotowy iść za Audrey
-Idź na lekcje zobaczymy się za godzinę- Jason mruknął wymijając mnie i idąc z Justin'em i brunetką przez korytarz. Wypuściłam powietrze tracąc ich z zasięgu wzroku. Ich tajemnice z dnia na dzień naprawdę mnie przerażają.

      Popchnęłam drzwi na stołówkę odszukując wzrokiem kogoś znajomego, minęły dwie godziny. Jason, Audrey i Justin nie dali znaku życia, to naprawdę jest chore. Codziennie znikają na prawie cały dzień, a co najlepsze gdy pytam gdzie byli, każdy ma swoją własną historię. Westchnęłam widząc całą paczkę przy jednym stoliku, rozejrzałam się i powoli zaczęłam iść w ich stronę. Nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo mi nie ufają, mogliby zdradzić choć kawałek. Naprawdę interesuje mnie to po co i gdzie znikają na całe dnie, Jason poznał mój sekret, który będzie towarzyszyć mi do końca życia, wyryty w mojej psychice jak blizna, teraz w zamian chyba może odwdzięczyć mi się tym samym? Podeszłam do ich stolika siadając obok Jason'a, chłopak spojrzał na mnie uśmiechając się
-Gdzie byliście?- zapytałam mierząc ich po kolei wzrokiem, Natalie zachichotała biorąc frytka do ust i spojrzała na mnie wymownie. Wywróciłam oczami
-Paliliśmy w garażu laleczko- Justin odezwał się, kompletnie mnie tym zaskakując. Pierwszy raz nie użył mojego nazwiska, uniosłam brwi mierząc go wzrokiem. To naprawdę duży postęp, chyba przeszliśmy na wyższy level.
-Ouh-tylko to mogłam w tej chwili wydusić, naprawdę mnie zszokował. No bo patrzcie, przez cały miesiąc znam go pod względem szalonego podrywacza lubiącego uprawiać seks w różnych miejscach, włączając w to moją wannę, który nazywa mnie po nazwisku.
- Channel, zapisałaś się na tą listę tak jak cię prosiłem? -Jason spojrzał na mnie unosząc prawą brew. Uśmiechnęłam się
-Tak mamuś, ubrałam sweter nie musisz się martwić- zachichotałam wzruszając ramionami, szturchnął mnie łokciem śmiejąc się.
-Spakowałaś się? Wiesz że jutro z samego rana wyjeżdżamy?- usłyszałam Penelope siedzącą między Justin'em a Audrey. Zagryzłam dolną wargę, to nie fair że już jutro wyjeżdżamy. Nie zdążyłam nic z tym zrobić, w sumie potrzebuję pomocy a nie pozwolę by Jason znów gdzieś zniknął, więc zabiorę go do mojej Narnii.
-Nie, właśnie opuszczam resztę lekcji i przyjmuję prośbę o pomoc ze strony Jason'a- uśmiechnęłam się w jego kierunku, brązowooki westchnął zgadzając się. Wyciągnęłam dłoń po jego colę i zatopiłam usta w puszce pijąc, przyrzekam sobie że dowiem się o co chodzi w ich tajemnicach.



     Rzuciłam bluzą w stronę chłopaka.
-Składaj- mruknęłam sięgając po inne ubranie, Jason wywrócił oczami niezdarnie składając ciuch i włożył go do walizki czekając na następny. Zaśmiałam się -Wyglądasz tak cholernie gorąco gdy składasz ubrania- cmoknęłam zwracając jego uwagę i rzuciłam kolejnym ubraniem. Przechwycił to chichocząc
-Wyglądasz cholernie słodko siedząc na podłodze i rzucając ubraniami- mrugnął, skrzywiłam się w uśmiechu.
-Channel?- mruknął składając crop top. Uniosłam brew
-Tak misiu- uśmiechnęłam się słodko, odwzajemnił uśmiech słysząc jak go nazwałam. Wstał odkładając bluzkę i podszedł do mnie siadając obok mnie- Hej, hej, hej. Nie skończyłeś kopciuszku, wracaj na miejsce- mruknęłam udając zdruzgotanie. Wystawił język w moim kierunku
-To twoje 'pakowanie' nie ma końca, chcę odpocząć- położył się na porozrzucanych ubraniach wzdychając- Nie wiem jak ty, ale ja ci tego nie posprzątam -mrugnął. Zaśmiałam się lekko siadając na jego brzuchu
-Przecież obiecałeś że pomożesz- zrobiłam smutną minkę kładąc palce wskazujące na policzkach. Wyszczerzył się
-Nic takiego nie mówiłem, kłamczucho- powiedział niskim tonem, zarechotałam kładąc dłonie po obu stronach jego głowy.
-Mówiłeś- szepnęłam rozbawiona. Zaraz spadłam z niego odwracając głowę w kierunku otwartych drzwi
-Sorry że przeszkadzam ale chcę telefon- Penelope zaśmiała się i podbiegła do biurka odłączając od ładowarki telefon, pomachała nam znikając za drzwiami.
-Koniec odpoczynku pomóż mi posprzątać ten bałagan- wstałam kładąc stopę na jego brzuchu, uśmiechnął się łapiąc za nią i pociągnął tak, że upadłam na niego okrakiem. Fuknęłam
-A może posprzątasz sama a ja sobie tutaj poleżę?- oblizał usta, odwróciłam wzrok. -Dobra- mruknął i zrzucił mnie z siebie biorąc w dłoń parę ubrań i wcisnął je do walizki. Wybuchnęłam śmiechem
-Dlaczego od razu strzelasz fochami Jason?- wytknęłam w jego stronę palca wskazującego uśmiechając się, wystawił język i zapiął walizkę zrzucając ją z łóżka i usiadł na nim biorąc poduszkę
-Chciałem spędzić z tobą romantyczne popołudnie, a ty każesz mi sprzątać- powiedział urażony. Uniosłam brwi krzyżując ręce na piersi.
-Awh Jas- wydęłam wargę i biorąc swój telefon usiadłam obok niego- Boję się latać samolotami- wzruszyłam ramionami. Spojrzał na mnie marszcząc brwi
-Perfekcyjna zmiana tematu, panno Pennington- cmoknął, uśmiechnięta wtuliłam się w jego ramię -Mam w pokoju chyba zapasowy spadochron, jak będziemy spadać pożyczę ci jeden- powiedział, uszczypnęłam go w bok powodując że podskoczył -Żartuję!- zachichotał. Spojrzałam na niego z góry, jego brązowe oczy migotały wesoło patrząc na mnie. Ten widok to najlepsze co mnie w życiu spotkało, Jason jest wszystkim czego potrzebuję.


następny dzień, piątek 5:45

    Ziewnęłam. Penelope wsunęła na siebie kremowe rurki, wciągnęła brzuch i zapięła guzik.
-Mam nadzieję, że te dwa tygodnie mnie jakoś naprawią- mruknęłam przeczesując grzywkę do tyłu. Penny spojrzała na mnie spod łba śmiejąc się.
-Zmienią nawet nie wiesz jak- mruknęła -Coś mi się zdaje że te dwa tygodnie będą naprawdę ciekawe. - wypuściła powietrze oglądając się w lustrze. Dziewczyna powinna założyć coś w czym będzie jej wygodnie, a nie takie gówno. Związałam włosy w wysokiego koka, włożyłam telefon i słuchawki do kieszonki od plecaka i pociągnęłam za sobą walizkę. Naprawdę nie chcę wiedzieć jak teraz wyglądam, wstałam zrzucona z łóżka przez Penelope i wciągnięta do łazienki, to naprawdę nie jest w porządku, wszystko mnie boli. Poczekałam chwile na dziewczynę i wyszłam z pokoju idąc zatłoczonym uczniami zombie korytarzem. Razem z Penelope i dwoma dziewczynami weszłyśmy do windy i zjechałyśmy na dół. Nie miałam ochoty w tak brzydką pogodę gdzieś wychodzić, to nie najlepszy pomysł. Jest zimno i mokro, do tego jestem strasznie zmęczona i obolała
-Hej misiu- usłyszałam za sobą gdy wyszłam z windy, odwróciłam się widząc Jason'a który przytulił mnie całując w czubek głowy- I Penelope- uśmiechnął się witając ją. Oblizałam usta patrząc na Justin'a piszącego coś na swoim telefonie, mógłby od czasu do czasu przywitać się zwykłym 'hej" czy coś, nie żebym tego potrzebowała, ale powinien spróbować być choć trochę sympatyczny czy kulturalny.
-Cześć Justin- odezwałam się nieśmiało, Jason zachichotał cicho patrząc na zdezorientowanego kolegę.
-Siema- odezwał się wracając z powrotem do telefonu, wywróciłam oczami.
-Dziewczyny na lewo, chłopcy na prawo!- krzyknęła dyrektorka w marnym różowym kombizonie, każąc nam wyjść. Westchnęłam idąc za Penelope
-Nie sądzisz że od jakiegoś czasu oni zachowują się dziwnie?- zapytałam cicho rozglądając się by nas nikt nie usłyszał, dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie.
-To znaczy?- zapytała wkładając kosmyk włosów za ucho. Wzruszyłam ramionami
-Nie zauważyłaś że znikają na całe dnie? Nie chcą nic mówić?- szepnęłam, zaśmiała się.
-Może na tyle ci nie ufają by powiedzieć co robią całymi dniami?- zachichotała kręcąc głową i weszła do autokaru, ja razem za nią szukając miejsca.
-Nie chodzi o to, Jason mówi mi wszystko Penns- fuknęłam poruszona. Spojrzała na mnie unosząc brew i usiadła przy oknie, klapnęłam obok niej
-Channel, Jason nie jest nawet dla ciebie przyjacielem. Nie widzisz jak on na ciebie patrzy? Trudno to nazwać przyjaźnią, kochanie- uśmiechnęła się wyciągając telefon z kieszeni bluzy. Wywróciłam oczami już się zamykając, nienawidziłam jak poruszała ten temat. Wiem dobrze co czuje do mnie Jason, powiedział to mi nie raz. Ale uwierzcie mi, nie czuję potrzeby mieć chłopaka a z Jason'em mam dobry kontakt i nie chciałabym tego zniszczyć. Wyciągnęłam telefon i słuchawki z kieszonki, wkładając je do uszu i włączając piosenkę Taylor Swift 'Bad Blood'.
      Wyszłam z autokaru spoglądając na wielki budynek, byliśmy już na lotnisku. Po mojej prawej z autokaru wysiedli chłopacy śmiejąc się z nie wiadomo czego. Złapałam się za przedramię idąc za naszymi nauczycielkami, walizki zabrali nam jacyś ludzie.
-Hej Channel! -odwróciłam się patrząc na Natalie, uśmiechnęłam się -To jak? Jesteście z nami w tym pokoju?- zapytała. Spojrzałam na Penelope szukając odpowiedzi, co prawda nie rozmawialiśmy jeszcze o tym i nie wiem czy chciałaby dzielić z nimi pokój.
-Ta- Niebieskooka wyszczerzyła się w stronę Nat, odetchnęłam. Weszliśmy do wielkiego budynku, nie było za bardzo przyjemnie.
       Po jakiejś godzinie siedzieliśmy na swoich miejscach w samolocie. No to witaj Europo.





***
Przepraszam że taki krótki, ale musiałam to jakoś napisać bo chcę by w piątym rozdziale wszystko się zaczęło. Nie martwcie się, piąty niebawem.
Doh, przepraszam za moją długą nieobecność xx
ly.





wtorek, 17 marca 2015

three.

"Myślę o tym, jak ludzie zako­chują się w tajem­ni­czy spo­sób
Może tylko przez dotyk dłoni
A ja zako­chuję się w tobie każ­dego dnia
I chcę tobie po prostu powiedzieć, że jestem "


        Wypiłam kolejnego szota krzywiąc się. Nie pytajcie, to wszystko wina Penelope. Jej mottem jest 'Najpierw pij potem się baw', nie mam pojęcia ile tego wypiłam ale pokój stał się bardziej kolorowy a życie realistyczne. Mogłam się super bawić i nie zwracać na nikogo uwagi. Mogę tańczyć, śpiewać i nikt nie może nic mi powiedzieć. Teraz to moja bajka, moja gra.
-Channel?- usłyszałam głośny zachrypnięty głos za sobą, odwróciłam się kalecznie prawie upadając i chwyciłam się osoby mówiącej do mnie. 
-Tak szeryfie? -zamruczałam oblizując niezgrabnie wargi, osoba zaśmiała się chwytając mnie w pasie i przyciągnęła do siebie.
-Dziewczyno, trochę bardzo zaszalałaś z tym towarem- zachichotał i wziął z mojej dłoni czerwony plastikowy kubeczek odstawiając go na barek, jęknęłam.
-Jasy mam wszystko pod kontrolą- uśmiechnęłam się chcąc sięgnąć po kubeczek ale mi zabronił. Podniósł mnie tak że oplotłam nogami jego biodra a on złapał mnie za tyłek bym nie upadła
-Oh czyżby? Chodź Channel, dziś już to dla ciebie za dużo- zaśmiał się idąc przed siebie, fuknęłam rozglądając się. Widziałam falę tańczących osób, tak jakbym dostała młotkiem w głowę czy miała mega migrenę. Nie rozumiałam już nic.
-Kiedy ja nie chcę- warknęłam próbując zejść, chłopak przecisnął się przez tłum wychodząc na korytarz i postawił mnie na ziemi, prawie upadłam. 
-Skarbie nie mogę znieść widoku jak jesteś narąbana w trzy dupy- zaśmiał się i chwycił mnie w pasie prowadząc, nogi zaczęły się plątać. Chwycił mnie w pasie unosząc i zeszliśmy ze schodów 
-Nie mam klucza- zachichotałam cwanie, Jason sięgnął do kieszeni wyciągając klucz i pomachał nim przede mną. Zmarszczyłam brwi
-Penelope chciała też cie się pozbyć alkoholiczko- zaśmiał się i podszedł do drzwi stawiając mnie na nogach, westchnęłam opierając się o ścianę i spojrzałam na dziewczynę przechodzącą obok nas, spojrzała na mnie
-Nie patrz się tak, bo ci oko w ciąże zajdzie- warknęłam, podskoczyła idąc szybkim krokiem. Jason wybuchł śmiechem i otworzył drzwi ciągnąc mnie do środka, zamknął za nami i pomógł mi usiąść na łóżku 
-Kicia ściągaj te mordercze buty- mruknął i kucnął ściągając mi je ze stóp, westchnęłam czując ulgę. Położyłam się na plecach i uniosłam ręce za głową 
-Chcę spać-wyszeptałam zamykając oczy, zachichotał i usiadł obok mnie sięgając po coś na biurko. Uchyliłam jedno oko by na niego spojrzeć - Co robisz szeryfie? - jęknęłam. Sięgnął do moich włosów ściągając gumkę, zmarszczyłam brwi
-Nie możesz tak iść spać- uśmiechnął się i trochę mnie uniósł a moje włosy rozpuściły się na moje ramiona i plecy, wywróciłam oczami. Jason sięgnął po waciki i płyn do demakijażu - Pokaż się - mruknął i nalał płynu na wacik mażąc po mojej twarzy
-Ew - jęknęłam zamykając oczy. Gdy skończył mazać odłożył brudne waciki na biurko i wstał podchodząc do szafy. Znów glebłam o łóżko.
-Która część twoja? - zapytał grzebiąc w jej środku, spojrzałam na niego w ciemnościach kładąc palec na ustach
-Która chcesz Mickey- spojrzał na mnie szczerząc się i wyciągnął coś ze środka zamykając szafę. Podszedł do mnie pokazując mi dużą bluzę "Brooklyn 94", pokiwałam głową i ściągnęłam mój top chwytając za bluzę by niezgrabnie przeciągnąć przez głowę, nie udało mi się więc prawie się zaczęłam w niej topić.
-Chodź tu- zaśmiał się ponownie pomagając mi ją ubrać i ściągnął ze mnie spodenki rzucając na podłogę-Wskakuj pod kołdrę- wczołgałam się pod nią aż dotknęłam ściany i spojrzałam na chłopaka, uśmiechnął się poprawiając moje okrycie
-A ty gdzie idziesz?- zapytałam.
-Idę pilnować imprezy skarbie, nie mogę pozwolić by tam coś się stało- uśmiechnął się. Uniosłam brwi i odkryłam miejsce obok mnie
-Ja cię tutaj bardziej potrzebuje, kto mnie będzie bronił przed potworami z szafy? - wydęłam wargę, zachichotał cicho nachylając się.
-Obiecuje że wrócę jak najszybciej- uśmiechnął się delikatnie a jego ciepły oddech otulił moją twarz. Wywróciłam oczami
-Okay, ale jak mnie zjedzą to nie będzie zbyt fajnie- powiedziałam niechlujnie plącząc słowa. Zachichotał oblizując usta
-Śpij spokojnie Channel- mrugnął i wstał podchodząc do drzwi, wyszedł. Westchnęłam dotykając czoła
-Kto nie ma ochoty spać? A ja- szepnęłam i wstałam z łóżka lądując na panelach - Kurwa tęczowa mać- warknęłam i się zaśmiałam. Wstałam wypychając tyłek do tyłu i chwyciłam się biurka - Ide sobie potańczyć mamo- powiedziałam do siebie i podeszłam chwiejnie do drzwi, pociągnęłam za klamkę wchodząc na korytarz
-Bingo- zachichotałam, spojrzałam na dziewczynę i chłopaka całujących się pod ścianą -Nie uduś jej mężczyzno -wychrypiałam i opierając się o ścianę podeszłam do schodów. Czy ja tylko mam wrażenie że odsuwają się ode mnie jak u Harrego Pottera? Weszłam na dwa schodki wieszając się na barierce
-Pomóc ci?- usłyszałam nade mną, uniosłam wzrok widząc chłopaka nachylającego się nade mną, wybuchnęłam śmiechem
-Wyglądasz jak Stefan Salvatore- śmiałam się wytykając go palcem, uśmiechnął się
-Nieźle się zabawiłaś dziewczyno- złapał mnie za ramiona pomagając mi wstać - Mogę wiedzieć jak imprezowiczka ma na imię? -spojrzałam na jego dołeczki
-Beyoncè Knowles, Stefanie- powiedziałam. Oblizał usta zagryzając kącik
-W porządku Beyoncè, mogłabyś mi zdradzić gdzie mam cię dostarczyć? -uśmiechnął się lekko.
-Poleconym na Madagaskar- wrzuciłam ręce w górę śmiejąc się, pokiwał rozbawiony głową i podniósł mnie jak pannę młoda niosąc na górę. -Lecę bo chce! Lecę bo życie jest złe!- zaśpiewałam machając nogami, spojrzał na mnie mierząc moje całe ciało wzrokiem. Spojrzałam na drzwi w które weszłyśmy to zdecydowanie nie był ani mój pokój ani impreza, roześmiałam się
-Jesteśmy na Madagaskarze? -zapytałam. Chłopak postawił mnie prowadząc do tyłu, opadłam na jedno łóżko marszcząc brwi
-Jesteśmy w moim królestwie- szepnął i ciągnąc za koniec koszulki ściągnął ją rzucając na podłogę, podparłam się na łokciach. Nagle cały alkohol odparował. Poczułam dziwne ukłucie w piersi.
-C..co t..ty robisz?-szepnęłam cichutko drżąc. Uśmiechnął się nachylając, rozchyliłam usta i cofnęłam się
-Awwh nie udawaj takiej cnotki "Beyoncè"- cmoknął siadając na mnie. Moje ciało stało się sparaliżowane, nie mogłam się ruszyć przepełnił mnie strach.. Czułam się jak w swoim najgorszym koszmarze. Poczułam łzy jak cisną mi się do oczu, chłopak dotknął mojego brzucha podwijając moja długą koszulkę
-Proszę nie- szepnęłam kręcąc głową, zagryzł dolną wargę a łza spłynęła po moim policzku zatrzymując się na końcu szczęki. Pisnęłam przymykając oczy gdy złapał moje nadgarstki unosząc je nad moją głowę i przytrzymał je mocno ściskając.
-Nie bój się, będzie fajnie. Polubisz to - nachylił się nad moim brzuchem składając na nim pocałunki, załkałam próbując się wyrwać. Poczułam jak fala zimnego potu olewa mnie od głowy aż po same stopy. Chłopak ściągnął z siebie spodnie uśmiechając się od ucha do ucha, kolejne łzy spłynęły po moich policzkach.
-Obiecuje że to pokochasz-szepnął i złożył pocałunek na moich mokrych od łez ustach. Załkałam cicho otwierając oczy i rozglądnęłam się po pokoju szukając czegoś co uratowałoby mnie przed tym psycholem, jego dłoń powędrowała na moją pierś, poczułam gęsią skórkę.
-Przestań - zaczęłam się wyrywać. Wzmocnił uścisk zaraz mnie całując, pisnęłam w jego ohydne usta. Zaśmiał się, nie opłacało mi się wzywać pomocy, kto by mnie usłyszał? Pijany dzieciak wracający z imprezy co nie odróżnia niebieskiego od zielonego? To nic nie da, mój napastnik jest silny, zbyt silny bym mogła dać sobie z nim radę. Odsunął usta od moich i jedną dłonią podciągnął moja koszulkę nad piersi odsłaniając granatowy stanik. Pociągnęłam nosem odwracając wzrok, obraz powoli mi się zamazywał
-Cichutko- mruknął i przewiązał czymś moje ręce, uniosłam wzrok. Krawat, czarno niebieski krawat. Zobaczyłam jak sięga do spodni po kwadratowe opakowanie, nie miałam ochoty juz żyć. Wiedziałam co zaraz nastąpi, wiedziałam lecz nadal się bałam. Cholernie mocno się bałam, spojrzałam na jego twarz mrugając parę razy by wysilić mózg, znam tego chłopaka. Znam osobę która chciała mnie zgwałcić
-Taylor błagam- szepnęłam, uśmiechnął się otwierając opakowanie i rozciągnął kondoma. Był nagi, moje serce prawie wyskoczyło z piersi, tak bardzo chciałam do domu. Nie do pokoju, do piekła. Do mojego domu w Kalifornii, do cioci i Toby'ego. Wybuchnęłam głośnym płaczem gdy zaczął ściągać moje majtki. Nie dochodziło do mnie że to wszystko dzieje się naprawdę, miałam cholerną nadzieję że to sen.... prawdziwy koszmar. Miałam nadzieję że zaraz się obudzę u boku mojego pieska, tak jak zawsze. Nie chciałam tego, nie chciałam stracić dziewictwa w ten sposób. Rozsunął moje uda wchodząc pomiędzy i chwycił to, czego nie chciałam nigdy zobaczyć. Zaczęłam krzyczeć, przeraźliwie płakać wyrywając się na wszystkie strony. Zaśmiał się. Poczułam mocny ucisk w mojej intymnej stronie, zagryzłam dolną wargę. Chcę do domu, naprawdę. Taylor przesunął dłonią po moim brzuchu aż do piersi wkładając go głębiej, poczułam mocne ukłucie które spowodowało że przegryzłam dolną wargę aż do krwi. Jęknęłam z bólu.
-Tak skarbie, jęcz głośniej - szepnął przymykając powieki, dlaczego to mu sprawia przyjemność? Łzy ciągle lały się z moich oczu, to najgorsza chwila w moim życiu. -Oh tak- wyjęczał ruszając się szybko w przód i w tył, odchylił głowę do tyłu. Zapiszczałam głośno gdy jego ruchy stawały się coraz bardziej gwałtowne, spojrzał na mnie nachylając się i zlizał z moich ust krew. Zaczęłam drgać z bólu, brakło mi łez.
-Proszę- wychlipiałam pociągając nosem, uniósł kącik ust
-Jesteś kurwa niesamowita - wydyszał drapiąc moje udo, odwróciłam głowę. Proszę, proszę żeby był to tylko sen. Oddałabym wszystko by obudzić się teraz w swoim łóżku, poczułam jego oddech przy uchu
-Jęcz- szepnął i podpierając się obok mojej głowy uniósł moje udo przyspieszając bardziej, ugryzłam się w język zamykając gwałtownie oczy. To nie prawda, to nie może być prawda. -Mówiłem żebyś jęczała kochanie - mruknął uśmiechnięty, zadrżałam. Wyszedł ze mnie, spojrzałam na niego załzawionymi oczyma. -Na dzisiaj koniec kochanie- mruknął wstając i podszedł do mnie odwiązując mi ręce, podniosłam się gwałtownie ubierając bieliznę. Wstałam szybko patrząc na niego, mrugnął do mnie uśmiechnięty ubierając bokserki, podbiegłam do drzwi próbując je otworzyć, były zamknięte.
-Oh juz mnie opuszczasz skarbie? -podszedł do mnie przywierając mnie do ściany i Ścisnął moje policzki -Musimy jeszcze sobie coś wyjaśnić ślicznotko, po pierwsze nie masz nikomu o tym mówić bo cię zabije zrozumiałaś? -syknął mi w twarz pokiwałam głową - Po drugie, wyjaw swoje imię i nazwisko żebym mógł mieć cie na oku, już - warknął odsuwając się ode mnie, poczułam jak łza znów cieknie mi z oka
-Ch... Channel Pennington - szepnęłam, uśmiechnął się i przybliżył muskając moje usta i odkluczył drzwi
-Do zobaczenia jutro, Channel- uśmiechnął się popychając drzwi, wybiegłam plącząc się o własne nogi i wpadłam na ścianę czując silny ból w podbrzuszu. Zajęczałam dotykając obolałego miejsca i zeszłam powoli ze schodów, rozglądnęłam się dookoła i szybkim krokiem podeszłam do drzwi mojego pokoju wchodząc do środka, nadal nikogo nie było. Przeczesałam dłonią włosy i otworzyłam drzwi łazienki, weszłam zapalając światło i zrzuciłam z siebie ubrania. To nie stało się na prawdę, to przez alkohol. Wytwór mojej wyobraźni prawda? Nalałam gorącej wody do wanny zaraz do niej wchodząc, uniosłam wzrok w sufit.
-Przepraszam- załkałam cichutko zalewając się łzami, zaczęłam drapać swoje ręce. Czułam się brudna, brudna psychicznie. Sięgnęłam po namydloną myjkę i zaczęłam wcierać ją w ciało. Nie docierało to do mnie, nie mogłam uwierzyć w to że zostałam zgwałcona.

       Uniosłam głowę znad kołdry zauważając Penelope chodzącą po pokoju. Dotknęłam podbrzusza ściskając w dłoni materiał koszuli.
-Witam panią pijaną- uśmiechnęła się. Skinęłam wychodząc z łóżka i powoli podeszłam do szafy, zachichotała -Widzę że kac morderca niezłe trzyma- stuknęła mnie ramieniem i weszła do łazienki. Tak, kac. Zagryzłam usta mocno, wspomnienia z ostatniej nocy wróciły jak bumerang powodując mnie o zawrót głowy. Wyciągnęłam z szafy jasno jeansowe rurki i bluzę z numerem 76. Ubrałam się i spięłam włosy, nie miałam ochoty na nic. Gdy dziewczyna wyszła z łazienki poszłam sie załatwić i umyć zęby. Wszystko dookoła mnie masakrycznie wirowało
-Masz pierwszy francuski, mamy obok siebie. Wychodzisz? Pójdziemy coś zjeść - zapukała do drzwi, wyszłam patrząc jej w oczy.
-Tak - szepnęłam kiwając głową, zmarszczyła brwi poprawiając torbę na ramieniu
-Channel może byś chciała jakaś tabletkę? -zapytała, pokręciłam głową sięgając po torbę i razem z dziewczyną wyszłam. Zadzwoniłam wczoraj do cioci prosząc by mnie stąd zabrała, była rozkojarzona i wściekła. Nawet w niej nie mam wsparcia, moja samoocena spadła niewyobrażalnie nisko powodując że w mojej głowie zaczęły krążyć źle myśli. Poprawiłam torbę schodząc z dziewczyną szybko po schodach, chciałam komuś się wyżalić, chciałam wyrzucić to z siebie lecz w głowie krążyła mi groźba Taylor'a. Nawet nie wiecie jak się czuje, po tym wszystkim musze iść do szkoły. Muszę iść do piekła w które się sama wpakowałam, z którego nie ma wyjścia. Brunetka popchnęła pomarańczowe drzwi wchodząc na stołówkę, nasze miejsce było wolne. Szybkim krokiem udałam się do niego siadając na krzesełku i zakryłam twarz włosami.
-Co ty taka.... Oh zamówię ci coś lekkiego- dziewczyna mruknęła kładąc torbę na krzesełku -Zaraz wracam Channel- uśmiechnęła się delikatnie odchodząc, łzy napłynęły mi do oczu. Czuję się brudna, nadal. Czuję się jak gówno, dlaczego zawsze spotyka to mnie? Co zrobiłam światu że ludzie zawsze robią to mi?
-Hej alkoholiczko- usłyszałam. Podskoczyłam na krzesełku, spojrzałam na osobę siedzącą przede mną -Spokojnie, to tylko ja- zaśmiał się oblizując usta. -Wszystko w porządku? - starłam łzę spływającą po moim policzku odwracając wzrok
-Tak Jason, coś ... c..coś wpadło mi do oka- szepnęłam. Uniósł brwi patrząc na mnie poważnie. Wywróciłam oczami - Mowie chyba że wszystko okey - warknęłam, spojrzałam w lewo na elitę idącą w moją stronę. Serce zaczęło mi mocniej bić
-No spoko Channie, chciałbym żebyś poznała moich kumpli- uśmiechnął się lekko robiąc miejsce dla swoich kolegów, spuściłam wzrok. Dlaczego? Dlaczego akurat dzisiaj.
-Nie czuję się najlepiej - szepnęłam sama do siebie, Jason usiadł obok mnie szczerząc się
-Przepraszam że wczoraj nie wróciłem, nawaliłem się w trzy dupy- zachichotał i dotknął mojego uda, podskoczyłam zarzucając jego dłoń. Zmarszczył brwi
-Channel- szepnął, pokręciłam głową pozwalając aby łza spłynęła znowu. Moja psychika siadła
-Jas, może przedstawisz nam koleżankę? -usłyszałam kogoś naprzeciw mnie. Uniosłam wzrok widząc chłopaka z oliwkową cerą i karmelowymi oczami, włosy miał postawione we wszystkie strony, jego usta były koloru malinowego w kształcie serca. Przeszedł mnie dreszcz
-To Channel Pennington, moja cudowna koleżanka -Jason uśmiechnął się niepewnie chcąc dotknąć mojej dłoni ale w ostatnim momencie się powstrzymał -Channel, to Justin Bieber mój najlepszy kumpel- wskazał na chłopaka przede mną. Uśmiechnęłam się delikatnie -A to Taylor - wskazał na chłopaka po mojej lewej, wytrzeszczyłam oczy chwytając mocno kolana Jason'a
-Witaj Channel- Taylor uśmiechnął się ukazując dołeczki. Najprawdopodobniej zrobiłam się blada, moje serce przyspieszyło tępa powodując że miałam wrażenie że słyszy to Jas. Penelope podeszła do naszego stolika przyciągając uwagę wszystkich. Nie mogłam tutaj siedzieć, łzy wypłynęły mi z oczu, wstałam biorąc torbę i odeszłam od nich
-Channel!- usłyszałam krzyk Penelope. Pociągnęłam nosem wychodząc ze stołówki. Gdyby tylko wiedziała ... Poczułam dłonie na talii odwracające mnie, odskoczyłam gwałtownie.
-Channel co się dzieje? - Jason oblizał usta patrząc mi w oczy. Pokręciłam głową -Widzę. Unikasz mnie, nie pozwalasz się mi dotknąć .... płaczesz. Chodzi o mnie? -zapytał smutno, zagryzłam wnętrze policzka. Nie Jason nie chodzi o ciebie, naprawdę. Ja po prostu... Oh gdybym mogła ci powiedzieć. Gdybym mogła coś z tym zrobić. Straciłam pieprzone dziewictwo zostając zgwałcona, to boli
-Nie Jas - szepnęłam odwracając wzrok, rozejrzał się dookoła
-Proszę powiedz mi o co chodzi- poprosił słabo, wybuchnęłam płaczem zakrywając usta. Chcę zniknąć Jason, tak bardzo chce zniknąć. Zostałam zraniona, zraniona psychicznie i fizycznie, to boli.
-Przepraszam- załkałam cichutko kręcąc głową - Nie mogę, przepraszam - przymknęłam oczy dając upust emocją. Jason przyciągnął mnie do siebie zataczając ręce wokół mojej szyi, rozpłakałam się mocniej czując jego dotyk ale postarałam się go lekko przytulić
-Shh nie płacz mała, już dobrze- szepnął. Zaśmiałam się nerwowo
-Nie Jason- pokręciłam głową. Spojrzał na mnie z kamienną twarzą
-Powiedz mi o co chodzi- szepnął, poczułam ukłucie w sercu.
-Nie mogę, naprawdę- oblizałam załzawione usta. Ze stołówki wyszła Penelope z chłopakami powodując u mnie przypływ emocji, Taylor spojrzał na mnie szczerząc się od ucha do ucha. Naprawdę nie wiedziałam o co mu chodzi i dlaczego mi to zrobił, czym zawiniłam by spotkało mnie takie coś?
-Channel wszystko okay?- Penelope spojrzała na mnie ze współczuciem, pokiwałam głową
-Ona sobie dziś odpuści zajęcia w szkole, zajmę się nią -mruknął delikatnie Jason, spojrzałam na niego nie czując się pewnie
-Jason ona nie potrzebuje waszej pomocy, ja też mogę z nią zostać- powiedziała urażona, spuściłam wzrok. Nie było mi dobrze z tym że mi współczuli chociaż nie wiedzieli o co chodzi, czułam się dziwnie.
-Naprawdę mogę z nią zostać- fuknął Jason dotykając dłonią moich pleców, uniosłam delikatnie kącik ust
-Zostane z Jason'em- szepnęłam, dziewczyna się oburzyła unosząc brwi
-Oh nie, nie pozwolę żebyś została sam na sam z jakimkolwiek chłopakiem - mruknęła kręcąc palcem, wyprostowałam się jak struna. To naprawdę nie było w porządku. Wzruszyłam ramionami pozwalając się odprowadzić do pokoju Jason'owi
-Penny poradzę sobie - szepnęłam, dziewczyna podbiegła do mnie zostawiając chłopaków z tyłu, pociągnęłam nosem. Jeżeli tak mają wyglądać moje dni tutaj, dziękuję ale nie chce widzieć tego psychola, czuje ból w moim sercu.
-Nie ufam mu- mruknęła patrząc na mnie. Dziewczyno, wierz mi że Jason to chłopak przy którym czuje się dobrze.
-Będzie dobrze, ruszaj na lekcje. Jak coś będzie nie tak napiszę ci okay- uśmiechnęłam się lekko patrząc w jej niebieskie oczy. Westchnęła
-W porządku, ale masz mi dawać znać czy żyjesz - szturchnęła mnie ramieniem. Pokiwałam głową i otworzyłam drzwi pokoju stojąc w wejściu
-Obiecuje- mruknęłam i poczesałam aż Jason dojdzie wchodząc do środka. Zamknął za nami drzwi
-Jesteś głodna? Nic nie zjadłaś- usłyszałam za sobą, rzuciłam torbę na łóżko Penny i sięgnęłam po laptopa siadając na swoim łóżku
-Nie, naprawdę jest okay- spojrzałam na niego i poklepałam miejsce obok siebie, ściągnął buty zostając w szarych skarpetkach i usiadł obok mnie.
-Chciałabyś pogadać?- mruknął nad moim uchem, pokręciłam głową. Naprawdę miałabym ci powiedzieć że zeszłej nocy zostałam zgwałcona przez twojego kumpla? Nie chciałabym żeby Jason się ode mnie odwrócił, mógłby mi nie uwierzyć i uznać że zwariowałam. Naprawdę tego nie chciałam a tym bardziej że serio mi się podobał, nie mogłam nikomu tego powiedzieć. Moje życie stało się z dnia na dzień inne, nie chciałam takiej zmiany. Nie chciałam nigdy zostać skrzywdzoną w taki sposób, koszmar z horrorów przydarzył się mi.
-To zbędne Jasy, naprawdę nie mam na to ochoty- pokręciłam głową.
-Co ci się stało w nadgarstki Channel?- chwycił mój prawy nadgarstek uważnie na niego patrząc, moje serce zaczęło bić mocniej. Nie zauważyłam tego siniaka, mocne fioletowo zielone ślady widniały dookoła moich nadgarstków. Rozchyliłam usta -Trzęsiesz się Channel, co się do cholery stało?- podniósł się by spojrzeć mi w oczy. Spuściłam wzrok -Czy to Natalie?
-Nie - pokręciłam głową. Dlaczego myślał że to Natalie, tak wczoraj miałam z nią styczność i to nie było przyjemne spotkanie. Lecz gdyby zrobiłby mi to Natalie, prawdopodobnie nie dopuściłabym do tego i się wyrwała. Dziewczyna nie ma tak ogromnej siły co nie.
-Channel to nie jest śmieszne- warknął. Zagryzłam dolną wargę, oczywiście że to nie jest śmieszne. Widzisz żebym się śmiała? Wyrwałam mu dłonie wstając, podeszłam do okna.
-Nic się nie stało .... to Penelope- szepnęłam cichutko. Podszedł do mnie odwracając moją osobę do niego
-Oh proszę cię, nie wmówisz mi że to Penelope- jego oczy pociemniały, złapał mnie za przedramie przyciągając bliżej
-Jason przestań- westchnęłam odwracając wzrok
-Nie dopóki mi nie powiesz co się z tobą dzieje- rozchylił usta, wywróciłam oczami
-Co to zmieni Jason? Nic, co się stało się nie odstanie. -warknęłam z jadem popychając go, prychnął znów mnie łapiąc
-Kurwa mać, Channel. Zależy mi na tobie i nie że jestem ciekawy, kurwa boje się o ciebie rozumiesz to? - syknął. Wypuściłam powietrze zalewając się łzami.
-Nie mów tak- pokręciłam głową.
-Jak? Chciałbym wiedzieć co się kryje za tą maską uśmiechniętej dziewczyny. Chciałbym cie poznać Channie, czuje... że jesteś dla mnie ważna. Zrobię wszystko byś poczuła się lepiej ale musisz mi powiedzieć co się stało ...- otarł koniuszkiem palca moją łzę patrząc głęboko mi w oczy
-Nie mogę - spuściłam głowę
-Nie chcesz, po prostu nie chcesz - uniósł mój podbródek bym na niego spojrzała. Pociągnęłam nosem
-Przepraszam - szepnęłam i wyminęłam go siadając na łóżku
-Cholera Channel, co mam zrobić żebyś mi powiedziała co się stało - kucnął naprzeciw mnie, spojrzałam na niego przez załzawione oczy, dotknął mojego nadgarstka - A może pytanie najlepiej by brzmiało, kto ci to zrobił? - mruknął cicho. Załkałam mocno i wydęłam wargę
-Jas...
-Powiedz mi kurwa- warknął unosząc głos, zakryłam usta dłonią przymykając oczy. On mnie ma, już mnie ma. To koniec, czuje że zaraz... z
- Channel zrób to dla mnie, proszę- szepnął. Poczułam ucisk w klatce piersiowej
-On- szepnęłam, zmarszczył brwi. Jego twarz pobladła
-Jaki on? -szepnął cicho. Odsunęłam dłoń od ust
-Tay..Taylor - spojrzałam poważnie w jego oczy.
-C...co ci zrobił? - jego głos się załamał, dotknął mojego uda. Podskoczyłam odsuwając jego dłoń, jego wzrok był smutny, przestraszony. Chyba zrozumiał, już wiedział. Chłopak wstał gwałtownie ciągnąc za końcowi włosów i podszedł do okna podpierając się dłońmi o parapet -Kiedy?- mruknął jakby do siebie.
-Wczoraj ...- powiedziałam pół szeptem. Podszedł do mnie znów kucając
-Jak? Przecież zostawiłem cie tutaj, o Boże .... to moja wina - zakrył twarz dłońmi, odsunęłam dłonie z jego twarzy kojąco masując je kciukiem
-To nie twoja wina, ja wyszłam .... chciałam iść potańczyć i ..... - łza spłynęła po moim policzku
-Zapłaci za to Channie, dopilnuje tego- warknął. Pokręciłam głową
-Nie, proszę .. nie mów mu proszę - dotknęłam dłonią jego policzka
-On musi zapłacić za to co ci zrobił dziewczyno, nie rozumiesz? - warknął jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Nie musi, proszę - wychlipiałam cicho błagając
-Zrobię to tak czy inaczej Channel, nie pozwolę żeby cię od tak krzywdził. ... chodź do mnie- usiadł obok mnie tuląc się. Położyłam głowę na jego ramieniu wzdychajac, czułam się lepiej gdy mu o tym powiedziałam. Cześć smutku spłynęła jakby ją zabrał
-Nie bój się- szepnął i położył dłoń na moim udzie, zadrżałam
-Shh.. to minie. Nie bój się mnie Channie- mruknął i delikatnie zaczął masować moje udo
-Nie boje się ciebie Jason, tylko czuje że przyjście do tej szkoły powoli mnie zabija- wyjaśniłam patrząc na niego, oblizał usta
-Twoje przyjście do tej szkoły sprawiło że moje życie stało się lepsze- uśmiechnął się delikatnie. Jason, chłopak który sprawia że moje serce bije mocniej. Uśmiechnęłam się słodko kompletnie o wszystkim zapominając.
-Dziękuję -starłam wierzchem dłoni łzy z policzka uśmiechając się.  



wtorek, 3 marca 2015

two.

"Kochanie, nie obchodzi mnie to czy masz Ją w swoim sercu,
Dbam tylko o to by obudzić się w twoich ramionach.
Ostatni raz,
Potrzebuję być tą która weźmie Cię do domu."



          Naciągnęłam rękawy granatowego swetra na nadgarstki. Czułam się fatalnie, nie powinnam się tak czuć a zwłaszcza dzisiaj. Zerknęłam ukradkiem na Penelope wkładającą książki do torby, jej aura była tak jasna, że mogłam jedynie o takiej pomarzyć. Pierwszy dzień szkoły będzie dla mnie koszmarny, a worki pod oczami widoczne z daleka. Jak mówiłam nie mogłam zasnąć, denerwowałam się tym dniem. Poprawiłam swój wysoki kok i uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-Wyglądasz koszmarnie- powiedziała opierając dłoń na biodrze. Pokiwałam głową -Przepraszam że to powiedziałam- zaśmiała się nerwowo, rozumiałam dlaczego to powiedziała, tak samo jak i ja boi się iść tak po prostu do obcych ludzi, choć zdawałoby się że ta dziewczyna niczym się nie przejmuje. 
-Naprawdę nie musisz się tym martwić, wiem .... wyglądam jak gówno - wywróciłam oczami uśmiechając się. Dziewczyna sięgnęła do swojej kosmetyczki wyciągając fluid. 
-Proszę - wysunęła go w moją stronę. Zmarszczyłam brwi, muszę się wam do czegoś przyznać, nie mam pojęcia jak się tego używa. Nigdy się nie malowałam, nie potrzebowałam tego. Nie miałam do kogo się stroić czy malować, jak już mówiłam nie miałam nikogo. Chwyciłam fluid patrząc na opakowanie.
-Penny ?- mruknęłam, spojrzała na mnie unosząc idealnie wydepilowaną brew. - Bo ja nie wiem co mam z tym zrobić - wzruszyłam  ramionami. Rozchyliła usta delikatnie mierząc mnie wzrokiem. 
-Naprawdę ? - prychnęła z uśmiechem. Pokiwałam głową, tak dziewczyno ja naprawdę jestem debilem. Uśmiechnęła się każąc mi usiąść. Usiadłam powoli na swoim łóżku, Penelope wzięła swoją całą kosmetyczkę i kucnęła przede mną. - No to zrobimy cię dziewczyno na bóstwo- szepnęła i wyciągnęła pędzel, wylała sobie trochę fluidu na wierzch dłoni i zamoczyła delikatnie pędzelek. Zaczęła mazać po mojej twarzy, uśmiechnęłam się - Masz słodkie dołeczki - zachichotała.
-Dziwnie się czuję jak mnie malujesz - mruknęłam. Wzruszyła ramionami kończąc mazać po mojej twarzy i wyciągnęła puder. - Będę wyglądać jak kraken- zaśmiałam się. Nałożyła na moje policzki odrobinę pudru 
-Zrobię ci kreski eyeliner'em okay ?- mruknęła, pokiwałam głową. Ufam ci dziewczyno, nie zepsuj tego. Niebieskooka oblizała swoje malinowe usta i przysunęła pędzelek do mojej powieki, zamknęłam oczy czując go na powiece. - Już, będziesz wyglądała ślicznie - otworzyłam delikatnie oczy, dziewczyna przysunęła lusterko przed moją twarz 
-Oh - uśmiechnęłam się. Nie pomyślałabym że makijaż może zrobić coś takiego. Wsunęła w moją dłoń tusz do rzęs.
-Pomaluj sobie i idziemy - wstała sprzątając rzeczy. Maznęłam szybko rzęsy tuszem i podałam jej go. Czy dzięki makijażowi dziewczyny czują się pewniej? Możliwe że ja czułam się teraz inaczej. Wstałam przerzucając torbę przez ramię.
-Co teraz masz ? - zapytałam patrząc na mój plan lekcji, zastanowiła się uważnie czytając.
-Mam chemię z panią Henderson a ty ? - uśmiechnęła się zginając plan i włożyła go do kieszeni swoich szortów
-Angielski rozszerzony z panem Hick'iem - westchnęłam. Złapała mnie pod ramię i ruszyłyśmy do drzwi. Szkoda że nie mamy razem, nikogo tutaj nie znam i byłoby mi raźniej gdyby Penny była przy mnie. Wyszłyśmy na korytarz zostając mijane przez różne dziewczyny spieszące na lekcje, kliknęłyśmy w guzik z windy czekając. Parę osób wymieniało ze mną spojrzenia uśmiechając się, może byli tak samo przejęci jak ja ? Choć to nie możliwe bo prawie sikałam ze strachu. Winda rozsunęła się pozwalając nam wejść
-Cała się trzęsiesz - Penny szepnęła chichocząc, uniosłam kącik ust. Tak to prawda, byłam jak chichuachua. Drzwi windy zamknęły się a dziewczyna kliknęła ostatnie piętro, mam nadzieję że będą tam jacyś porządni ludzie. Lekcje powinny być osobne do każdej z klas, nie powinno się mieszać pierwszaków z klasami wyżej, czuję się wtedy gorzej. - Chodź - pociągnęła mnie wychodząc z windy na ogromny korytarz w którym znajdowało się dziesięć razy więcej osób, niż na korytarzu przed naszym pokojem. Moje serce przyspieszyło. 
-Whoah- szepnęłam przełykając ślinę, niebieskie oczy dziewczyny mignęły.
-Teraz ty szukaj sali 718A, po lekcji spotkamy się tutaj i pójdziemy do stołówki na śniadanie- wyjaśniła, pokiwałam głową. Brunetka pomachała mi idąc przed siebie, spojrzałam na plan, 718A. Ruszyłam powoli w głąb korytarza mijając ludzi, jedni szukali sali a drudzy gadali ze swoim kolegą czy koleżanką. 
      Doszłam do sali z angielskiego akurat równo z dzwonkiem. Weszłam do klasy idąc powoli do wolnego miejsca przy oknie i usiadłam. Ludzie wchodzili do sali śmiejąc się i gadając, możecie mi powiedzieć dlaczego ja nie mogę być taka towarzyska? W klasie ławki powoli się zapełniały powodując u mnie zawrót głowy. Poczułam pukanie w ramię. Odwróciłam widząc szczupłą wysoką brunetkę o ciemnych kasztanowych oczach. Patrzała na mnie z irytacją 
-To moja ławka - warknęła, zagryzłam dolną wargę. Jak to twoja ławka ? Przecież byłam tutaj pierwsza, to pierwszy dzień szkoły? -No już, spierdalaj - pomachała dłonią, uniosłam brwi
-Przecież byłam tutaj pierwsza ? - mruknęłam cicho. Dziewczyna uniosła prawą brew krzyżując ręce na piersiach, zaśmiała się 
-Jeśli zaraz kurwa nie zejdziesz z mojego miejsca policzymy się inaczej - spojrzała na swoje różowe tipsy. Jaki ona ma problem ?
-Możesz usiąść chyba gdzieś indziej ? - zapytałam, naprawdę nie chciałam się z nikim kłócić w pierwszy dzień szkoły. Czułam się obca i samotna, bałam się. 
-Nie nie mogę, powiem jeszcze raz, albo schodzisz z mojego miejsca albo pogadamy inaczej - warknęła opierając dłonie na stoliku, głowy osób w klasie zwróciły się w moim kierunku. Moje serce zaczęło bić mocniej, nie wiem kim jest ta dziewczyna lecz warto chyba ustąpić niż mieć wrogów od pierwszego dnia szkoły ? Wstałam powoli biorąc swoje rzeczy i ruszyłam do innej ławki, uśmiechnęła się cwanie i popchnęła mnie przechodząc, upadłam.
-Oh to moja wina ? Przepraszam ! - pisnęła z uśmiechem, westchnęłam mając łzy w oczach, podniosłam się zbierając swoje rzeczy. Nic jej nie zrobiłam, więc dlaczego jest dla mnie taką suką ? Przecież to tylko ławka, nie ostatnia torebka Prady. Spojrzałam na roześmiane osoby w klasie, czy jakby wam się zdarzyło takie coś, śmialibyście się ? Wstałam siadając do wolnej ławki i wyciągnęłam książkę, nie mogę w to uwierzyć, co ja zrobiłam światu że zostaje tak traktowana ? Uniosłam głowę widząc bruneta nade mną, rozchyliłam w szoku usta. Czy teraz znów będę pomiatana dla miejsca w ławce
-To twoja ławka ? -zapytałam cicho, uśmiechnął się ukazując dołeczki i poprawił swój plecak na ramieniu
-Nie- pokręcił głową - Ale mógłbym się przysiąść ? - zapytał, przełknęłam ślinę kiwając głową. Chłopak usiadł wyciągając książkę do angielskiego- Jestem Jason - wysunął dłoń w moim kierunku, uśmiechnęłam się lekko
-Channel - uścisnęłam jego dłoń i spojrzałam na nauczyciela wchodzącego do sali. Nie mam pojęcia o co może chodzić 'Jason'owi', ale nie chcę wnikać w to wszystko
-Nie przejmuj się nią - mruknął opierając się o oparcie krzesła, spojrzałam na niego - Natalie jest strasznie przewrażliwioną suką, ona tak ma - wyjaśnił. Pokiwałam głową bawiąc się okładką książki
-W porządku - mruknęłam cicho. Nie czuję się komfortowo siedząc z nim w jednej ławce, a tym bardziej gdy co chwilę osoby w klasie odwracały głowy by na mnie spojrzeć. Mężczyzna usiadł przy biurku mierząc nas po kolei wzrokiem
-Jestem Teodor Hicks, wasz nauczyciel z języka angielskiego. Co poniektórzy mnie już znają, więc mam nadzieję że opowiedzieli same dobre rzeczy na mój temat - zaśmiał się - Ale już koniec, witam w nowym roku szkolnym i cieszę się że mam was w klasie lecz musimy przejść do nauki co ? - uśmiechnął się i wstał zapisując na tablicy temat, otworzyłam zeszyt niezgrabnie pisząc temat z powodu trzęsących się dłoni
-Wszystko okay ?- Jason zapytał cicho, pokiwałam głową. Nie powiem mu przecież że wybucham od środka, to nawet nie pięć minut lekcji a ja już modlę się o dzwonek na przerwę. 


        Gdy zadzwonił dzwonek, jako pierwsza spakowałam się i wyszłam. Nie chciałam przebywać w tej klasie ani chwili dłużej. Już czuję się obgadywana i wytykana palcami na każdym kroku, nie zasłużyłam na takie traktowanie. Skręciłam korytarzem w prawo wychodząc w miejsce spotkania z Penelope, nie było jej jeszcze. Westchnęłam krzyżując ręce na swoich piersiach, ludzie mijali mnie non stop chichocząc. Nie chciałam być tutaj ani minuty dłużej, naprawdę. Zauważyłam uśmiechniętą dziewczynę idącą w moją stronę, pomachała mi
-Hej, jak na angielskim ? - uśmiechnęła się i razem ze mną weszła do windy klikając "-1". Wzruszyłam ramionami, nie mam ochoty o tym rozmawiać, czułam się zdruzgotana i ośmieszona. 
-Dobrze a u ciebie na chemii ? - zapytałam cicho. Klasnęła w dłonie
-Jestem w grupie z super mega przystojnym kolesiem, ma na imię Taylor i to chodzący Bóg seksu rozumiesz ? - pisnęła. Uśmiechnęłam się lekko, jeśli ona ma Boga seksu w klasie, to jak mogę nazwać Jason'a ? Jest strasznie miły i przystojny, aż trudno mi było na niego nie patrzeć. 
-Co się dzieje ? - zapytała patrząc na mnie dziwnie, wzruszyłam ramionami
-Musisz mi go pokazać - zachichotałam, pokiwała gwałtownie głową i wyszłyśmy z windy wchodząc na stołówkę. Miejsca były już praktycznie zajęte, więc wybrałyśmy ostatni stolik.
-Usiądź a ja ci przyniosę oki? Na co masz ochotę ? - uśmiechnęła się kładąc torbę na niebieskie krzesełko, usiadłam zastanawiając się
-Zjadłabym naleśniki- pokiwałam głową. Uśmiechnęła się słodko znikając w tłumie. Wyciągnęłam telefon wgapiając się w pusty ekran, tak bardzo ciekawy. Gdybym wiedziała że tak będzie wyglądał mój pierwszy dzień, nie przyszłabym w ogóle na tą lekcję.
-Ciekawy masz ten ekran- usłyszałam śmiech nade mną, uniosłam wzrok a gęsia skórka oblała moje ciało. -Siedzisz sama? - zapytał. No tak, siedzę sama a ta druga torba też moja. Pokręciłam głową, Jason sięgnął po torbę Penelope i położył ją na drugim krześle siadając naprzeciw mnie, jego oczy błysnęły wgapiając się we mnie
-Jaką masz później lekcję Channel? - mruknął uśmiechając się lekko, moje policzki się zarumieniły. O mamo, naprawdę teraz?
-Myślę że matematykę- mruknęłam zastanawiając się - A ty?
-Myślę że biologie - zachichotał rozglądając się, nie było mu głupio siedząc tu ze mną gdy wszyscy się gapią? W co on gra? - Co robisz dziś po lekcjach? - zapytał patrzą na mnie, zagryzłam dolną wargę. Prawdopodobnie zadanie domowe lub będę się uczyć, no bo przecież co mam robić?
-Umm.. nic - wzruszyłam ramionami rozglądając się za Penelope, chłopak oblizał usta
-Może spędziłabyś dziś ze mną po południe? - zapytał, spojrzałam na niego szybko. Czy on tak jakby zaprosił mnie na randkę?
-Jasne, czemu nie- uśmiechnęłam się
-O której kończysz lekcje? - westchnęłam i wyciągnęłam plan lekcji patrząc na "wtorek", przeniosłam wzrok na Jason'a
-14:30 - mruknęłam odkładając kartkę.
-W takim razie, będę po ciebie o 15:00, bądź gotowa- wstał i mrugnął do mnie odchodząc. Uśmiechnęłam się do siebie, miło. Penny podeszła do mnie koślawo uśmiechając się od ucha do ucha, położyła powoli tackę z naleśnikami z nutellą i sok pomarańczowy.
-To opowiadaj kim jest te super mega ciacho dwa lata starsze od twojej osoby? - położyła swoją tackę z tostami i wodą i usiadła na miejscu w którym siedział Jason. Zarumieniłam się zagryzając wargę
-To Jason, siedzimy razem na angielskim- wzruszyłam ramionami odwracając wzrok. Jason siedział nie daleko nas, spojrzał na mnie uśmiechając się.
-Za niedługo będziesz siedzieć gdzieś indziej- zaśmiała się. Zmarszczyłam brwi patrząc na nią
-Co masz na myśli? - Penelope odkręciła wodę patrząc na stolik Jason'a
-Podobasz mu się Channel- zachichotała, zagryzłam wnętrze policzka. "Podobasz mu się Channel", serio? Nie mam zielonego pojęcia co myślą chłopaki, żaden nigdy ze mną nie gadał, aż do teraz. Jason siedział obok Natalie, poznanej przeze mnie już wrednej suki. Była tam także jakaś brunetka i dwóch innych chłopaków, Penelope zamrugała patrząc mi w oczy
-Skąd to niby wiesz ? - wywróciłam oczami zabierając się za jedzenie, wzruszyła ramionami.
-Gdybyś mu się nie podobała, nie gadałby z tobą- zaśmiała się jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Nawet jeśli mu się podobam to co? Nigdy nie miałam chłopaka, nie mam pojęcia jak to jest? Nie wiem jak to jest doznać uczucia zakochania się? Co prawda, podobał mi się i to wiem, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Włożyłam kawałek naleśnika do ust przeżuwając.
-O mój Boże - szepnęła patrząc na stolik Jason'a - Spójrz to Taylor! Ten obok tej ciemnej brunetki! - pisnęła, spojrzałam na ciemnego bruneta z lekkimi dołeczkami, hmmm nie tylko ja mam bzika na punkcie trzecioklasisty? Czy właśnie to przyznałam? O Boże.
-Fajny- mruknęłam, wytrzeszczyła na mnie oczy
-Fajny? Tylko to? Dziewczyno to skrzyżowanie Boga seksu z słodkim aniołem, to tak jakbyś jadła te pieprzone naleśniki i popijała tęczą - mówiła szybko - Jezu, on jest idealny! - rozmarzyła się opierając głowę o dłoń a łokieć na stoliku, wywróciłam oczami. Aż tak mi nie odbija.
-Dlaczego do niego nie podejdziesz? - zapytałam i napiłam się soku, spojrzała na mnie jakby doznała olśnienia.
-Wiesz co? Masz rację, pójdę do niego - wstała a jej długie włosy opadły na ramiona, spojrzała na stolik
-Tylko nie zapominaj że jesteś pierwszoklasistką a on siedzi tam z trzecioklasistkami- wskazałam palcem na chłopaka, zagryzła dolną wargę. Nie chciałam być nie miła ale to prawda. Ten cały Taylor siedział tam z dwoma trzecioklasistkami które mogłyby być modelkami Victoria's Secret. Nie mówię że Penelope nie jest śliczna. Ona jest wspaniała, najprawdopodobniej ładniejsza od tych pustych lalek.
-Oh jestem optymistką- mrugnęła i odeszła, zachichotałam. Jasne, tylko jak te laleczki cię zjadą nie będę twoim wsparciem, już lądowałam na podłodze. Spojrzałam na naleśnika, moja samoocena możliwe że spadła o -50%, widzieliście figurę Penny? Odsunęłam od siebie tackę, nie jestem aż taka głodna.
     Penelope odeszła od stolika uśmiechnięta od ucha do ucha, jej aura promieniowała na całą stołówkę. Podeszła do mnie oblizując usta i usiadła.
-Więc?- mruknęłam skołowana. Nieprawdopodobne że ta dziewczyna tak dogadywała się z ludźmi, zazdroszczę jej tak bardzo.
-Idziemy na imprezę Channel - klasnęła w dłonie, zmarszczyłam brwi.
-Whoah gratulacje - uśmiechnęłam się, wywróciła oczami
-My idziemy na imprezę, ty i ja - wytrzeszczyłam oczy. Ja na imprezę? Czy ona zwariowała? Ja nawet tańczyć nie umiem. To tak jakby na domówkę przyszła zakonnica, nie ma nic pomiędzy.
-Oh co to to nie, nigdzie się nie wybieram- prychnęłam. Penelope złapała mnie za dłoń
-Uwierz mi dziewczyno że pójdziesz, idzie też tam Jason - uśmiechnęła się słodko. Nie obchodzi mnie kompletnie czy idzie na nią Jason czy nie Jason. Nie potrafię się dobrze bawić, gdybym miała do wyboru domówka a kościół, wybrałabym kościół. Przepraszam ale nigdy nie byłam na żadnej imprezie i nie zamierzam być.
-Nie obchodzi mnie to Penns, ja nie mam ochoty iść na żadną imprezę - wywróciłam oczami i wstałam -A teraz przepraszam mam matematykę - zarzuciłam torbę na ramię i odeszłam. Możliwe że źle się zachowałam, ale naprawdę nie chcę iść na żadną imprezę.
      Weszłam do klasy siadając (tym razem) w środkowym rzędzie, jeśli znów mam lekcje z jakąś napuszoną trzecioklasistką wolę się jak najszybciej ulotnić. Otworzyłam książkę do matematyki wgapiając się w spis treści, nie potrzebowałam więcej niezręcznych sytuacji.
-Mam jednak z tobą uciekinierko - usłyszałam Penelope nade mną, uniosłam wzrok. Tak, czyli godzina o tym jak będzie fajnie na imprezie na którą nie mam ochoty iść
-Siadaj małpo- mruknęłam cicho wracając do ciekawego spisu treści. Dziewczyna zastukała swoimi  miętowymi paznokciami o blat stolika.
-Jeśli ze mną nie pójdziesz na tą imprezę, przepadnie ci Jason a to super ciacho- mruknęła z cwanym uśmiechem. Prychnęłam
-Nie przepadnie, jak już mówiłaś - zrobiłam nawias w powietrzu - Podobam mu się, a tak poza tym nie wiem czy on mi także więc...
-Jak to nie wiesz? Dziewczyno to szansa na to żebyś miała chłopaka, oh i to jeszcze jakiego- zafalowała brwiami. Prychnęłam
-Ale ja może nie chcę mieć chłopaka?- warknęłam pod nosem zakrywając się włosami.
-A może ty nigdy nie miałaś chłopaka i się boisz? - zapytała. Zagryzłam dolną wargę uciszając się, tak nigdy nie miałam, nie musisz się śmiać. Może i jestem tą zakonnicą bez rodziców która nic w życiu nie robiła tylko siedziała w domu.
'Więc stwórz nową siebie i daj się ponieść'
Odezwała się moja podświadomość. Oblizałam usta patrząc na Penelope.
-Okay, pójdę z tobą na tą cholerną imprezę- fuknęłam. Pisnęła rzucając mi się na szyję.


    Po skończonych lekcjach i odrobieniu pracy domowej, wróciliśmy do pokoju. Miałam z jakieś pięć minut do spotkania z Jason'em. Na domówkę z Penelope mieliśmy iść około godziny dwudziestej pierwszej, spojrzałam na ekran telefonu jednocześnie czesząc związanego wysoko koka. Nie wystroiłam się zbytnio, nie potrzebowałam się do nikogo stroić. (click channel's outfit) Spojrzałam na Penelope siedzącą na parapecie i palącą papierosa, naprawdę nie rozumiałam jak tak śliczna i miła dziewczyna może mieć takie problemy? Westchnęłam podchodząc do niej
-Penns,  myślisz że mogę tak iść? -zapytałam cicho odkładając telefon. Zerknęła na mnie uśmiechając się
-Pewnie, ale dałaś słowo że na tą imprezę mogę ją ciebie ubrać tak? - uniosła prawą brew wyrzucając papierosa za okno. Tak dałam jej słowo że to ona mnie Uubierze na tą domówkę
-Jasne- wzruszyłam ramionami i spryskałam się wodą toaletową. Usłyszałam pukanie do drzwi, uśmiechnięta zerwałam się z łóżka i pobiegłam do drzwi, spojrzałam na dziewczynę zamykającą okno. Dotknęłam klamki robiąc lekki wdech i wydech i otworzyłam drzwi. Jason uśmiechnął się ukazując rządek równych zębów
-To gdzie idziemy?- zapytałam i machając do Penny wyszłam zamykając drzwi, chłopak zastanowił się mierząc wzrokiem osoby przechodzące obok nas, każdy patrzał się najpierw na Jason'a a później na mnie. Nie było zbytnio komfortowo.
-Hej Channel, także cię miło widzieć - uśmiechnął się, zachichotałam oblizując usta.
-Hej Jason- uśmiechnęłam się słodko podchodząc do windy, chłopak kliknął w guzik rechocząc cicho
-Zaraz zobaczysz - mrugnął do mnie.Możliwe że nie będzie tak strasznie, jest miłym chłopakiem i nie czuję się źle w jego towarzystwie.
-Nienawidzę niespodzianek Jasy- mruknęłam krzyżując ręce na piersi, spojrzał na mnie gwałtownie szczerząc się
-Jak mnie nazwałaś? - mruknął chichocząc, zmarszczyłam brwi. Jak go nazwałam? Jasy? To chyba nie przestępstwo, lekkie zdrobnienie mu nie zaszkodzi co?
-Umm ja ...- wzruszyłam ramionami skołowana
-Oh podoba mi się- dotknął opuszkiem palca mój czubek nosa, oh ironio! Wywróciłam oczami i weszłam do windy, ruszył za mną i wcisnął ostatnie piętro. Zmarszczyłam brwi
-Gdzie ty masz zamiar mnie wywieźć?- zapytałam, zachichotał patrząc w ekran telefonu
-Zobaczysz kwiatuszku- uśmiechnął się, poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Oh serio? Teraz? Spuściłam wzrok patrząc na moje stopy - Awwh, sądzę że słodko się rumienisz- dodał. Dzięki nigga, ja sądzę że teraz wyglądam jak pomidor.Nie pamiętam żebym się kiedykolwiek rumieniła, a to jeszcze przez chłopaka hola.
-Może opowiedz coś o sobie? - powiedział opierając się o ściankę windy, spojrzałam automatycznie na niego. Co ja mam mu opowiadać? Moje życie jest nudne, nie ma żadnych super momentów jak w filmach, żadnego love story czy drama time. Jestem nudniejsza od starych babć a to wyczyn chyba?
-Umm.. Mam na imię Channel- uśmiechnęłam się nieśmiało, znów ukazał szereg zębów patrząc na mnie- Pennington, Channel Pennington. Mieszkam w Kalifornii z ciocią i wujkiem, niestety moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy byłam mała...
-Oh przykro mi- powiedział smutno, uniosłam kącik ust - Moi ... także zginęli w wypadku, ich samolot spadł do oceanu spokojnego, miałem niecałe trzynaście lat - mruknął wzruszając ramionami, rozchyliłam lekko usta a moją twarz ogarnęło współczucie
-Umm.. przykro mi Jasy- szepnęłam dotykając jego ramienia, uśmiechnął się lekko
-Opowiadaj dalej- zachęcił i wyszliśmy z windy.
-Oh..mam super psa Toby'ego, jest moim najlepszym przyjacielem .... nie wiem co dalej- zaśmiałam się nerwowo
-Bądź szczera, to wszystko - uśmiechnął się pocieszająco. Westchnęłam
-Prawda jest taka że byłam daremna. - szepnęłam, Jason chwycił mnie za dłoń prowadząc przed siebie - Nie miałam nikogo, prawdopodobnie przez to że jestem sierotą. Czułam się jak gówno, ludzie naokoło wytykali mnie palcami a ja stałam i tylko się przyglądałam, uwierz mi moje życie było ciężkie..... i to wszystko znów się zaczyna, myślałam że tutaj będzie inaczej...
-Hej, to nie twoja wina. A Natalie to egoistka, nie słuchaj jej. Jesteś naprawdę fajną dziewczyną- mruknął do siebie, uśmiechnęłam się lekko. Jason otworzył metalowe drzwi które prowadziły na żelazne schody na górę.
-Gdzie ty mnie prowadzisz- zachichotałam. Dotknął moich pleców popychając mnie w stronę schodów
-Przysięgam że cię nie zabiję - mrugnął. Westchnęłam i weszłam po schodach dochodząc do kolejnych metalowych drzwi, otworzyłam je popychając a zimne powietrze uderzyło moje ciało. Byliśmy na dachu.
-Wow - szepnęłam patrząc z ogromnego dachu akademika na ogromny zachód słońca który się chował w oceanie przed nami, rozchyliłam usta
-Podoba ci się? To jedyne miejsce gdzie nikt nie zagląda oprócz mnie- szepnął za mną, oblizałam usta rozglądając się
-Czyli to twoja kryjówka?- zapytałam odwracając się do niego, przy nim wyglądałam jak dziesięcioletnie dziecko, dlatego że byłam mega niska. Zastanowił się wkładając dłonie do kieszeni swoich szarych rurek
-Można tak powiedzieć- uśmiechnął się i złapał mnie za nadgarstek prowadząc przed siebie, wytrzeszczyłam oczy
-O nie! Proszę, mam lęk wysokości! - pisnęłam gdy podeszliśmy do krawędzi dachu, złapał mnie mocno i usiadł
-No dawaj, trzymam cię - wzdrygnęłam się lekko siadając. Przysunął się do mnie lekko się garbiąc i spojrzał przed siebie.
-To przed czym uciekasz Jas?- zapytałam cicho patrząc na swoje białe paznokcie, westchnął cicho oblizując usta
-Przed rzeczywistością Channel- szepnął - Ludzie myślą że gdy masz wszystko jesteś szczęśliwy, a tak naprawdę to 'wszystko' zabija cię od środka- mruknął zachrypniętym głosem i spojrzał na mnie. Zmarszczyłam brwi
-Co masz na myśli?- złożył usta w cienką linię patrząc na zachód słońca
-To wszystko skarbie- rozłożył ręce pokazując wszystko przed nami. Westchnęłam krzyżując nogi -Czasami masz wrażenie że jesteś zbyt niepotrzebny żeby mieć 'wszystko' i wolałbyś nie mieć 'nic' - wzruszył ramionami, nie miałam pojęcia co chciał mi powiedzieć ale miał trochę racji, niby masz wszystko a czujesz się jak kupa gówna. -Idziesz dzisiaj na imprezę do Tay'a? - zapytał, uniosłam kącik ust kiwając głową- Będę na ciebie czekał misia- wyszczerzył się. Szlak, pomidor wraca.
-Okay- mruknęłam.
-Wiesz co? Cieszę się że wybrałaś akurat tą szkołę- zachichotał, zmarszczyłam brwi
-Dlaczego?
-Bo cholernie mi się podobasz- szepnął, o kurwa. W moim brzuchu poczułam dziwne ukłucie i ciepło, czy pora wzywać lekarza? Chwila.. co on powiedział? O kurwa. -Umiem z tobą porozmawiać, nie jesteś jak Natalie, Audrey czy nowe dziewczyny z pierwszych klas. Cieszę się że cię poznałem Channel- uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiech mrugając szybko
-Też się cieszę że cię poznałam Jason.


-Rusz swój zgrabny tyłek dziewczyno, mamy pięć minut spóźnienia! - pisnęła Penelope skacząc w jednym obcasie, zaśmiałam się. Nie mam pojęcia gdzie się jej tak śpieszyło ale to było całkiem zabawne. (Penelope party outfit) (Channel's party outfit) Chwyciłam swój telefon i włożyłam go do tylnej kieszeni dochodząc niezgrabnie do dziewczyny, szczerze? Wolałabym zwykłe trampki niż cholerne szpilki Penelope. Dziewczyna przejechała usta błyszczykiem i cmoknęła otwierając drzwi
-Idziemy się zabawić!- pisnęła klaszcząc. Wywróciłam oczami. Nie miałam ochoty iść na żadną imprezę(jak już mówiłam), a tym bardziej w takim stroju. Prawdopodobnie tak właśnie ubierają się prostytutki do pracy a ja naprawdę nie zamierzałam być jedną z nich. Penny chwyciła mnie za nadgarstek ciągnąc na schody, windy są zamknięte z powodu zbliżającej się ciszy nocnej. Nie mam pojęcia dlaczego. Wdrapaliśmy się na piętro chłopców idąc za głośną muzyką, jestem ciekawa jakim cudem żaden nauczyciel jeszcze jej nie usłyszał a od razu mówię że nie mam ochoty mieć kary w pierwszym dniu szkoły. Brunetka nacisnęła na klamkę wchodząc do dużego pomieszczenia nazywanego 'pokojem', przysięgam że to jest o dziesięć razy większe od naszego pokoju. Nie mam pojęcia co to za ludzie, co to za pokój i co się tu dzieje, ale chcę do domu.






***
Hejka misie. Oto drugi rozdział. Mam nadzieję że jeszcze tutaj jesteście hahaha. W drugim rozdziale już coś zaczyna się dziać, aww i ten Jason sjandfjsnfj <3 Myślicie że Channel i Jason będą razem? Następny rozdział niebawem! xx
kocham was.
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA

+ zależy mi bardzo na jednym twoim rt pod tym tweetem https://twitter.com/SaniBieber1/status/572067377787092992
to dla ciebie nic a dla mnie wiele :)